Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczniowie z Miastka zatruli się dopalaczami

Andrzej Gurba
W ostatnich dniach do miasteckiego szpitala trafiło kilku nastolatków zatrutych dopalaczami.
W ostatnich dniach do miasteckiego szpitala trafiło kilku nastolatków zatrutych dopalaczami. Fot. Archiwum
W ostatnich dniach do miasteckiego szpitala trafiło kilku nastolatków zatrutych dopalaczami. Dwóch uczniów straciło przytomność.

W Miastku nie ma sklepu z dopalaczami, ale dla młodych ludzi zdobycie tych niebezpiecznych substancji nie stanowi żadnego problemu. W ostatnich dniach września na oddział pediatryczny i wewnętrzny miasteckiego szpitala karetki pogotowia przywiozły czterech nastolatków zatrutych dopalaczami. To uczniowie szkół ponadgimnazjalnych. Mają 17 (dwóch), 18 i 19 lat. Dwóch z nich trafiło do szpitala w bardzo poważnym stanie.

- Nie było z nimi kontaktu - mówi lekarz z miasteckiego szpitala. - Jeden z 17-latków ciągle wymiotował, miał potworne bóle głowy, stany lękowe, przyspieszoną i nierówną akcję serca, drgawki, podniesione ciśnienie. Gdyby nie trafił do szpitala, mógłby umrzeć. - Bełkotali, nie wiedzieli, gdzie są - dopowiada pielęgniarka. Dwóch nastolatków w końcu straciło przytomność.

Trzech uczniów przywieziono do szpitala w tym samym czasie. Z kupionych dopalaczy zrobili sobie skręty, które palili. - Podobno spróbowali dopalaczy pierwszy raz. Tak mówili. Chcieli zaspokoić swoją ciekawość, trochę zaszpanować - informuje pracownik miasteckiej lecznicy. Trzech uczniów spędziło w szpitalu trzy dni, a jeden dwa dni. Przez ten czas byli odtruwani.
To nie są jedyne przypadki młodych osób zatrutych dopalaczami w Miastku. Miesiąc temu na oddział wewnętrzny trafiło dwóch nastolatków po użyciu tych substancji.

- Wczoraj dostaliśmy pismo z resortu zdrowia. Mamy informować ośrodki toksykologiczne o każdym przypadku zatrucia dopalaczami lub nawet podejrzenia, że doszło do zatrucia z tego powodu. Takie informacje będziemy też przekazywali policji - mówi Ewa Wichłacz, rzecznik Szpitala Powiatu Bytowskiego. Bytowska policja żadnego sygnału jeszcze nie otrzymała.

- Zalecenia dopiero przyszły. Nie zdążyliśmy policji zawiadomić - oznajmia Wichłacz. Po co policji takie dane? - Zbieramy je na prośbę Komendy Głównej - mówi Jerzy Przybyłowski z Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.
Walka z dopalaczami to na razie, niestety, walka z wiatrakami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza