Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin. Stoczniowcy z krzyżem przed sądem

Piotr Jasina [email protected] 91 481 33 34 Fot. Marcin Bielecki
Byli stoczniowcy modlili się przed gmachem sądu o mądrość i światło dla sędziów, by nie pozbawiali ludzi miejsc pracy.
Byli stoczniowcy modlili się przed gmachem sądu o mądrość i światło dla sędziów, by nie pozbawiali ludzi miejsc pracy.
Byli stoczniowcy postawili krzyż przed wejściem do szczecińskiego sądu okręgowego.

Modlili się za sędziów, złożyli też kolejną petycję z nadzieją, że sąd zmieni decyzję i zgodzi się na układ upadłego holdingu z wierzycielami.

Przed gmachem Temidy zjawiło się kilkudziesięciu byłych stoczniowców. Przyszli na zaproszenie Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego w Polsce, by wspólnie modlić się "o światło i moc Ducha Świętego dla sądów, sędziów i rządzących". Zebrani postawili krzyż na schodach prowadzących do gmachu sądu. Modlitwie przewodniczył ksiądz.

Pretekstem takiej formy protestu była decyzja sądu, który przed kilkoma dniami odrzucił wniosek zarządu upadłej Porty Holding. Zarząd domagał się układu z wierzycielami. Sąd uzasadnił odrzucenie możliwości układu brakiem zgody wierzycieli.

Pomysł reaktywacji stoczniowego holdingu od dawna lansuje Krzysztof Piotrowski, prezes grupy, która od 2002 roku jest w w upadłości. W listopadzie ubiegłego projekt rewitalizacji Porty Holding przesłał na ręce premiera Donalda Tuska. Odpowiedzi nie było. W tym samym czasie wpłynął też wniosek do sądu.

Piotrowski uważa, że jest w stanie ożywić stocznię i budowac statki.

- Można jednak to uczynić tylko poprzez holding - tłumaczył grupie kilkuset stoczniowców, którzy przed tygodniem zebrali się pod bramą główną Stoczni Szczecińskiej Nowa. - Syndyk ma pół miliarda złotych, które uzyskał ze stoczniowego majątku. Wystarczająco, by zapłacić za majątek SSN tyle, co mieli zapłacić Katarczycy, i stopniowo uruchamiać działalność stoczniową. To wymaga czasu, ale jest możliwe.

Innego zdania jest sąd. Rzecznik tłumaczy, iż wniosek nie mógł być przyjęty bez zgody wierzycieli. A takiej nie ma. Ba! Nie ma nawet pełnej listy wierzycieli. Syndyk nie sprzedał bowiem jeszcze majątku upadłego holdingu. Ustali ją, jeśli to zrobi. Problem w tym, że nie ma chętnych do kupowania.

Lech Wydrzyński, prezes Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrtętowego w Polsce zapewniał jednak wczoraj zebranych, że lista wierzycieli jest już od 8 lat. Zna ją pani syndyk i sędzia komisarz.

Po modlitwie stoczniowcy przekazali petycję wnosząc o powtórne rozpatrzenie wniosku i zgodę na odrodzenie stoczniowego holdingu. Za pieniądze, które na koncie zgromadził syndyk z likwidacji majątku grupy.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza