Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Kurator nie chce bronić dziecka, które odniosło obrażenia na budowie prezydenta Kobylińskiego

Bogumiła Rzeczkowska
Fot: Archiwum
W sprawie wypadku czteroletniego Seweryna na budowie prezydenta Słupska pojawiły się kłopoty. Ustanowiony przez sąd kurator nie chce występować w interesie chłopca. Twierdzi, że ma powiązania z prezydentem Słupska.

Na wniosek prokuratury sąd rodzinny wyznaczył zawodowego kuratora, który miał reprezentować interesy czteroletniego Seweryna S. ze Skarszewa Górnego w gminie Dębnica Kaszubskiej.

Chłopiec w maju odniósł ciężkie obrażenia głowy, gdy nie pilnowany przez dorosłych bawił się w chowanego na niezabezpieczonej budowie prezydenta Słupska Macieja Kobylińskiego.

- Kurator z urzędu miał reprezentować pokrzywdzone dziecko, bo nieumyślne narażenie zdrowia lub życia, a tak sprawę zakwalifikowaliśmy, jest przestępstwem ściganym na wniosek pokrzywdzonego. W tym przypadku to dziecko, a z tego, co wiem, na początku matka nie złożyła takiego wniosku - mówi Maria Pawłyna, słupski prokurator rejonowy.

Tym bardziej że Marzena S., matka chłopca, sama może mieć zarzuty w tej sprawie. Ona i Maciej Kobyliński, od którego kobieta jest uzależniona, bo mieszka w domku na jego działce. Od kuratora więc zależy, czy złoży wniosek o ściganie tych osób.

Tymczasem wyznaczony przez sąd kurator zamiast wniosku złożył... apelację, że nie chce być kuratorem w tej sprawie.

- Ma takie prawo, bo żaden kurator zawodowy nie ma tego w swoich obowiązkach - wyjaśnia Krzysztof Ciemnoczołowski, prezes słupskiego Sądu Rejonowego. - W takiej sprawie kuratorem, działającym w na rzecz pokrzywdzonego, może być każda osoba. W tym przypadku kurator odmówił prywatnie, a nie jako pracownik sądu. Uargumentował to faktem, że działa w stowarzyszeniu, którego Maciej Kobyliński jest honorowym prezesem. Trudno więc odmówić mu racji.

Sprawa się przeciągnie, bo apelację kuratora słupski Sąd Okręgowy może rozpatrzeć dopiero za kilka miesięcy.

- Aby nie przeciągać postępowania, mogę jedynie w ramach nadzoru administracyjnego zasugerować sądowi rodzinnemu, by po prostu rozważył zmianę kuratora na osobę, która zgodzi się nim zostać - zapewnia prezes Ciemnoczołowski.

Po wypadku policja ukarała Macieja Kobylińskiego mandatem w wysokości 500 złotych. W rozmowie z nami stwierdził on, że ta sprawa jest już dawno zakończona. Jednak w takich sprawach ukaranie mandatem nie zwalnia od odpowiedzialności za narażanie czyjegoś życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza