Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbierać znaczki każdy może. Trochę taniej, trochę drożej

Wojciech Lesner
Wojciech Lesner
Danuta Ziętara swoją pasję filatelistyczną przejęła od ojca Tadeusza Ziętary, który jest patronem Koła Polskiego Związku Filatelistów w Słupsku
Danuta Ziętara swoją pasję filatelistyczną przejęła od ojca Tadeusza Ziętary, który jest patronem Koła Polskiego Związku Filatelistów w Słupsku Krzysztof Piotrkowski
Stemplowane, czyste, zagraniczne, okolicznościowe, z papieżem i pieskami... Filateliści kochają je wszystkie, ale choć bardzo by chcieli, wszystkich nigdy nie zbiorą.

Historia znaczka pocztowego sięga aż 1840 roku, kiedy to po raz pierwszy do obiegu wprowadzono go w Wielkiej Brytanii. Ten sposób opłaty za usługi pocztowe zawitał do innych krajów europejskich – w tym Polski, 20 lat później. Nie trzeba było długo czekać, by znaczek zwrócił na siebie uwagę kolekcjonerów.

- Kiedyś filatelistyką zajmowali się królowie, książęta, osoby dobrze sytuowane, bo to nigdy tanie nie było. Tym bardziej jeżeli ktoś chciał skompletować sobie jakiś konkretny zbiór – mówi Danuta Ziętara, prezes Koła Polskiego Związków Filatelistów „Gryf” im. Tadeusza Ziętary w Słupsku, która będzie naszym przewodnikiem po wszechświecie pocztowych znaczków.

Po pierwsze - zdecyduj, co zbierasz

Ten, kto kiedyś sprzątał w piwnicy lub na strychu, zapewne znalazł zakurzony klaser dziadka ze znaczkami pamiętającymi poprzedni ustrój. Po brzegi zapełniony był walorami przedstawiającymi królów, sportowców, zwierzęta, rośliny. Zaprawieni filateliści takich albumów mogą mieć dziesiątki, a nawet setki. I tak zawierają one jedynie ułamek liczby znaczków, które kiedykolwiek weszły do obiegu. Dlatego kolekcjonować należy z głową.

Prawdziwi filateliści lubują się w zbieraniu konkretnych dziedzin i rodzajów znaczków. Niektórzy preferują te zza granicy, natomiast inni kolekcjonują tylko te przedstawiające sportowców, zwierzęta, postacie z bajek, a nawet papieża.

- Mam zbiór z Janem Pawłem II, który cały czas musi być aktualizowany, bo na bieżąco ukazują się kolejne walory z jego wizerunkiem – mówi Danuta Ziętara.

Po drugie, nie ufaj internetowi

Dobrze, ale skąd te znaczki brać? Stary klaser dziadka to już dobry początek, ale co dalej? Czy wystarczy iść na pocztę i po prostu je kupić? W zasadzie tak, ale, jak podpowiada słupska filatelistka, są znacznie prostsze sposoby. Jej zdaniem idealnym rozwiązaniem jest abonament filatelistyczny Poczty Polskiej, czyli swojego rodzaju prenumerata. Raz na kwartał, za opłatą, dostać można zestaw świeżo wyemitowanych znaczków.

- Poczta Polska w sprzedaży znaczków wiedzie prym. Oprócz abonamentu, dostępne są również paczuszki tematyczne. Są to znaczki z całego świata sprowadzane do naszego kraju. To dobra propozycja dla początkujących. Ich ceny są różne – począwszy od 6 zł, przez 40 zł, aż do 70 zł. - tłumaczy pani Danuta. - Wszystko jednak można też dostać w internecie, ale trzeba uważać – dodaje ostrzegawczym tonem.

Wprawny filatelista wie, gdzie i jak szukać w sieci, natomiast początkującego kolekcjonera ogrom aukcji ze znaczkami może przerosnąć. I nie chodzi tu tylko o nieskończenie wiele ofert, w których przebierać można tygodniami. Internet to siedlisko oszustów, a tych wykorzystujących filatelistów-amatorów (i nie tylko) jest co nie miara.

- W pierwszej kolejności powinniśmy zwrócić uwagę na cenę – jeśli jest za niska, to istnieje prawdopodobieństwo, że znaczek jest podrobiony. Istotna jest również perforacja, czyli ząbki – mówi Ziętara. - Są specjaliści, którzy sprawdzają, czy dany znaczek nie jest podróbką. Mając jakiś w ręku, też byłabym w stanie stwierdzić, czy jest falsyfikatem. Przez ekran monitora jednak trudno to ocenić.

Każdy znaczek pokazać można fachowcowi. Ten ujmie go ostrożnie pincetą i weźmie pod oko szkła powiększającego. Oceni i podpowie, czy dany egzemplarz nie jest falsyfikatem. Taka usługa jednak kosztuje. I co nam po niej, jeśli wydaliśmy już grube pieniądze na znaczek, który okazał się podróbką?

Po trzecie, śpiesz się powoli

Zbieranie znaczków szybko może nadwyrężyć portfel. Jeśli jednak naszą kolekcję będziemy budować powoli, z miesiąca na miesiąc uzupełniając ją walorami, które ukazują się w wysokich nakładach, to nie grozi nam bankructwo. Sprawa wygląda nieco inaczej, kiedy klasery będziemy chcieli zapełnić szybko, całymi seriami.

- Niektórzy wydają na znaczki nawet kilkaset złotych miesięcznie, ale można też na to przeznaczać o wiele mniejsze kwoty i systematycznie budować kolekcję – to lokata pieniędzy na przyszłość – zaznacza Ziętara.

Bo może się okazać, że znaczek, który kupiliśmy za kilka złotych, szybko zyska na wartości. Jednymi z najszybciej drożejących walorów w Polsce są te z wizerunkiem Jana Pawła II. Najbardziej wartościowe są jednak znaczki najstarsze – wiekowy okaz filatelistyczny kosztować może nawet kilka tysięcy złotych, a za najdroższy uznaje się znaczek „British Guiana One-Cent Magenta”, który sprzedany został za blisko… 9,5 miliona dolarów.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza