Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrożenie dla środowiska. Kilkadziesiąt zdechłych kur wyrzucono do jeziora

Andrzej Gurba
Policja wszczęła dochodzenie w sprawie wyrzucenia kur do jeziora.
Policja wszczęła dochodzenie w sprawie wyrzucenia kur do jeziora. Archiwum
Przy brzegu jeziora Pyszne znaleziono martwe kury. Policja wszczęła dochodzenie.

Martwe kury zauważyli wędkarze. Zawiadomili o tym miejscowego leśniczego i sołtysa. Kury w większości były w stanie rozkładu. Gniły, a więc w okolicy unosił się fetor.

- Wszczęte zostało postępowanie w tej sprawie z artykułu 162 Kodeksu wykroczeń. Padłe zwierzęta powinny zostać zutylizowane, a nie wrzucone do jeziora. Sprawcy grozi grzywna do pięciu tysięcy złotych - mówi Michał Gawroński, rzecznik prasowy bytowskiej policji.

Dzierżawcą 8-hektarowego jeziora Pyszne, które znajduje się przy granicy rezerwatu Bukowa Góra, jest Tomasz Kruza z Rzepnicy.

- Padłe kury, które unosiły się na powierzchni jeziora i znajdywały się przy brzegu, zostały wyciągnięte i przekazane firmie utylizacyjnej. Było ich ponad trzydzieści, w większości w stanie dużego rozkładu. Nie wiem, czy padłych kur jest w jeziorze więcej. Nie wiem też, czy miały wpływ na jakość wody. Pewnie będzie trzeba pobrać próbki. Jezioro nie jest specjalnie użytkowane, znajduje się w lesie. Z powodu dosyć kwaśnej wody jest w nim tylko kilka gatunków ryb - mówi Kruza.

Mieszkańcy Pyszna uważają, że kury trafiły do jeziora jeszcze zimą. - Pewnie ktoś wrzucił je przez wykuty w lodzie przerębel i dopiero teraz wypłynęły. Jezioro może być zatrute. Oby nie doszło do jakiejś epidemii - martwią się ludzie.

Bytowski sanepid, który wie o sprawie, nie będzie prowadził żadnego postępowania, bo - według tej instytucji - nie wystąpiło zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego. Nie będzie się też tym zajmował Wydział Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym w Bytowie.

- To sprawa dzierżawcy jeziora i policji - oznajmia Ryszard Klonowski z Wydziału Ochrony Środowiska w starostwie.

Pojawiły się już podejrzenia, że kury mogą pochodzić z zimowego transportu (sprzed kilku miesięcy) do ubojni drobiu w Pomysku Wielkim. Wtedy doszło do awarii samochodu, pożaru i zaczadzenia części kur. Właściciel ubojni twierdzi, że padłe kury z tego transportu trafiły do utylizacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza