Szczecin: Berlin ciągle daleko

Na plac przy dworcu kolejowym w Angermünde przyjechali na rowerach uczestnicy rajdu TourDeNatur. To mieszkańcy różnych niemieckich landów, którzy od 20 lat tradycyjnie na przełomie lipca i sierpnia pokonują na rowerach trasę z Halle do Greifswaldu. Podczas tegorocznego przejazdu zatrzymali się w Angermünde, ponieważ zainteresował ich problem z połączeniem kolejowym między Szczecinem a Berlinem.

Przed rokiem z euforią przyjęliśmy informację o uchwale Bundestagu dotyczącą szybkiego połączenia kolejowego stolicy Niemiec ze Szczecinem. Decyzja otworzyła drogę do realizacji takiej inwestycji. Niestety, rządy Polski i Niemiec nie są w stanie się dogadać co do terminu zakończenia inwestycji.

- Polskie i niemieckie ministerstwa transportu prowadziły rozmowy w sprawie rozbudowy tego połączenia - mówi Andreas Szwarze, zastępca burmistrza gminy Tantow. - Polskie ministerstwo chciało zakończenia inwestycji do 2016 roku, a niemieckie do 2020 roku. To spowodowało, że umowa nie została podpisana. To nie jest dobre ani dla strony polskiej, ani niemieckiej. Gdybyśmy to połączenie zmodernizowali, czas podróży między Szczecinem a Berlinem byłby znacznie krótszy.

Piotr Krzystek, prezydent Szczecina wielokrotnie wskazywał na słaby punkt połączenia kolejowego obu miast, czyli brak elektryfikacji 33 km kolejowej trasy.- Gdyby Federalne Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Rozwoju Miast włączyło ten odcinek do listy priorytetów, tak jak zrobiono to z połączeniem Wrocław-Berlin, za kilka lat spędzalibyśmy w pociągu tylko godzinę - mówił w stolicy Niemiec, na spotkaniu organizowanym przez Fundację Przyszłość Berlina - Zukunft Berlin.

Bartłomiej Sochański, Konsul Honorowy Niemiec w Szczecinie podkreślił wczoraj w rozmowie z "Głosem", że większość Niemców chce tego połączenia. Uchwała Bundestagu jest ważna.

- Są jednak środowiska, które przeciwne są generalnie nowemu - dodaje. - Jak partia Zielonych, czy grupy kolejowe. Ale jestem przekonany, że to połączenie będzie, bo jest potrzebne. Pamiętajmy też, że kolejowe inwestycje wymagają sporych nakładów.

Podczas pikiety w Angermünde zarówno ekolodzy, jak i lokalni politycy i działacze z różnych stowarzyszeń zwrócili również uwagę na fakt, że obcięte zostaną niektóre połączenia kolejowe na trasie Szczecin - Berlin.

- Jest dużo osób, które jeżdżą na tej trasie, a pociągów jest coraz mniej - mówi Andreas Szwarze. - Są panie, które pracują przy sprzątaniu biur i kończą pracę późnym wieczorem, a potem się okazuje, że nie mają czym wrócić do domu. Podobnie jest z młodzieżą, która chce przyjechać do Berlina na jakąś imprezę i w nocy nie ma czym wrócić, bo ostatnie połączenie jest około godz. 19. Okazuje się, że nie tylko nie będzie rozbudowy tej trasy, ale także będą likwidowane niektóre połączenia. Przeciwko temu protestujemy i chcemy, żeby nasz głos dotarł do naszych władz.

Pociągiem dzisiaj
W tej chwili do Berlina oddalonego niespełna 110 km (linia kolejowa) pociągiem jedziemy 2 godziny. Co gorsza - z przesiadkami w Angermünde. Do stolicy Niemiec nie mogą wjeżdżać lokomotywy spalinowe. Są wymieniane na elektryczne. W ciągu dnia pasażerowie mają do wyboru kilkanaście połączeń między stolicą Pomorza Zachodniego a stolicą Niemiec. Szczeciński Zakład Linii Kolejowych musi zelektryfikować około 10 kilometrów torów do granicy z Niemcami. Pozostaje ponad 20 kilometrów po niemieckiej stronie.