MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spieszą się karać ludzi

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
To miał być hak na złodziejaszków i chuliganów. Tymczasem w macki przyspieszonej sprawiedliwości wpadają sami pijani kierowcy.

72 godziny za nasze

72 godziny za nasze

Podczas uproszczonych procesów są sądzeni sprawcy złapani na gorącym uczynku lub chwilę później. Od zatrzymania do skazania mogą minąć 3 dni. Przedstawienie zarzutów, napisanie aktu oskarżenia to 48 godzin. Dodatkową dobę ma sąd na przeprowadzenie rozprawy. To czas, za który płacą wszyscy podatnicy.

Ile kosztują podatników? Policzyliśmy pierwsze wydatki w Słupsku i Koszalinie.

Kodeksowe zmiany mają sprawić, że drobna, ale dolegliwa przestępczość będzie zwalczana natychmiast. Według założeń w całej Polsce 24-godzinne sądy rozstrzygną około 200 tysięcy spraw rocznie. Nawet gdyby każda z nich dotyczyła tylko jednego oskarżonego, to rachunki są kolosalne. Tylko samym adwokatom trzeba będzie zapłacić ok. 88 milionów złotych!

Pijana wokanda

Od prawie dwóch tygodni sądy 24-godzinne mają sądzić w sprawach wybryków chuligańskich, zniszczenia mienia, gróźb karalnych, znieważenia funkcjonariuszy, naruszenia nietykalności cielesnej, bójek, pobić, włamań, kradzieży na wyrwę itd. Jednak sądzą prawie samych pijanych rowerzystów i kierowców. Jak Stanisław M. z Damnicy czy Damian W. ze Słupska. To pierwsi skazani w trybie przyspieszonym przez słupski Sąd Rejonowy. Na obu skarb państwa wydał około tysiąc złotych.
A wszystko wskazuje na to, że pijani użytkownicy dróg będą dominować w przyspieszonej procedurze. Jest ich mnóstwo i łatwo ich wykryć. W ciągu pięciu dni funkcjonowania nowych przepisów w Słupsku zatrzymano takich dziewięciu, w Koszalinie - ośmiu.

W trybie przyspieszonym spraw dotyczących innych przestępstw nie było. Pierwsze wnioski? Policyjne izby zatrzymań przejmują rolę izb wytrzeźwień.
- Trochę tak - przyznaje Jacek Bujarski, rzecznik słupskiej policji. - Ale co zrobić, gdy do takich działań obliguje nas prawo?

Koszty pośpiechu

-Tryb przyspieszony przyspiesza postępowania, które i tak nie sprawiały kłopotu, a przecież chodzi o to, żeby przyspieszał te trudniejsze - ocenia sędzia Krzysztof Ciemnoczołowski, prezes Sądu Rejonowego w Słupsku. - Wiadomo, że jeśli sprawcy zostaną od razu osądzeni w trybie przyspieszonym, to zmniejszy się liczba rozpraw w trybie zwykłym. Jednak sprawy nietrzeźwych kierowców czekają u nas na proces tylko miesiąc, góra dwa, i z reguły kończą się po pierwszej rozprawie.

Słupski sąd już wydał 15 tysięcy złotych na przebudowę pomieszczenia do kontaktów oskarżonego z adwokatem. Pokój musi być przedzielony szybą, by obecny w pobliżu policjant nie słyszał rozmowy. Trzeba też było wykonać specjalne barierki odgradzające nieczynną po godzinach część sądu od części całodobowej.
Dotychczas na sprawy, jakie teraz załatwiają sądy 24-godzinne, wystarczyło wydać sto złotych.

- Tryb przyspieszony jest droższy od zwykłego - mówi prezes. - Dlatego, że sąd dłużej pracuje. Teraz około 2,5 tysiąca złotych miesięcznie zapłacimy za dodatkową ochronę sądu po godzinach, około sto złotych za telefony komórkowe dyżurujących, a przy dużej liczbie wniosków być może dojdą nadgodziny pracowników sekretariatów. Prawie 440 złotych za każdą sprawę trzeba zapłacić adwokatowi.

To minimalna stawka z VAT. Obrońca z urzędu w trybie zwykłym należy się tylko oskarżonemu, który leczył się psychiatrycznie lub odwykowo. Teraz dostanie go każdy, kto staje przed sądem 24-godzinnym. W ciągu pięciu dni sądy w Słupsku i Koszalinie wydały tylko na samą obronę 7,5 tysiąca złotych.

Choć adwokaci skorzystają na trybie przyspieszonym, i w tym środowisku słuchać głosy sprzeciwu. - Płaci się nam za sprawę, ale za gotowość już nie - mówi mecenas Anna Bogucka-Skowrońska. - Dlaczego mamy pełnić dyżury za darmo?

Radiowóz jak taksówka

Prokuratura też ponosi koszty... - Czasowe i ludzkie - stwierdza Maria Pawłyna, szefowa słupskiej Prokuratury Rejonowej. - Przesłuchujemy, piszemy akty oskarżenia, sprawdzamy karalność zatrzymanych osób. To wszystko może powodować opóźnienia w innych sprawach.

Jednak za nowe przepisy najwięcej płaci policja. Gdy w zwykłym trybie kierowca chuchnął przykładowo 0,7 promila, żegnał się z samochodem i szedł do domu na własnych nogach. - Dostał wezwanie na komisariat - mówi Jacek Bujarski. - Gdy się stawił, już trzeźwy, przedstawialiśmy mu zarzuty.

W trybie przyspieszonym policja zużywa paliwo, dowożąc zatrzymanych, często z odległych o kilkadziesiąt kilometrów miejscowości, do izby zatrzymań w Słupsku czy Koszalinie. Karmi go trzy razy dziennie, poi według jego życzenia, konwojuje do prokuratury, a później do sądu. Bujarski twierdzi, że dodatkowych sił i środków na transport na razie nie ma.

- Jeśli służba konwojowa jest zajęta, zatrzymanych wożą we własnym zakresie funkcjonariusze z komisariatów - informuje Mariusz Łyszyk, rzecznik koszalińskiej policji. - W jednej sprawie patrol dzielnicowych przesiedział w sądzie pięć godzin.
- Mamy nadzieję, że policja wykaże się rozsądkiem i nie będzie nam torpedować planowych procesów wnioskami w trybie przyspieszonym - mówi sędzia Ciemnoczołowski. - Ten tryb nie jest obligatoryjny.

I tu są zdania podzielone

- Nie można wybiórczo stosować przepisów - uważa prokurator Pawłyna . - Nie wyobrażam sobie, że jednego policja zatrzyma, a drugiego wypuści, według własnego widzimisię.

Tymczasem pierwsze pieniądze już wyrzucono w błoto. Tydzień temu w Słupsku akta sprawy w trybie przyspieszonym przeciwko wielokrotnemu recydywiście drogowemu pojechały z powrotem do prokuratury. Sąd stwierdził, że oskarżonego musi zbadać biegły lekarz. Też za nasze pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza