Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo to złe zagranie było

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Jacek Graczyk, były burmistrz Ustki, wczoraj nie pojawił się w sądzie. Na ogłoszenie wyroku przyszły tylko urzędniczki.
Jacek Graczyk, były burmistrz Ustki, wczoraj nie pojawił się w sądzie. Na ogłoszenie wyroku przyszły tylko urzędniczki. Krzysztof Tomasik
Koniec bezkarności urzędników. Jacek Graczyk, były burmistrz Ustki i jego dwie urzędniczki zapłacą ponad 9 tysięcy złotych grzywny.

ZACIERANIE SKAZY

ZACIERANIE SKAZY

Grzywna to kara orzekana z kodeksu karnego. Skazany na nią prawomocnym wyrokiem jest uznany za osobę karaną. I tak, jak skazani na kary więzienia lub pozbawienia wolności w zawieszeniu, trafia do Krajowego Rejestru Karnego. Widnieje w nim do czasu zatarcia skazania. W przypadku kary grzywny to pięć lat. Jednak na wniosek skazańca sąd może zarządzić zatarcie już po trzech latach.

- Umyślnie poświadczyli nieprawdę i przekroczyli swoje uprawnienia - uzasadniła wczoraj sędzia Katarzyna Wesołowska wyrok na Jacka Graczyka, byłego burmistrza Ustki i jego dwie urzędniczki.

Sprawa wyszła na jaw, gdy Jacek Traczyk, przedsiębiorca z usteckiej Spółki Promenada, zainteresował się wykazem nieruchomości przeznaczonych do wydzierżawienia w drodze przetargu i bez przetargu. Okazało się, że takiego wykazu nie ma na tablicy ogłoszeń w Urzędzie Miejskim w Ustce. Biznesmen rozpytywał nawet o niego urzędników, a wtedy Marta B. kazała mu napisać wniosek o udzielenie informacji.

Tymczasem jeszcze tego samego dnia wykaz pojawił się na urzędowej tablicy. Niestety, z datą o wiele wcześniejszą niż dzień, w którym go sporządzono i wywieszono. To był początek śledztwa, które wykazało, że antydatowanie w usteckim ratuszu było na porządku dziennym. Słupska Prokuratura Rejonowa i policja w trakcie śledztwa wykryły kilkadziesiąt takich przypadków, a wczoraj sąd uznał czyny urzędników za ciąg przestępstw. Proces toczył się od maja ubiegłego roku. Wtedy Jacek Graczyk był jeszcze burmistrzem.

Razem z nim na ławie oskarżonych zasiadły dwie urzędniczki - Marta B., szefowa wydziału gospodarki nieruchomościami i Joanna D., pracownica wydziału. Wszyscy odpowiadali za poświadczenie nieprawdy w wykazach nieruchomości, czyli fałszowanie dat oraz przekroczenie swoich uprawnień. Dokumenty sporządzały urzędniczki, a burmistrz je podpisywał. Przed sądem przyznały się oskarżone, ale tylko do pojedynczych niedopatrzeń.

KIM JEST

KIM JEST

Jacek Graczyk, na 54 lata, żonę Danutę, syna Jakuba i córkę Magdalenę. Pochodzi z Łodzi. Ukończył studia na Politechnice Łódzkiej na wydziale mechanicznym. W Ustce zamieszkał w 1978 roku i od początku pracował w Stoczni Ustka. W latach 1984-1991 był dyrektorem tej firmy. W latach 1979 - 1991 należał do PZPR, obecnie bezpartyjny. W latach 2002-2006 był burmistrzem Ustki. Jego kadencja była bardzo kontrowersyjna. W styczniu 2005 roku niezadowoleni z jego rządów ustczanie zorganizowali referendum w sprawie odwołania go z funkcji burmistrza. Obecnie prowadzi działalność gospodarczą i jest radnym powiatu słupskiego. Zainteresowania: historia II wojny światowej i geografia świata. Uprawia wiele dyscyplin sportu. Najpewniej czuje się w koszykówce, pływaniu i kolarstwie.
(MAP)

"Nieścisłości" tłumaczyły nawałem pracy w urzędzie. Tymczasem burmistrz szedł w zaparte. - Za wydział gospodarki nieruchomościami odpowiada mój zastępca - bronił się w czasie procesu. - Wszystkie dokumenty, które podpisuję, muszą być parafowane przez naczelnika wydziału i pracownika, który je sporządza. Oznacza to dla mnie informację, że zostały przeczytane, sprawdzone i zaakceptowane. Wszystkie pisma, które podpisałem, miały taką datę, jaka była w dniu składania podpisu.

Prokuratura domagała się dla oskarżonych kar grzywny. Obrona - uniewinnienia Graczyka i umorzenia czynów, do których urzędniczki się przyznały. Sąd przyznał rację oskarżeniu. - Nie ma żadnych wątpliwości, że popełniono przestępstwa - uzasadniała sędzia Katarzyna Wesołowska. - Biegły stwierdził, że dokumenty zostały sporządzone dużo później, niż wskazuje widniejąca na nich data. W grę wchodzi interes publiczny. Wykaz musi być dostępny dla wszystkich zainteresowanych.

Sędzia podkreśliła, że mamy do czynienia z funkcjonariuszami publicznymi, na których spoczywa szczególny obowiązek działania zgodnie z prawem. - Ich tłumaczenia są jawnym nieporozumieniem - mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego. - Umyślnie poświadczyli nieprawdę i przekroczyli swoje uprawnienia. Niech społeczeństwo wie, że takie przestępstwa będą karane.

Jacek Graczyk ma zapłacić 4 tysiące, Marta B. - 3 tysiące, a Joanna D. - 2,1 tysiąca złotych kary grzywny.

Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy Graczyk złoży odwołanie.

Wczoraj nie przyszedł do sądu. Nie odbierał telefonów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza