Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Prokuratura Apelacyjna zbada, czy prokurator okręgowy wydał polecenie zabawiania swojej rodziny

Bogumiła Rzeczkowska
Prokurator Beata Majewska wszystko położyła na jedną szalę. - Zawsze mówię prawdę - przekonuje.Fot. Łukasz Capar
Prokurator Beata Majewska wszystko położyła na jedną szalę. - Zawsze mówię prawdę - przekonuje.Fot. Łukasz Capar
Gdańska Prokuratura Apelacyjna zapowiedziała wyjaśnienie afery plażowej w słupskiej prokuraturze, a Beata Majewska ujawniła szczegóły rozmowy z szefem. Marcin Włodarczyk, słupski prokurator okręgowy: - Proszę zwolnić dzisiaj panią (tu pada nazwisko koleżanki jego żony).

Beata Majewska, wówczas zastępca słupskiego prokuratora rejonowego: - W jakim celu? Czy coś się stało?

Włodarczyk: - Bo jedzie z moją żoną na plażę.

Tamtego dnia, latem 2007 roku, plażowiczka nie stawiła się w gabinecie Majewskiej.

- O tym, że ma wolne, poinformowała ją żona okręgowego: "Pakuj się. Marcin wszystko załatwił" - relacjonuje Majewska. - Po tym prokurator okręgowy osobiście zapakował wózek dziecięcy do samochodu urlopowiczki.
Drugi dzień był podobny.

- Wtedy poinformowałam okręgowego, że pani prokurator ma wokandę i idzie do sądu. "Proszę to załatwić" - cytuje Majewska. - I rzucił słuchawką.
Na plaży w Ustce żonie i dziecku okręgowego towarzyszyła także inna prokurator. Ta jednak była tuż przed porodem i miała zwolnienie lekarskie.
Sprawa plaży wypłynęła w naszych artykułach dotyczących słupskiej prokuratury. Beata Szafrańska, rzecznik Prokuratury Okręgowej, zaprzeczała wszystkiemu, a podaną przez nas informację o plaży określiła jako "twierdzenie poniżej wszelkiej krytyki".

To właśnie spowodowało protest Beaty Majewskiej. W oświadczeniu skierowanym do prokuratora apelacyjnego potwierdziła nasze informacje. Wczoraj ujawniła nam szczegóły rozmowy z Włodarczykiem.

Tymczasem Beata Szafrańska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku, wciąż twierdzi, że... - Prokurator okręgowy nie wydał żadnych poleceń służbowych w tej sprawie.

- Sprawdzimy, czy rzeczywiście - poinformował nas Krzysztof Trynka, rzecznik gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej. - W związku z tym wykonamy dodatkowe czynności w ramach lustracji.

A co na to plażowiczki? Bożena Włodarczyk (żona okręgowego), od połowy lutego prokurator w gdańskim IPN: - Sytuacja jest żenująca. Nie będę jej komentować. Sprawa warta śmiechu. Poza tym dotyczy pracy zawodowej mojego męża. Jeśli będzie postępowanie wyjaśniające, powiem, jak było naprawdę. Nie mam nic do ukrycia.

Obie prokuratorki, które były z nią na plaży też są gotowe wyjaśnić sprawę. Nam powiedziały:

- Znamy treść oświadczenia Beaty Majewskiej. Jest zgodna z prawdą. n
Komentarz

Nasz Komentarz: Nie ma dzikich plaż

Z afery plażowej morał jest taki, że każdy prokurator w czasie godzin pracy może wyskoczyć popluskać się w morzu. No bo jeśli prokurator okręgowy zaprzecza, że wydał polecenie służbowe, by prokuratorka poszła z jego żoną na plażę, to oznacza samowolkę tejże prokuratorki. I to dwa dni z rzędu bez wniosku o urlop. A tu żadnych konsekwencji! Żadnego upomnienia, dyscyplinarki, zawieszenia w czynnościach służbowych itd. A poważnie, to koleżanka żony okręgowego, zapewne wyboru nie miała - plaża czy wokanda. I niewielu prokuratorów jakikolwiek wybór ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza