Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć na Wojska Polskiego. Rodzina ofiary wypadku pozywa prezydenta Słupska

Bogumiła Rzeczkowska
Michał Ślebioda przy grobie żony.
Michał Ślebioda przy grobie żony. Krzysztof Tomasiak
Ewa Jakubowska-Ślebioda zginęła w wypadku po zmianie organizacji ruchu na ulicy Wojska Polskiego w Słupsku. - To zaniedbania urzędników doprowadziły żonę do grobu - twierdzi jej mąż. Razem z synami pozwał prezydenta Słupska. Ten nie zamierza płacić rodzinie zadośćuczynienia.

Był słoneczny wiosenny dzień 2008 roku. Ewa Jakubowska-Ślebioda szła do pracy.

- Żona całe życie chodziła tą drogą. Z Mickiewicza na Wojska Polskiego - opowiada Michał Ślebioda, nauczyciel w szkole mechanicznej i instruktor nauki jazdy.

- Zanim weszła na jezdnię przed księgarnią Pegaz, spojrzała w prawo, ale z lewej autobus PKS z Bytowa jechał w stronę dworca... Po czterech dniach Ewa zmarła w szpitalu.

Wypadek zdarzył się na drugi dzień po zmianie organizacji ruchu, gdy ulica Wojska Polskiego stała się dwukierunkową.

- Nie postawiono tam żadnych tablic informacyjnych dla pieszych, żadnych żółtych migających świateł ostrzegawczych. W tym czasie takie były przy Tuwima, choć ulica była zamknięta. Przejście oznakowano dopiero po wypadku - mówi z żalem pan Michał.

- Słupska Prokuratura Rejonowa umorzyła sprawę, a sąd nie uwzględnił mojego zażalenia. Kierowca zeznał, że żona wtargnęła na jezdnię. Ale on ani nie zwolnił, ani nie użył klaksonu. Policja natomiast twierdziła, że zainstalowana w tym miejscu obrotowa kamera była skierowana w inną stronę.

Michał Ślebioda i jego dwaj studiujący synowie Maciej i Piotr pozwali prezydenta Słupska Macieja Kobylińskiego. Domagają się zadośćuczynienia za krzywdę, jakiej doznali w związku ze śmiercią żony i matki - po 100 tysięcy dla synów i 50 tysięcy złotych dla męża.

- Ich zdaniem, oznaczenie dwukierunkowości ulicy, która przez dziesięciolecia byłą jednokierunkową, powinno być szczególnie widoczne - mówi mecenas Wojciech Kaczmarek, pełnomocnik rodziny. - Według przepisów, prezydent miasta odpowiada za szkody powstałe w wyniku nieprawidłowego oznakowania.

Wszystko wskazuje na to, że zanosi się na trudny proces. - Nie uznamy powództwa - zapowiada Mariusz Smoliński, rzecznik prezydenta Słupska. - Naszym zdaniem nie jest ono zasadne. Szerzej wypowiemy się w trakcie procesu.

Michał Ślebioda nie może się pogodzić ze śmiercią żony. - W tym miejscu było jeszcze kilka wypadków. Zawsze na pasie o zmienionym kierunku - mówi ze smutkiem. - Ale kwiaty, szarfy i znicze, które pojawiły się po wypadku żony, uratowały życie wielu ludziom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza