Sławomir Musik złożył oficjalną skargę do Rady Miejskiej na radnego Prawa i Sprawiedliwości Andrzeja Bednarczyka. Ustczanin twierdzi, że rajca znieważył go wulgarnymi słowami i opluł. - Jechałem rowerem, a radny Bednarczyk przechodził obok i napluł na mnie - mówi S. Musik. - Stanąłem i powiedziałem do niego: "Człowieku, co ty robisz? Zaraz zawiadomię policję." A on mi odpowiedział: "Sk.....u, tylko spróbuj, a ci nogi z d....y powyrywam."
Do podobnej sytuacji miało dojść dwa dni później. Zdaniem S. Musika, obaj panowie spotkali się ze sobą przy usteckim kościele. Wówczas, zdaniem ustczanina, radny Bednarczyk splunął w jego stronę. Tym razem miał nie trafić. Musik domaga się oficjalnych przeprosin od radnego Bednarczyka.
Andrzej Bednarczyk twierdzi, że oskarżenia są nieprawdziwe. - To bzdura! - denerwuje się radny. Który z dwóch ustczan ma rację, sprawdzi Adam Brzóska, przewodniczący usteckiej Rady Miejskiej.
O co w tym wszystkimnaprawdę chodzi?
O to, co w Ustce przynosi największy zysk, czyli o turystów. Sławomir Musik jest najbardziej znanym w Ustce "staczem", czyli pośrednikiem szukającym wśród turystów sezonowych lokatorów dla właścicieli kwater. Bednarczyk takie kwatery wynajmuje wczasowiczom.
- Trzy lata temu pogoniłem go sprzed swojego domu, bo wyciągał turystów, którzy wchodzili już prawie do mojego domu - mówi A. Bednarczyk.
S. Musik przyznaje, że doszło do sprzeczki między nim a radnym właśnie o wczasowiczów. - Ale ja nie zarabiam na szukaniu turystów, tylko pomagam znajomym właścicielom kwater - zaznacza ustczanin.
Konflikt jest szerszy
Konflikt między "staczami" a właścicielami kwater, którzy nie korzystają z ich usług, jest w Ustce bardzo nabrzmiały.
- Kwaterodawcy widzą w nich niezdrową konkurencję, bo "stacze" nie płacą podatków od zarobionych pieniędzy i często prowadzą do kwater, które też nie płacą podatków - mówi Tomasz Laskowski, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Ustce. - Trudnią się tym często ludzie z marginesu. Brudni, którzy wystawiają Ustce złe świadectwo. Trzeba z nimi walczyć.
Urzędnicy miejscy twierdzą, że nie mają możliwości walki ze "staczami". - Dopóki stoją w swoich samochodach w dozwolonych miejscach, mogą ogłaszać na kartkach wynajęcie pokojów i nic nam do tego - mówi Jacek Cegła, rzecznik Urzędu Miasta w Ustce.
Obrotni "stacze" mają średnio kilkudziesięciu klientów dziennie, a za każdego dostają średnio 50 zł od właściciela kwatery, do której przyprowadzili wczasowicza. Pracują na czarno, od zarobku nie płacą podatków. Dlatego LOT zaznacza, że powinien się nimi zająć urząd skarbowy. W słupskim US dowiedzieliśmy się wczoraj, że "stacze" są kontrolowani, ale nikt nie potrafił podać nam szczegółów kontroli ani ich skutków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?