Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Tony gruzu za oknami przy ulicy Curie-Skłodowskiej

Fot. Kamil Nagórek
Gruzowisko po zawalonej fabryce przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej.
Gruzowisko po zawalonej fabryce przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej. Fot. Kamil Nagórek
Niemal rok temu przy ulicy Marii Curie-Skłodowskiej w Słupsku zawaliła się fabryka. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Właściciel budynku do tej pory nie usunął pozostałości po niej. Lokatorzy wciąż mają za oknami gruzowisko.

Boją się też o dzieci, które bawią się na gruzowisku.

W czerwcu ubiegłego roku zawalił się stojący od lat przy tej ulicy Marii Curie-Skłodowskiej budynek fabryki - Zakładu Konfekcji Odzieżowej Glob-Fashion. Obiekt stał opustoszały od sześciu lat. Budynek zawalił się niespodziewanie. Przez kilka dni trwały poszukiwania osób bezdomnych, które często tam przebywały.

Na szczęście w chwili, kiedy budynek runął, nie było nikogo wewnątrz. Prawdopodobną przyczyną zawalania konstrukcji było jej ogołocenie z metalowych elementów przez złomiarzy.

Po budynku zostały jedynie zwały cegieł oraz innych elementów konstrukcji. Od wielu miesięcy mieszkańcy kilku pobliskich kamienic mają więc widok z okien na gruzowisko.

- Byliśmy przekonani, że wszystko zostanie usunięte w ciągu najbliższych miesięcy. Tymczasem minął rok, a składowisko cegieł wciąż leży - mówi mieszkanka kamienicy numer 4.

Tymczasem lokatorzy dowiedzieli się, że zakład Glob-Fashion należał do obywatela Grecji, którego w chwili zawalenia się budynku nie było w kraju. - Byliśmy wiele razy zapewniani przez urzędników, że pozostałości po budynku zostaną stąd szybko wywiezione - mówi pani Maria, mieszkanka ulicy. - Teraz mamy fatalny widok. Mam wrażenie, że zupełnie o nas zapomniano.

Mieszkańcy chcieliby, żeby jak najszybciej usunięto gruzowisko nie tylko z powodu nieestetycznego widoku. Lokatorów martwi także to, że dzieciom spodobało się to miejsce i bardzo często spędzają tam wolny czas.

- Biegają tam, bo dla nich to miejsce wydaje się atrakcyjne. Bawią się w berka i skaczą po nierównościach. Nie zdają sobie sprawy, że może się im tam stać jakaś krzywda - mówi jeden z mieszkańców. - Czasem zwracam im uwagę, by stamtąd poszły, ale przecież znacznie łatwiej byłoby usunąć stąd to wszystko. Jestem pewien, że to tylko kwestia niedługiego czasu, by komuś coś się stało. To bardzo niebezpieczne miejsce.

- Wydaje mi się, że skoro nie można znaleźć właściciela, to miasto powinno usunąć te gruzy, a kosztem prac obarczyć właściciela tego terenu i budynku - dodaje pani Maria. - Rok wystarczy chyba na to, by podjąć jakiekolwiek decyzje w tej sprawie.
O problemie powiadomiliśmy urzędników ze słupskiego Urzędu Miejskiego.

- Sprawą zajmuje się powiatowy inspektor nadzoru budowlanego - mówi Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta miasta. - Wiem też, że sąd wyznaczył kuratora, który zajmuje się sprawą osoby, do której należy teren. Szczegóły na ten temat będą znane w poniedziałek.

Rzecznik prezydenta poinformował nas także, że całkowitą odpowiedzialność za usunięcie gruzu pozostałego po byłej fabryce odzieżowej ponosi kurator, który został powołany przez sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza