Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urząd Miejski w Ustce: strażacy z OSP oszukiwali na kasie (szczegóły)

Marcin Prusak [email protected]
Usteccy urzędnicy dopatrzyli się uchybień w rozliczeniach u strażaków ochotników.
Usteccy urzędnicy dopatrzyli się uchybień w rozliczeniach u strażaków ochotników. Fot. Łukasz Capar
Szef straży prowadził ciężarówkę bez prawa jazdy, a pokonując odległość 500 metrów, pisał, że przejechał 27 kilometrów. Takie zarzuty stawia strażakom ochotnikom ustecki ratusz.

Kontrola usteckiego ratusza przeanalizowała rozliczenia działalności składane przez OSP. Dokumenty dotyczyły końca 2007 roku oraz całego roku 2008 i 2009. Lista znalezionych nieprawidłowości jest długa.

W 2008 roku strażacy ochotnicy mieli przerabiać w dokumentach daty wyjazdów i stan liczników pokazujących przejechane kilometry.

Wpisywali, m.in., że jadąc ze swojej siedziby przy ul. Darłowskiej do ratusza przy ul. Wyszyńskiego, przejeżdżali... 27 kilometrów (w rzeczywistości to odcinek ok. 500 metrów). A znowu jadąc ze Słupska do Ustki pokonywali 23 kilometry w obie strony (powinny być 34 kilometry).

Kontrolerzy stwierdzili, że po zatankowaniu do auta służbowego 100 litrów paliwa, nie zaksięgowali tego.
Ochotnikom wytknięto też, że wybrali się w podróż do Płocka służbowym autem i przejechali 760 kilometrów, ale z dokumentów nie wynika, po co tam się udali.

Ponadto wykazano, że auta służbowe przez dwa lata nie miały zrobionych przeglądów technicznych, a prezes usteckiego OSP który miał uprawnienia tylko do kierowania samochodami osobowymi, siadał za kierownicą służbowej ciężarówki. Także wykorzystując inne auto służbowe, prezes prawie nigdy nikogo nie informował, że zabiera samochód z garażu.

Ratusz sprawdzał dokumenty OSP, ponieważ miasto daje z własnej kasy pieniądze na działalność strażaków. W ubiegłym roku było to 48 tys. złotych.

- OSP prowadziło mało oszczędną gospodarkę - mówi Marek Kurowski, wiceburmistrz Ustki. - Tylko 6 procent paliwa zużyto w akcjach. Resztę strażacy wyjeździli w innych sytuacjach. Co szczególnie karygodne, sami powodowali zagrożenie pożarowe, przewożąc paliwo w plastikowych beczkach!

Członkowie usteckiej OSP twierdzą, że nie mają sobie nic do zarzucenia, a swoje obowiązki wykonują prawidłowo. Nie chceli ustosunkować się do zarzutów ratusza, bo sami jeszcze nie dostali od urzędników żadnego dokumentu świadczącego o wykrytych nieprawidłowościach, mimo że kontrola zakończyła się na początku roku. - Dotąd rozliczenie pieniędzy otrzymywanych z budżetu miasta było opiniowane pozytywnie i przyjmowane bez żadnych zastrzeżeń przez urzędników miejskich, dlatego dziwią mnie niejasności o których teraz się mówi - tłumaczy Sebastian Łaciński, prezes OSP w Ustce.

Wkrótce dokładną kontrolę dokumentacji usteckiego OSP przeprowadzi słupskie starostwo powiatowe. Czy potwierdzi ona wnioski komisji z Ustki? Rok temu urzędnicy z kurortu stwierdzili nieprawidłowości w dokumentach Szkoły Podstawowej nr 2. Burmistrz stwierdził wówczas, że zarzuty są na tyle poważne, że sprawę trzeba zgłosić prokuraturze. Prokuratura sprawę jednak umorzyła, ponieważ nie stwierdzono naruszenia prawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza