Sprawa wywołuje ogromne emocje, bo termin na zakup majątku stoczni w Szczecinie i Gdyni mija 31 sierpnia. Po nieudanej transakcji z prywatnym inwestorem, nad zakupem obu spółek zastanawia się państwowa agencja inwestycji z Kataru. Bada, czy interes byłby opłacalny. Nie daje jednak gwarancji, że nawet jeśli kupi stocznie, to nadal będą produkowane tam statki. Potwierdza to Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. Według niego, bardziej prawdopodobny scenariusz to produkcja konstrukcji stalowych lub wież wiertniczych.
– Sytuacja na rynku stoczniowym jest bardzo trudna. Zamówienia spadły o 52 procent. Ja więc nie wierzę, by ktoś w Gdyni czy Szczecinie chciał jeszcze produkować statki, skoro nie ma na nie zbytu – powiedział w rozmowie z "Dziennikiem".
Jego wypowiedź wywołała wczoraj burzę, choć stoczniowcy twierdzą, że są gotowi na każde rozwiązanie, aby zachować pracę w stoczni. Mogą wykonywać skomplikowane konstrukcje, a nawet robić elementy wojskowe.
Roman Pniewski z Solidarności '80 zauważa, że o zmianie profilu produkcji mówiło się od dawna.
– Przecież, gdy zainteresowanie stocznią wykazywał Mostostal, już wtedy mówił, że rozważa budowę w stoczni konstrukcji stalowych, czy elementów do statków. Niestety, od tamtej pory jesteśmy w tym samym miejscu. Inwestora nie ma. A najważniejsza jest praca. Wkrótce ludziom skończą się pieniądze, które otrzymali w ramach zwolnień, wygasają certyfikaty zawodowe. Praca potrzebna jest od teraz. Mamy fachowców, dadzą sobie radę – uważa Pniewski.
Podobnie uważa Krzysztof Fidura, lider stoczniowej Solidarności. Jego zdaniem, brakuje rzetelnego opracowania, jak powinien wyglądać przemysł stoczniowy w Polsce.
– Nigdy nie twierdziliśmy, że w stoczni mamy robić tylko statki. Wiemy, że jest kryzys, a to wymaga elastycznego podejścia. O innym profilu produkcji mówiło się od dawna. Ale warto byłoby sprawdzić, czy obok budowy statków można byłoby w stoczni robić inne rzeczy. Są przecież malarnie, ludzie są przeszkoleni, aby robić konstrukcje stalowe. Mówiło się kiedyś o wykonywaniu elementów sprzętu wojskowego. Ale rząd nie wydaje się zainteresowany, aby naprawdę powalczyć o przemysł stoczniowy – mówi Fidura.
Dlatego Solidarność chce komisji śledczej, aby wyjaśniła, kto odpowiada za upadek przemysłu stoczniowego. Ministerstwo Skarbu i Agencja Rozwoju Przemysłu nie komentują słów byłego ministra.
– W liście przekazanym poprzez ambasadora Kataru było zapewnienie, że sprawa może zostać sfinalizowana do końca sierpnia. Teraz musimy poczekać, bo to jest w tej chwili decyzja inwestora – tłumaczy rzecznik ministerstwa skarbu Maciej Wewiór.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?