Wczoraj (wtorek, 6.09) Jolanta S., 54-letnia mieszkanka Zielonej Góry, została ponowie oskarżona o spowodowanie wypadku drogowego na drodze z Dębiny do Bałamątka. Ponownie, ponieważ zgodnie z decyzją Sądu Okręgowego w Słupsku sprawa trafiła raz jeszcze na wokandę sądu rejonowego. Tego samego, który trzy lata temu uznał, że to ona jest sprawczynią tragedii na drodze, do której doszło ostatniego dnia lipca 2009 roku. Wczoraj Jolanta S. w sądzie się nie stawiła. Przypomnijmy, że w wypadku, w którym brała udział, zginęły cztery osoby: 63-letni Kazimierz O., który oplem corsą odwoził z Dębiny na dworzec do Słupska córkę, 30-letnia Magdalena i mała wnuczka Kazimierza O. - Onell, a także znajomy kierowcy - 45-letni Waldemar S.
Czytaj także: Słupsk. Sprawa wypadku w Dębinie. Podejrzana żali się na zatrzymanie
Feralnego dnia Magdalena z dzieckiem siedziały z tyłu. Kazimierz O. kierował oplem, jego znajomy siedział obok. Nagle na drodze z Dębiny do Bałamątka pojawił się kabriolet Peugeot 307 Jolanty S. Jej auto spadło na pobocze. Kierująca, wracając na jezdnię, wjechała na lewy pas i zderzyła się z oplem.
Sąd Rejonowy w Słupsku w marcu 2013 roku skazał kobietę na cztery lata bezwzględnego więzienia, sześć lat zakazu prowadzenia pojazdów oraz nawiązkę. Wyrok utrzymał później sąd okręgowy, oceniając, że kierująca popełniła kardynalny błąd, próbując wrócić autem z pobocza na asfalt. Manewr miał sprawić, że peugeot został wyrzucony i uderzył w opla.
Czytaj także: Wypadek w Dębinie: Sąd wyda wyrok za śmierć w wypadku czterech osób
Jednak obrońcy oskarżonej wygrali w Sądzie Najwyższym, bo zarzucili sądom w Słupsku niedopuszczenie kolejnej opinii i nieuzupełnienie postępowania dowodowego. Sąd Najwyższy uznał, że należy ustalić, czy samochodem zarzuciło z powodu nieostrożnej jazdy, czy zadziałał jakiś czynnik zewnętrzny. Zalecił również wyjaśnić rozbieżności w opiniach biegłych dotyczących między innymi ujawnionych śladów na miejscu zdarzenia, zachowanie mieszkanki Zielonej Góry czy prędkość, z którą się poruszała. Wczoraj obrona podnosiła, że w protokole oględzin nie zanotowano jednego ze śladów, który znalazł się na szkicu sytuacyjnym sporządzonym na miejscu wypadku.
- Nie wiadomo też, czy tą samą ręką sporządzono oba te dokumenty - mówił obrońca Jolanty S., mec. Jakub Wende.
- Z wyjaśnień oskarżonej wynika, że na krótko przed zjechaniem na pobocze dostrzegła auto jadące środkiem jezdni - objaśniał z kolei biegły sądowy Wojciech Klimacki. - Z akt sprawy nie wynika jednak, że był to opel, z którym się zderzyła. Oskarżona nie powinna była wracać na jezdnię, szczególnie jeśli różnica między asfaltem a poboczem dochodziła do 10 cm.
Czytaj także: Słupski sąd okręgowy utrzymał wyrok ws. wypadku w Dębinie
Biegły, pytany o prędkość peugeota, ustosunkowywał się do dwóch swoich opinii. W pierwszej, wydanej w oparciu o wskazania prędkościomierza, stwierdził, że wynosiła ona 130 km/h. W drugiej, uzupełnionej o symulacje i analizy uszkodzeń obu aut, że ok. 90 km/h.
Zobacz także: Magda Gessler nie stawiła się na rozprawie w słupskim sądzie
Czytaj także:
- Wznowiono poszukiwania na usteckiej plaży
- Wybiła godzina W. Inscenizacja Powstania Warszawskiego (wideo, zdjęcia)
- Ciało znalezione w morzu to zaginiona 11-latka [nowe fakty]
- Wypadek w Poganicach. Dwie ofiary śmiertelne
- 72. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Inscenizacja w Słupsku (ZDJĘCIA)
- Kierowca BMW dachował na obwodnicy Słupska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?