Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć 17-latka na motocyklu. Zeznawali świadkowie

Łukasz Capar
Śmierć 17-latka na motocyklu. Zeznawali świadkowie
Śmierć 17-latka na motocyklu. Zeznawali świadkowie Łukasz Capar
W środę przed słupskim sądem rejonowym zeznawali najważniejsi świadkowie w sprawie wypadku na ul. Hubalczyków w Słupsku, w którym zginął 17-letni Mateusz S.

Tragedia na ulicy Hubalczyków przed słupskim szpitalem wydarzyła się 8 sierpnia ubiegłego roku. Po zderzeniu peugeota 307 z motocyklem Suzuki zginął 17-letni Mateusz S.

Tragiczny wypadek na ul. Hubalczyków. Nie żyje 16-latek: Czytaj artykuł

Według słupskiej prokuratury rejonowej, 39-letni nauczyciel Radosław W. wyjechał samochodem z ulicy Bukowej w Hubalczyków i nie ustąpił pierwszeństwa kierowcy motocykla, którym jechali dwaj koledzy.
Mateusz S. zginął na miejscu. Patryk K. szybko wyszedł ze szpitala. Na początku policja podawała informację, że zginął kierowca motocykla, ale to nie okazało się tak oczywiste i teraz jest przedmiotem dociekań sądu. Obaj chłopcy nie mieli uprawnień do kierowania tego typu motorem.

Oskarżony Radosław W. wcześniej chciał dobrowolnie poddać się karze, ale na to nie zgodzili się rodzice ofiary. Zaczął się więc proces, a kierowca odpowiada za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Naruszył zasady bezpieczeństwa, nie ustępując pierwszeństwa motocyklowi. Tak brzmi zarzut w akcie oskarżenia, w którym Mateusz został określony jako "poruszający się motocyklem".
To jest istotą w tej sprawie, bo prokuratura uważa, że do zdarzenia przyczynił się także kierowca motocykla. Czyli kto? Według śledztwa to 16-letni wówczas Patryk K.

Czytaj też: Biegli zrekonstruują śmiertelny wypadek na ul. Hubalczyków

- Z opinii biegłego wynika, że do zaistniałego wypadku przyczynił się małoletni Patryk K. - tak tłumaczył "Głosowi" Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy w chwili wysyłania do sądu aktu oskarżenia.
Prokuratura oparła się tylko na opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego, który nie wypowiedział się co do kierującego motocyklem oraz na zeznaniach świad­ków. Prokurator nie uwzglę­dnił też wniosku ojca nieżyjącego chłopca o zbadanie linii papilarnych na kierownicy. Sprawę nieletniego Patryka K. wyłączono i przesłano do rozpoznania przez sąd dla nieletnich. Wciąż się tam toczy. Wczoraj w sądzie na procesie Radosława W. nieletni skorzystał z prawa do odmowy zeznań ze względu na własną sprawę. Sąd odczytał więc jego wyjaśnienia z akt sądu rodzinnego. Chłopak twierdzi, że nie był kierowcą suzuki.

Z kolei z akt prokuratorskich wynika, co Patryk K. zeznał o tym, jak chłopcy weszli w posiadanie motocykla. Opowiadał, że jego kolega Marek O. wspominał, że 19-letni Krzysztof K. kupił motor i chce go sprzedać. I dał Patrykowi i Mateuszowi przejechać się nim na próbę. Wczoraj w sądzie zabrakło Krzysztofa K. Sąd nałożył na niego 500 złotych kary.

Zeznawał natomiast 19-letni Szymon K., który - jak twierdzi - fascynuje się od dzieciństwa motorami
i umie je naprawiać.

- W dniu wypadku Patryk i Mateusz przyjechali do mnie, by wymienić rozciągnięty łańcuch napędowy w suzuki. Powiedziałem im, że to potrwa i mogą iść na spacer - mówił. - Ostrzegłem ich, że klocki i tarczki hamulcowe z przodu i z tyłu się kończą, a tylna opona jest do wymiany. Motor nie nadaje się do jazdy. Nikt nie wziął tego do siebie.

Szymon K. opisał też, jak chłopcy byli ubrani. Świadek potwierdził to, co zeznał w śledztwie, że za kierownicą usiadł Patryk, a Mateusz na miejscu pasażera.

- Nie wiedziałem, że oni są nieletni i nie powinni jeździć tym motorem, ale nie jestem policjantem - dodał.

Marek O., 17-latek, który przyprowadził chłopców do Krzysztofa K., był później na miejscu wypadku.

- Pan policjant przy wypadku powiedział, że kierowca zginął na miejscu. Myślałem, że to Patryk, bo on wyjeżdżał z posesji Krzysztofa - zeznał. Świadek zniecierpliwił się po serii pytań o kontakt z Patrykiem po wypadku i jego matką. - Trzy razy już opowiadałem...

- ...i jak trzeba będzie, to jeszcze dziesięć razy świadek opowie - upomniał go sędzia Jarosław Turczyn.

- To jest sąd, a nie szkoła, gdzie robicie, co chcecie.

Rodzice Mateusza twierdzą, że świadkowie coś ukrywają, ale mają nadzieję, że sąd to wyjaśni.
Kierowcy peugeota Radosławowi W. grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności. Wczoraj nie było go w słupskim sądzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza