Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Samotna matka może zostać bez mieszkania

Łukasz Capar
Aneta Wieldzyk w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Lipowej.
Aneta Wieldzyk w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Lipowej. Łukasz Capar
Do naszej redakcji przyszła Aneta Wieldzyk, czytelniczka ze Słupska. Ze łzami w oczach opowiedział nam swoją historię. Od wielu lat stara się o mieszkanie dla siebie i dziecka. - Cały czas muszę coś wynajmować, a ostatnio zostałam oszukana. Za kilka tygodni zostanę z dzieckiem bez domu - mówi.

Pani Aneta jest matką samotnie wychowującą dwunastoletniego syna. Przez długi czas mieszkała z dzieckiem u swojej matki. Niestety, ciągłe kłótnie spowodowały, że atmosfera w domu była nie do zniesienia.

- Zarówno moja matka, jak i mężczyzna, z którym ona żyje, nadużywają alkoholu
- mówi Aneta Wieldzyk. - W takich warunkach nie dało się wychowywać dziecka.
Słupszczanka wyprowadziła się. Od sześciu lat mieszka na wynajmowanych stancjach.

- Wcześniej mogłam pozwolić sobie na wynajmowanie pokoju, bo miałam pracę
- dodaje kobieta. - Teraz nie mam na to pieniędzy. W pewnym momencie pracowałam tak długo, że nie miałam czasu dla syna. Zabrano mi go. Dzięki pracownikom pomocy społecznej udało mi się odzyskać syna i na nowo ułożyć życie. Pracy jednak wciąż nie mam. Uczestniczę w projekcie unijnym Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie "Bliżej pracy" i tylko to utrzymuje mnie przy siłach.
Pani Aneta od lat stara się o mieszkanie. Ma ogromny żal do urzędników miejskich o to, że jej matka ma dwa mieszkania, które są zadłużone, a ona od lat nie może dostać nawet małej kawalerki do remontu.
- Na ostatniej liście mieszkaniowej znalazłam się na 79. miejscu - dodaje słupszczanka. - Oczywiście nikt nie potrafi sprecyzować, kiedy otrzymam mieszkanie. Oba mieszkania mojej matki są zadłużone na ponad 30 tysięcy złotych. Ona mieszka tam bez problemów, a ja tułam się z miejsca na miejsce.

W ostatnich miesiącach pani Anecie udało się wynająć stancję na dogodnych warunkach. Szybko jednak okazało się, że kobieta, od której czytelniczka wynajęła lokum, chce ją oszukać.

- Dowiedziałam się, że kobieta, która mi wynajęła mieszkanie, nie jest nawet najemcą i nie ma żadnych praw do tego lokalu. Ma też nakaz eksmisji - twierdzi Aneta Wieldzyk. - Przez to z dnia na dzień powiadomiła mnie, że muszę je opuścić. Nie zgodziłam się na to, bo nie miałabym gdzie pójść.

Pani Aneta udała się po poradę do zastępcy prezydenta miasta Andrzeja Kaczmarczyka. Ten pozwolił jej mieszkać tam do końca czerwca.

- Jestem mu za to wdzięczna - mówi czytelniczka. - Ale nie mam pojęcia, co zrobię dalej. Mam dziecko i chcę mieć normalne życie. Nie mogę dopuścić do tego, żeby znów zabrano mi synka. Chciałabym, żeby urzędnicy dali mi chociaż mieszkanie do remontu.

W sprawie pani Anety skontaktowaliśmy się z urzędnikami ratusza. Rzecznik prasowy prezydenta zasugerował, by słupszczanka jak najszybciej umówiła się na wizytę z prezydentem miasta.

- Sytuacja tej pani jest trudna, chociaż jej nazwisko znalazło się dość wysoko na liście mieszkaniowej. Dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie bezpośrednia wizyta słupszczanki u prezydenta Macieja Kobylińskiego - mówi Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta. - Zapraszam tę panią jak najszybciej do nas do ratusza, by umówić się na termin spotkania. Prezydent w obecności urzędników zapozna się z jej sytuacją i podejmie decyzję, co dalej będzie można zrobić w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza