Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystawieni na strzał

Piotr Kawałek
Żyjemy w strachu, bo w pobliżu polują myśliwi
Żyjemy w strachu, bo w pobliżu polują myśliwi Fot. Autor
Słupszczanie wypoczywający w Kępnie (gm. Słupsk) zamiast spacerować po lesie, czy wylegiwać się w ogrodzie przy grillu, są zmuszeni siedzieć w domu. Boją się myśliwych, którzy urządzają polowania w pobliżu ich posesji

Jeszcze kilka lat temu była tu tylko jedna ambona, teraz jest ich pięć lub sześć, jesteśmy nimi okrążeni - skarży się pani Krystyna, słupszczanka, która w Kępnie ma domek letniskowy. Największy problem jest z amboną, którą myśliwi postawili niecałe 300 metrów od działek rekreacyjnych. - Jest ona skierowana w naszą stronę, strzały słyszymy prawie w każdy weekend - opowiada pan Czesław, emeryt, który całe lato przebywa na działce w Kępnie. Inni mieszkańcy również są wystraszeni. Mówią, że kiedyś leśniczy informował ich o polowaniach, teraz nikt tego nie robi. - Kilka razy podczas spacerów w lesie słyszeliśmy strzały, przerażone zwierzęta wybiegały z krzaków wprost na nas, musieliśmy uciekać - mówi pani Krystyna, która kilkakrotnie musiała rezygnować ze spacerów.

Wystraszeni mieszkańcy obawiają się,

że myśliwy siedzący na ambonie może przez pomyłkę zamiast dzika, ustrzelić człowieka. - Nocą przecież nic nie widać, każdy może być wzięty za zwierzynę - argumentują. Boją się też tego, że myśliwy zamiast zwierzyny może podglądać ich przez lornetkę. - Obawiamy się naruszenia naszej prywatności, każdy przecież może bez problemu podglądać co robimy - skarży się pani Krystyna.
Gdy myśliwi pod koniec maja budowali ambonę, mieszkańcy próbowali interweniować w Polskim Związku Łowieckim. Nie domagali się jednak jej usunięcia, ale tego, by została ona przesunięta o około 20 metrów. Niestety do tej pory nie doczekali się odpowiedzi. Zgodnie z przepisami ambona powinna znajdować się nie bliżej niż 100 metrów do zabudowań mieszkalnych. Marian Wilczewski, łowczy z zarządu okręgowego PZŁ w Słupsku, uspokaja, że właśnie dzięki ambonie mieszkańcy powinni czuć się bezpiecznie.

Strzał z wysokości to pewność,

że trafi on w ziemię, ponieważ lufa jest skierowana prawie pionowo w dół - wyjaśnia łowczy.
- Poza tym myśliwy idąc na polowanie na pewno nikogo nie podgląda - zapewnia łowczy i tłumaczy, że ambona nie zostanie zlikwidowana, również jej przesunięcie nie wchodzi w grę. - Wtedy mogłaby nie spełniać swojego zadania, czyli ochrony pół przed zwierzyną.
Wystraszonym mieszkańcom zapewnienia łowczego jednak nie wystarczają. - Każdy popełnia błędy, myśliwi też - mówi pan Czesław, który kilka lat temu był świadkiem, jak myśliwy przewrócił się na swojej strzelbie, co spowodowało rozregulowanie się przyrządów celowniczych. - Inaczej celował, inaczej trafiał - dodaje. Inny przypadek opisuje pani Krystyna. - Pewnego razu przyjechali tu na polowanie Niemcy, którzy po powrocie z lasu ze zdziwieniem zobaczyli, że ich samochód jest poprzebijany kulami. Okazało się, że sami go uszkodzili, nie wiedzieli jednak, jak to się mogło stać.

Konflikt między właścicielami terenów

znajdujących się przy lesie a myśliwymi trwa. Mieszkańcy mówią, że nie chcą łamać prawa i niszczyć ambony, tak jak robią to ludzie w innych wsiach. Być może nigdy nie dojdzie do tragedii. - Ale jak mam wytłumaczyć moim dzieciom co się stało, gdy widzą sarenki skaczące po polu i po chwili jedną z nich trafia pocisk i pada na ziemię - zastanawia się córka pani Krystyny, matka dwojga małych dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza