Niestety, wygra matematyka
Niestety, wygra matematyka
nasz komentarz
Mieszkaniec Bytowa nie zrozumie mieszkańca Miastka. I jeden i drugi chce mieć szpital na miejscu. Dla mieszkańca Miastka jego oddziały będą lepsze od bytowskich. To normalne. Czas jest ważny dla rodzącej kobiety i pacjenta ze złamaną nogą. Nikt nie chce tłuc się 45 kilometrów, bo tyle dzieli oba miasta. Poza zdrowiem, chodzi o prestiż i miejsca pracy. Likwidacja oddziałów, to zwolnienia i ludzkie dramaty.
Nie chcę być złym prorokiem dla Miastka, ale wydaje mi się, że los kilku oddziałów jest przesądzony. Propozycje dyrektora Binczyka, to co prawda dopiero propozycje, no ale pewnie zadziała rozwiązanie siłowe, a mówiąc łagodniej, matematyka. W zarządzie i w radzie powiatu przewagę mają bytowianie i przegłosują, co będą chcieli. Taki scenariusz wcielono w życie przy połączeniu szpitali w Bytowie i Miastku. I na nic zdadzą się ewentualne rejtanowskie gesty radnych z Miastka.
I na zakończenie, też uważam, że cięcia są konieczne, ale z głową.
Andrzej Gurba
Zbigniew Binczyk, dyrektor Szpitala Powiatu Bytowskiego od kilku tygodni pracuje nad zmianami w lecznicy. Na zarządzie powiatu przedstawił propozycje. - To są wersje robocze - oświadczył. Trudno się z tym zgodzić, bo dyrektor chciał, aby zarząd już wyraził zgodę na uruchomienie prac nad projektami stworzenia w Bytowie centrum opieki nad matką i dzieckiem. Wniosek nie został na razie rozpatrzony.
Według koncepcji dyrektora w bytowskiej części szpitala mają powstać duże i silne oddziały: chirurgiczny oraz położniczo-ginekologiczny. To oznacza likwidację albo znaczne okrojenie tych oddziałów w Miastku. Obecny oddział chirurgii w Bytowie nie jest duży, ale ma powiększyć się kosztem sąsiadującego z nim położnictwa. Porodówka i ginekologia mają zająć inny obiekt. Pieniądze na ten cel - trzy miliony złotych, mają pochodzić z Funduszu Norweskiego.
Pracownicy z Miastka są złamani. - Do tej pory udawało się utrzymywać równowagę między miastami. Teraz to się niszczy. Bytów chce wziąć wszystko - nie kryją rozgoryczenia położne i pielęgniarki.
Nie chcą podać nazwisk, bo boją się zwolnień. Zdenerwowania nie kryje Stanisław Achrem, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Miastku. - Mamy bardzo dobry oddział. Rodzi u nas wiele kobiet spoza naszego powiatu. Zamiast oddziału zostanie nam kącik porodowy - przewiduje.
Roman Zaborowski, starosta bytowski, tonuje emocje. - Nie ma szans na utrzymanie status quo. Jeśli chcemy wejść do sieci szpitali publicznych, a to jedyna szansa, aby w ogóle utrzymać lecznicę w powiecie, to konieczne są zmiany. Przede wszystkim oddziały nie powinny dublować się, bo to kosztowne. Nic nie jest jeszcze przesądzone i pewnie pojawią się też inne propozycje - uspokaja.
Spokojny nie jest Zbigniew Batko, członek zarządu powiatu (z Miastka). - Cięcia są konieczne, ale powinny być przedstawione alternatywne koncepcje, a nie tylko jedna i korzystna dla samego Bytowa - mówi. Zaniepokojeni są też miasteccy radni. - Poprosimy o spotkanie wszystkich zainteresowanych - oznajmia Dariusz Zabrocki, przewodniczący Rady Miejskiej w Miastku.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?