Wulgarne napisy i brud szpecą dworzec PKP w Miastku

Fatalnym wyglądem dworca PKP w Miastku zajmowaliśmy się wielokrotnie. Problem jest ciągle ten sam. PKP dworzec odnawia, a wandale go niszczą.

- Ściany przy kasie i w poczekalni wyglądają jak w jakimś opuszczonym budynku. Są przebarwienia, a przede wszystkim wulgarne napisy. Wiem, że to nie jest wina PKP, ale wandali, lecz nie można tak tego zostawić - mówi pani Zofia, mieszkanka Miastka. Kazimierz Laskowski ze słupskiego rejonu Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Gdańsku mówi, że wnętrze budynku stacyjnego w Miastku zostało gruntownie odnowione kilka miesięcy temu. - Sytuacja powtarza się. My robimy remont i w niedługim czasie wszystko zostaje zniszczone. Trudno przeciwdziałać takim zachowaniom. Musiałby tam codziennie stać strażnik - oznajmia Laskowski.

Od niedawna znowu działa kasa biletowa. Była kilkumiesięczna przerwa, kiedy z jej prowadzenia zrezygnował poprzedni ajent. Kasa czynna jest tylko 30 minut przed odjazdami pociągów, a tych za dużo nie ma. Przez większą część dnia w poczekalni nie ma żadnego dozoru.

- Nie zamknę jej, bo dopiero podróżni podnieśliby larum - mówi Laskowski. Dodaje, że przed zimą ściany jeszcze raz zostaną odnowione. Na dworzec zaglądają policyjne patrole, ale jak widać, wandale i tak robią swoje.

- Widzę policjantów. Obok dworca przejeżdża radiowóz. Są też piesze patrole. Najwięcej wandali jest na dworcu wieczorem. I są to miejscowi. Spotykają się na dworcu, piją alkohol i rozrabiają - mówi mieszkaniec budynku, który znajduje się obok kolejowego dworca. Ciągle rozważana jest przez PKP sprzedaż dworcowego budynku. Kilka miesięcy temu została złożona wstępna propozycja zbycia go gminie Miastko. Samorząd, jak na razie, nie jest tym zainteresowany. Dodajmy, że nie ma już problemów z niszczeniem ścian tunelu prowadzącego na perony. Kilka miesięcy temu, m.in. z naszej inicjatywy grafficiarze z całej Polski ozdobili go swoją twórczością.