Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakłady Chemiczne. POLICE niszczą własny port

Piotr Jasina [email protected] 91 481 33 34 Fot. archiwum
Portowa spółka nadal jest wydmuszką, bez pieniędzy, ziemi, i bez perspektywy rozwoju.
Portowa spółka nadal jest wydmuszką, bez pieniędzy, ziemi, i bez perspektywy rozwoju.
 Spółka Zarząd Morski Portu Police działa od 5 lat.

Utworzyły ją Zakłady Chemiczne (90 proc. udziałów) i gmina Police (10 proc.). Cel był jeden - z zakładowego portu stworzyć ponadregionalne centrum logistyczno-transportowe. Już wtedy był to czwarty port pod względem przeładunków, po Gdańsku, Gdyni i zespole Szczecin-Świnoujście.

 Zarząd portu stworzył strategie rozwoju portu

 - Powstał projekt wykonawczy jego rozbudowy, kosztował 2,9 mln zł - informuje Tomasz Melan, prezes Zarządu Morskiego Portu Police. Ale by myśleć o inwestycjach, funduszach zewnętrznych, port musi mieć wkład własny. Miał temu służyć właśnie kapitał zapasowy tworzony z opłat portowych i przystaniowych, jakie spółka pobiera. Uzbierało się tego prawie 11 mln zł.

Przczytaj także: Zakłady Police dogadały się z bankiem i PGNiG

 - Zgodnie z ustawą o portach, w przypadku wykorzystania tych pieniędzy na rozwój portu, nie trzeba płacić podatku - wyjaśnia Cezary Arciszewski, członek Rady Nadzorczej portowej spółki. - Ustawodawca stworzył po prostu zachętę, by tego rodzaju spółki inwestowały w rozwój infrastruktury itd., by nie przejadały wypracowanych zysków.

Plany do kosza 

Niestety plany rozwoju portu legły w gruzach, a miliony złotych trafią po prostu w błoto.

Zarząd Polic, mimo sprzeciwu gminy ogołocił portową spółkę z pieniędzy. W czwartek, na nadzwyczajnym zgromadzeniu wspólników, przedstawiciel Zakładów Chemicznych zdecydował o wypłacie w formie dywidendy wszystkich pieniędzy mozolnie gromadzonych w ostatnich latach przez port.

 - Byłem przeciwny, bo to nieracjonalna decyzja - stwierdził Władysław Diakun, burmistrz Polic. - Spółkę utworzyliśmy w określonym celu, by rozwijać port. Nie po to powołaliśmy spółkę, godziliśmy się wspólnie z zarządem ZCh na tworzenie strategii i wykonanie kosztownego projektu wykonawczego, by teraz pozbawiać port kapitału, niweczyć wszystko i jeszcze marnotrawić pieniądze. Strategię tworzy się na lata, nie można zmieniać decyzji z dnia na dzień. Przystąpiliśmy przecież także do Infrapraku Police, któremy port miał służyć. Poza tym nie widzę sensu, by oddawać fiskusowi miliony złotych, kiedy ustawodawca pozwala uniknąć podatków.

Burmistrz przyznaje, że rozumie trudną sytuacje Zakładów Chemicznych. Gmina w sposób wymierny cały czas wspiera spółkę, przesuwa terminy spłaty należności itd.

- Kilka milionów złotych z dywidendy, którą Police zyskają nie ma dla tej spółki znaczenia, dla portu były warunkiem rozwoju - dodaje Diakun.

 Zakłady Chemiczne miały inne wyjście

 - Byliśmy zainteresowani odkupieniem od ZCh ok. 38 ha gruntów, których wartość szacowaliśmy na 10,8 mln zł - mówi Melan. - Spółka nie posiada majątku trwałego. Jako właściciel gruntów, mielibyśmy już podstawy do ubiegania się o fundusze, zabiegania o inwestorów.

 Pomysł zarządu popierała także Rada Nadzorcza portowej spółki i gmina Police. Ale decydenci Zakładów Chemicznych odrzucili ten pomysł. Jako większościowy udziałowiec decydują.

Pierwsza transza, ok. 9 mln zł (minus podatek i odsetki) po podziale ma trafić do udziałowców w listopadzie br. Pozostała kwota prawie 1,7 mln zł, od której fiskus też sobie sporo odliczy - w maju przyszłego roku. Podatek od dywidendy wynosi 19 proc. Trzeba jeszcze uwzględnić 10 proc. odsetek od tego podatku. W rezultacie kwota blisko 11 mln stopnieje o jakieś 4 mln zł.

 Koncert życzeń...

Tomasz Zieliński, wiceprezes zarządu ZCh Police odpowiedzialny za strategię i rozwój spółki stwierdził, że w obecnej sytuacji nadrzędnym celem jest ratowanie spółki matki.

Przeczytaj także: Zakłady Chemiczne POLICE Spółka wciąż ma straty

 - Utrzymywanie pieniędzy w porcie, w sytuacji kiedy spółka matka idzie na dno, jest kompletnym paradoksem - stwierdzi wiceprezes. A projekt rozbudowy, który szacowany jest na ok. 200 mln zł uznał za koncert życzeń. Tym bardziej, że nawet przy dofinansowaniu z funduszy unijnych na poziomie 50 proc., port musiałby znaleźć ok. 100 mln wkładu. W jego przekonaniu spółka powstała, by pełnić rolę operatora nabrzeża portowego.

Wolą dywidendę 

- To paradoks by " nasza"spółka żyła w luksusie, kiedy Police borykają się z płynnością finansową, wspierają się pomocą publiczną - powtórzył Zieliński. Przekonywał, że byt portu nie jest w żaden sposób zagrożony, bo spółka cały czas zarabia.

- Pomysł zakupu gruntów przez port pojawił się dopiero teraz, wcześniej była koncepcja przekazania terenów aportem - tłumaczył wiceprezes. Dodał, że port może sięgnąć przecież po kredyt by te grunty zakupić od spółki matki.

Wypłata dywidendy ze spółki, w której Police mają 90 proc. udziałów, zdaniem wiceprezesa jest czymś oczywistym.

 Nasz komentarz
Piotr Jasina
Port bez ziemi i pieiędzy

Dlaczego zarząd Polic niszczy własny port? Jeden z decydentów Zakładów powiedział mi, że teraz Zakładami rządzi "Kongresówka", panowie przywiezieni w teczkach z Warszawy. Mają w poważaniu rozwój portu, naszego regionu. Nie są stąd, nie zależy im. Szukają łatwych pieniędzy by się wykazać. Nieważne jakim kosztem. Co tam im jakiś port w Policach! Za chwilę ich tu nie będzie. Odejdą, jak poprzednicy, z odprawami po 200 tys. zł, jak poprzednicy - bez względu na wyniki firmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza