Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierz o wielkim sercu

Joanna Krężelewska tel. 094 34 73 535
Bjondine jeszcze przed operacją.
Bjondine jeszcze przed operacją.
Dzięki akcji zorganizowanej przez kapitana Radosława Ambroziaka, koszalinianina z międzynarodowego kontyngentu wojskowego KFOR, zoperowano w Polsce sześcioletnią Albankę z wrodzoną wadą serca. To pierwszy z dwóch zabiegów, które mają uratować życie dziewczynki.

27-letni Radosław Ambroziak od siedmiu lat jest zawodowym żołnierzem. Od września 2005 roku uczestniczy w misji pokojowej w Kosowie. Jest tam dowódcą zespołu łącznikowo-monitorującego w bazie amerykańskiej. Zespoły te zostały powołane przez dowódcę międzynarodowych sił pokojowych KFOR po zamieszkach przed dwoma laty. W Kosowie 80 proc. mieszkańców to Albańczycy i 20 proc. - Serbowie.

Dziewczynka cudem przeżyła sześć lat

Bjondine jeszcze przed operacją.

Zespół, w którym służy kapitan Ambroziak, ma nietypowe zadanie - musi się zżyć z mieszkańcami Kosowa. Żołnierze odwiedzają więc wioski, uczestniczą w spotkaniach na temat bezpieczeństwa. - Kiedy mamy dobry kontakt z ludźmi, to bezpośrednio od nich dostajemy informacje o sytuacji w rejonie, planowanych zamieszkach. Jesteśmy jakby "oczami i uszami w terenie" - tłumaczy pan Radek.
Obecnie kapitan Ambroziak jest w służbowej podróży, która - dodajmy - uratowała życie Bjondine Dermaku, sześcioletniej mieszkance Kosowa. - Dowiedziałem się o niej od jej wujka. Bjondine ma wadę wrodzona serca, zwaną tetralogią Fallota, co w Kosowie oznacza niemal wyrok. To cud, że przeżyła 6 lat, bowiem prawie co drugie dziecko umiera na nią w pierwszym roku życia. Gdy ją zobaczyłem, była cała sina, więc trzeba było szybko działać - opowiada koszalinianin.

Dowódca zgodził się natychmiast

Akcję ratowania życia Bjondine pan Radek zaczął od uzyskania zgody dowódcy batalionu. - Nie było z tym problemu, bo każdy chciał pomóc dziewczynce. Ponieważ w Kosowie było to niemożliwe, postanowiłem odnaleźć szpital w Polsce - mówi Ambroziak. Szczęściem pan Radek trafił od razu na profesor Przemysława Oszukowskiego, dyrektora Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polski w Łodzi, który bez wahania zgodził się na przeprowadzenie operacji za darmo.
- Potem trzeba było tylko jak najszybciej załatwić pozostałe formalności - mówi skromnie żołnierz. Tak naprawdę pan Radek dokonał prawie cudów, żeby Bjondine i jej niepiśmienna mama dostały wizy. No i zdobył pieniądze potrzebne na opłacenie transportu do Polski, koszty zakwaterowania i wyżywienia w Łodzi oraz gażę dla tłumacza. - Zbieraliśmy fundusze wszędzie, w gminie, gdzie mieszka Bjondine, wśród żołnierzy. Każdy z nas chciał pomóc. Kiedy zebraliśmy około trzech tysięcy euro, a tyle nam było trzeba, mogliśmy wreszcie zarezerwować bilety - wspomina żołnierz z Koszalina.

Bjondine będzie żyła

Mała Albanka przeszła operację 20 lipca. Przeprowadził ją profesor Jacek Moll. - Dziś dziewczynka czuje się już dobrze. Była bardzo zaniedbana, nie chodziła, bo choroba spowodowała ogromne spustoszenie w jej organizmie. Mogę śmiało powiedzieć, że to żołnierze uratowali jej życie. To wspaniałe, że stacjonując tam, dbają nie tylko o pokój, ale chcą też pomagać ludziom - ocenia profesor Moll. - Na tym jednak nie koniec. Za rok trzeba będzie przeprowadzić kolejny zabieg, ponieważ ze względu na zbyt duże ciśnienie krwi nie mogliśmy od razu usunąć całej wady - dodaje lekarz.
Kapitan Ambroziak wraca z Bjondine i jej mamą do Kosowa w przyszły poniedziałek. Żeby jego trud nie poszedł na marne, potrzebuje pięć tysięcy euro. Tyle bowiem będzie kosztowała druga operacja, a za nią już trzeba będzie zapłacić. - Rodzina dziewczynki takiej kwoty nie zdobędzie, dlatego za państwa pośrednictwem chciałbym zaapelować do wszystkich, których los Bjondine wzruszył. Szczególnie liczę na instytucje charytatywne i fundacje - nie ukrywa kapitan Ambroziak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żołnierz o wielkim sercu - Głos Pomorza

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza