Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupski sąd skazał Błazna Grubego - przywódcę gangu i Borewicza - wtyczkę gangu w policji

Bogumiła Rzeczkowska
Słupski sąd skazał szefa gangu - Błazna Grubego.
Słupski sąd skazał szefa gangu - Błazna Grubego. Fot. Łukasz Capar
Wczoraj słupski Sąd Okręgowy skazał nieprawomocnie jednego z bardziej pomysłowych przywódców gangu i byłego starszego aspiranta z sekcji kryminalnej policji - członka tegoż gangu.

To już drugi proces Błazna Grubego, który założył i kierował grupą przestępczą. Pierwszy wyrok został uchylony z przyczyn proceduralnych. Tym razem sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym. Wczoraj sędzia Aldona Chruściel-Struska uznała winę Adriana Z., ps. Błazen Gruby i skazała go na pięć lat więzienia i 25 tys. zł grzywny.

Były funkcjonariusz Jerzy B., ps. porucznik Borewicz, wtyczka gangu w słupskiej policji, dostał trzy lata więzienia, 10 tys. zł grzywny i cztery lata zakazu służby w policji, z której już dawno został wyrzucony. Obaj mają też oddać kilkadziesiąt tysięcy złotych pokrzywdzonym. Trzeci oskarżony Daniel Z., brat Błazna, ps. Mały, uciekł i jego sprawę wyłączono.

Słupska Prokuratura Okręgowa oskarżyła w sumie 16 osób z gangu, działającego w Słupsku, Koszalinie, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Bydgoszczy przez trzy lata od stycznia 2002 roku. Wcześniej trzynastu mężczyzn dobrowolnie poddało się karze.

Błazen Gruby i jego gang wyłudzali telefony komórkowe, sprzęt AGD, odszkodowania komunikacyjne. Wystawiali fikcyjne zaświadczenia o zatrudnieniu bezrobotnym "słupom" z popegeerowskich wsi. Ubierali ich w eleganckie garnitury. Ci za buty albo 100 złotych zapłaty udawali przed sprzedawcami biznesmenów.

Błazen rejestrował dwa rodzaje firm - zakłady pogrzebowe oraz agencje towarzyskie. Wyłudzony sprzęt sprzedawano, a później z pomocą Borewicza szantażowano nabywców, że ci kupili trefny towar.

Porucznik w komisariacie policji organizował fikcyjne przesłuchania, na które wzywał podejrzanych. Za łapówki umarzał zmyślone sprawy. Ofiarą szantażystów stał się słupski biznesmen Jan B., który miał wtedy prawdziwą sprawę o molestowanie pracownicy. Gang straszył go, że zostanie zatrzymany w obecności kamer i dziennikarzy. B. za milczenie zapłacił 10,5 tysiąca złotych.

- Kara musi być surowa - uzasadniła sędzia wyrok na przywódcę, a o Jerzym B. powiedziała: - Zamiast przestrzegać, łamał prawo.

Borewicz nie przyszedł na ogłoszenie. Błazen siedzi w areszcie ponad pięć lat, ale w tym czasie odsiadywał inne kary. Sędzia nie wypuściła go na wolność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza