Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeleński reaktywacja. I inne muzyczne sprawy. Blog 55. Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku. Odcinek 1

Anna Czerny-Marecka
Anna Czerny-Marecka
Inauguracje Festiwalu Pianistyki Polskiej to wydarzenia nie tylko muzyczne, ale i towarzyskie. Tak też było w sobotę, 4 września. Działo się i na scenie, i w kuluarach. A ja byłam i tu, i tam. Co usłyszałam, co zobaczyłam? Zapraszam do pierwszego odcinka Bloga 55. FPP w Słupsku.

Od początku, od końca, od środka? Może najlepiej będzie zacząć od muzyki. Jan Popis, dyrektor artystyczny FPP, skomponował ten program ciekawie - na początek ciesząc melomanów tym, co dobrze znają i lubią - czyli II Koncertem f-moll Chopina. W drugiej części zabrzmiał natomiast koncert zapomnianego dzisiaj, a przypominanego z powodu 100. rocznicy śmierci Władysława Żeleńskiego (ojca słynnego Boya Żeleńskiego). I jaki był efekt? Przeciwny do potocznej opinii, że lubimy to, co znamy, ponieważ dzieło Żeleńskiego wywołało u słuchaczy więcej entuzjastycznych braw niż Chopin!

Młodzieńczy utwór Chopina (chociaż wydany został jako II, po e-moll, to napisany został jako pierwszy) zaprezentował młody Piotr Alexewicz, student Akademii Muzycznej we Wrocławiu w klasie prof. Pawła Zawadzkiego. Zaszczyt inaugurowania jubileuszowego, 55. FPP przypadł mu z racji wielkiego talentu, jakim wykazał się na festiwalowej Estradzie Młodych w 2017 roku (której to informacji zabrakło mi w biogramie artysty w festiwalowej książeczce). Co więcej, pan Piotr jest naszą nadzieją na sukces w nadchodzącym XVIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie.

Koncert f-moll, zagrany w spokojnym tempie, zabrzmiał bardzo młodzieńczo. Zachwycały kantyleny, grane z dużym wyczuciem frazy, dźwiękiem niesłychanie miłym dla ucha, błyszczącym, ale też jednocześnie lekko matowym, bez szklanych pobrzękiwań, które mogą zdarzyć się zwłaszcza w górnych rejestrach. Dynamikę Piotr Alexewicz trzymał w ryzach, z niczym nie przesadzając. Bardzo jasne w nastroju wykonanie, ale - i nie jest to tylko moje zdanie - trudno było usłyszeć to "coś", co porywa publiczność do owacji. Myślę, że ten koncert jeszcze dojrzewa w artyście, bo że jest on wielkim talentem, nikt nie miał wątpliwości. Mnie najbardziej podobała się druga część, napisana pod wpływem pierwszej miłości Chopina do śpiewaczki Konstancji Gładkowskiej.

W dużym kontraście do pierwszej części wieczoru rozgrywała się druga część. Otóż Piotr Sałajczyk, znany już słupszczanom, zagrał nieznany zupełnie Koncert fortepianowy Es-dur op. 60 Żeleńskiego. I stało się to, na co na FPP zawsze czekam - publiczność wstrzymywała oddech. Najeżony technicznymi trudnościami utwór, stawiający olbrzymie wymagania zarówno pianiście, jak i orkiestrze, bardzo efektowny, przeleciał przez filharmonię jak burza. Piotr Sałajczyk zagrał go pewnie, po męsku, z pasją. Mam nadzieję, że jeszcze zobaczymy tego charyzmatycznego pianistę w Słupsku.

Obu solistom towarzyszyła Polska Orkiestra Sinfonia Baltica w Słupsku, pod dyrekcją Rubena Silvy, który po dyrektorowaniu w Słupsku przeniósł się do Kalisza. Słuchali filharmoników nie tylko melomani, ale i nowy (od 1 września) dyrektor fiharmonii Bogdan Kułakowski oraz nadchodzący nowy dyrygent - Szymon Morus. Orkiestra w Chopina weszła raczej nieśmiało, dla mnie ciut za delikatnie, ale potem sprawnie sekundowała pianistom, co w Żeleńskim było naprawdę ciężkim zadaniem.

Można chyba powiedzieć, że z sobotniego koncertu wszyscy wyszli uskrzydleni - zarówno muzyką, jak i spotkaniem się z innymi ludźmi kochającymi pianistykę. Nawiązuję tutaj do przemówienia prezydent Słupska, Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej. Świetny retorycznie pomysł z "festiwalem, który daje skrzydła" powzięła na widok okładki festiwalowej książeczki stworzonej przez Andrzeja Szczepłockiego. Pełna niebieskości zawiera fortepian stojący w szeroko otwartym oknie. Na nim artysta posadowił gniazdo, z którego wystają skrzydła. Lista uskrzydlonych sporządzona przez panią prezydent była długa. Znaleźli się na niej słynni pianiści, w tym Halina Czerny-Stefańska, oczywiście wielki przyjaciel Słupska, Jerzy Waldorff, towarzyszący 55. FPP na zdjęciach w dolnym foyer, orkiestra, organizatorzy, fotograficy, dziennikarze i melomani. Także wspomniany już dyrektor Bogdan Kułakowski, który jako uczeń szkoły muzycznej w Słupsku grał na uroczystości odsłonięcia pomnika Chopina. I tu padła ważna informacja - jest bowiem pomysł, aby odnawiane właśnie bulwary nad Słupią, w skład których wchodzi pomnik autorstwa Mieczysława Weltera, nosiły miano Pianistyki Polskiej. Ja jestem za, a Wy?

Przemowy następne były już krótkie, ponieważ, jak dowcipnie spuentował Mieczysław Jaroszewicz, prezes Słupskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, pani prezydent powiedziała wszystko. Jemu, jako gospodarzowi, przypadło powitanie oficjeli, w tym reprezentujących marszałka województwa pomorskiego Marka Biernackiego i radnej wojewódzkiej Danuty Wawrowskiej, słupskich radnych Małgorzaty Lenart, Anny Mrowińskiej, Wojciecha Gajewskiego i Kazimierza Czyża, a także starosty słupskiego Pawła Lisowskiego i wójta gminy Kobylnica Leszka Kulińskiego. Dziękował też sponsorom, a jest za co, jeżeli nie wierzycie, to sprawdźcie ceny biletów.

Kilka słów wygłosił także Jan Popis, niezmiennie od 22 lat tworzący z zaangażowaniem program FPP, a koncert poprowadził Andrzej Zborowski. Zaczął od przekazania pozdrowień od Andrzeja i Gabrieli Cwojdzińskich (profesor był pomysłodawcą i pierwszym dyrektorem artystycznym FPP), którym stan zdrowia nie pozwolił przyjechać z Koszalina. Potem, jak zwykle z dużym wdziękiem, opowiadał o tym, co widownia za moment miała usłyszeć.

No dobrze, a co wdziały na inaugurację panie (bo panowie, wiadomo, garnitury i marynarki szare lub czarne)? Otóż miło mi stwierdzić, że słupszczanki nie boją się przyjść w strojach, które na FPP już widziano. Ja to jak najbardziej rozumiem - na ulubioną imprezę dobrze jest przyjść w ulubionej kiecce. Pani prezydent zachwycała figurą w długiej obcisłej czarnej sukni z akcentem różnych odmian czerwieni. Małgorzata Lenart nie po raz pierwszy ubrała lekką brązową suknię we wzory ptasio-kwiatowe. Podobną w wyrazie miała na sobie doktor Aniceta Wasak. Kwiatów w ogóle było dużo w damskich kreacjach. Piękna była w tej grupie marynarka w odcieniach złota i brązu z drobnym wzorem, którą wdziała Halina Chmielecka, sekretarz STSK. Dużo było też czerni, ale jak różnorodnej! Na przykład Małgorzata Budnik-Żabicka, dawno temu moja redakcyjna koleżanka, śmiało odsłoniła ramiona, a radna Danuta Wawrowska świetnie skrojoną czarną suknię ożywiła nietuzinkowym złotym naszyjnikiem.

To tyle (bardzo dużo, dziękuję za cierpliwość tym, którzy doczytali do końca) na dzisiaj. Jeżeli macie ochotę zostawić tutaj komentarz, to będzie mi bardzo miło. Jakie były wasze wrażenia? Zachęcam do podzielenia się nimi. I do zobaczenia na FPP.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza