Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Kołobrzegu planują remont amfiteatru

Iwona Marciniak [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. Archiwum
"Reanimacja trupa", albo "picowanie" - tak radni określają plany remontu, bez którego amfiteatr nie ma szans tegoroczny sezon.

Wczoraj znów rozmawiali o dofinansowaniu, o które występuje dzierżawca.

Temat powraca, mimo że już w lutym część radnych zmusiła prezydenta Kołobrzegu Janusza Gromka do wycofania projektu uchwały, która przewidywała przekazanie na remont z miejskiej kasy 500 tys. złotych. Około 700 tys. zł miał do tego dołożyć dzierżawca, czyli spółka Amfiteatr.

Stan amfiteatru jest, jak określają zgodnie miejscy urzędnicy i sam dzierżawca, dramatyczny. Ostatni, kompleksowy remont S.C. Amfiteatr przeprowadziła 10 lat temu. Od tego czasu, zgodnie z umową podpisaną z miastem, dzierżawca wykonywał tylko te prace, które pozwalały utrzymać amfiteatr w niepogorszonym stanie.

Ale powstała w 1966 r. budowla po prostu się sypie. W ubiegłym roku, podczas Interfolku, jeden z tancerzy omal nie wpadł pod zarywającą się scenę. Użytkowania obiektu do czasu wymiany m.in. instalacji sanitarnej zabronił sanepid. Marne szanse, by przed sezonem zgody wydały pozostałe służby.

Dlatego temat dofinansowania powrócił. Wczoraj, współwłaściciel spółki Amfiteatr Roman Łangowski pojawił się na posiedzeniu komisji oświaty, kultury, sportu i spraw społecznych. Tym razem przekonywał radnych do zgody na dołożenie z miejskiej kasy 250 tys. złotych, do których Amfiteatr doda już nie 700, a 500 tys. złotych.

- Na ocieplenie budynku, remont dwóch toalet - mówił Roman Łangowski. - Resztę, czyli m.in. remont sceny, sanitariatów, naprawę siedzisk, rekonstrukcje schodów zrobimy sami.

Większość radnych była zgodna: wydanie 250 tysięcy, czy nawet 750 tys. zł to kropla w morzu amfiteatralnych potrzeb, albo wręcz "reanimowanie trupa", nie wiadomo więc, czy wydanie tych pieniędzy ma sens.

- Zastanawiamy się jakiej maści użyć, gdy pacjent jest w agonii. A co ma nam do zaproponowania prezydent? - pytał radny PO Lech Pieczyński.

Wiceprezydent Jerzy Wolski przekonywał, że jakieś rozwiązanie, aby w sezonie amfiteatr ruszył, znaleźć trzeba, a przekazanie miejskich pieniędzy jest jednym z nich.

Jacek Kuś, radny SLD mówił: - Stawia się nas pod ścianą na półtora miesiąca przed terminem, który na wywiązanie się z zaleceń dał dzierżawcy sanepid. Czy przynajmniej to, co ewentualnie za te pieniądze zrobimy, będzie trwałe?

Wątpliwości było znacznie więcej. Dotyczyły miedzy innymi zapisów umowy dzierżawy sprzed 10 lat (termin upływa w 2017 r.), która jak wskazywali radni wcale nie zwalnia dzierżawcy od modernizacji amfiteatru.

Roman Łangowski musiał się przy okazji wytłumaczyć z formalnego zaniedbania: braku tzw. książki obiektu budowlanego, nie zgłaszania amfiteatru do obowiązkowych rocznych i pięcioletnich kontroli obiektów budowlanych. Pierwsza taka kontrola odbyła się dopiero w ubiegłym roku. Jej wynik potwierdza fatalny stan amfiteatru.

- Biję się w pierś. Nie wiedziałem o obowiązku poddawania się kontroli - mówił Roman Łangowski. - Myślałem, ze wystarczą coroczne pozwolenia wydawane przez służby z sanepidem i strażą pożarną włącznie.

Po spotkaniu w biurze rady, radni z dzierżawcą ruszyli na tzw. wizję lokalną. Głosowanie nad wnioskiem dzierżawcy o 250 tys., zostawili sobie na 23 marca. Tematem amfiteatru zajmą się także komisje do spraw: komunalnych oraz budżetu i spraw gospodarczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza