Wieczorem, ostatniego czerwca ubiegłego roku 18-letni Mateusz G. i 20 -letni Tomasz W. napadli na sklep spożywczy przy ul. Moniuszki w Słupsku.
Obaj w kominiarkach na głowach grozili maczetami i zażądali od starszej sprzedawczyni pieniędzy. Ani Danuta U., ani jej kolega, który był na zapleczu, nie stracili zimnej krwi. Gdy mężczyzna zaczął krzyczeć na napastników, ekspedientka włączyła alarm.
Bandyci w szale rozbili maczetami ladę chłodniczą, wypadli na ulicę i... ściągnęli kominiarki. Ale to nie koniec ich wyczynów. Wymachując maczetami, zaatakowali parę przechodniów - Małgorzatę D. i Łukasza Ś.
Kobiecie ukradli telefon, grozili jej chłopakowi, gdy ten chciał odebrać im komórkę. Próbowali także jemu ukraść telefon i żądali pieniędzy. Uciekając, zgubili kominiarki - ze śladami swojego DNA.
Wczoraj zakończył się proces o dokonanie i usiłowanie rozboju z niebezpiecznymi narzędziami oraz kradzież rozbójniczą. Tomasz W. przyznał się do winy, przeprosił i chciał łagodnej kary. Mateusz G. szedł w zaparte. Żądał uniewinnienia. Sąd wymierzył obu po cztery lata więzienia.
- Wyrok uważam za słuszny, ale to prokurator rejonowy go oceni i zdecyduje o ewentualnej apelacji - powiedziała Beata Majewska, która żądała po pięć lat więzienia.
Oskarżeni pozostaną w areszcie. W czasie procesu bandytom lekcję dał świadek, ciężko chory mężczyzna: - Życie jest krótkie, żeby je tak marnować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?