Według prokuratury i oskarżyciela posiłkowego - PGK, Andrzej G., choć nie był do tego uprawniony, złożył w Urzędzie Patentowym RP wniosek o rejestrację logo PGK. Wskazał, że jest jego twórcą. Gdy w 2012 roku nie był już prezesem PGK, ale nadal tam pracował, złożył bez wiedzy spółki do Urzędu Patentowego wniosek o rejestrację logo, przypisując sobie autorstwo cudzego projektu. W 2014 roku zażądał od PGK zaprzestania używania logo lub 300 tys. zł za jego używanie.
Jednak oskarżony temu zaprzeczał. Wyjaśniał, że rzecznik patentowy nie miał zastrzeżeń do dokumentacji i podjął się prowadzenia sprawy przed Urzędem Patentowym.
Podczas procesu rzecznik Jan P. natomiast zeznał tak:
- Po przeprowadzeniu procedury zapytałem, na kogo wystawić fakturę. „Za co fakturę”, żachnął się pan G. „Ja nie potrzebuję żadnego pełnomocnika i nic panu nie zapłacę”. Dla mnie na stare lata to doświadczenie życiowe. Będąc 50 lat rzecznikiem patentowym, nie miałem do czynienia z takim kłamstwem. Nie badałem autorstwa logo, bo nie mam takich możliwości. Jako rzecznicy wierzymy w to, co mówi twórca. Tylko Urząd Patentowy weryfikuje, czy nie ma kolizji z innymi zgłoszonymi znakami.
Zdaniem sądu pierwszej instancji Andrzej G. nie był uprawniony do składania wniosku patentowego. Autorem logo było zewnętrzne wydawnictwo, a prawo do rejestracji znaku miało PGK. Dowodem tego jest faktura z listopada 2008 r. wystawiona przez wydawnictwo dla PGK, z opisem, że dotyczy opracowania znaku. Świadczy o tym pośrednio projekt w wersji elektronicznej porozumienia między PGK a autorem znaku, dotyczący przenosin praw majątkowych. Natomiast sąd uznał za „nielogiczne i wręcz naiwne” zeznania Romana Sz. z wydawnictwa Sz. Twierdził on, że dokonał tylko komputerowej obróbki, a samo logo przedstawił do „autorskiej akceptacji” Andrzejowi G. Potwierdzeniem miały być dwa pisma z października 2008 r. Jednak sąd uznał je za mało wiarygodne ze względu na nieaktualne pieczęcie z numerem telefonu bez prefiksu „0”.
Sąd też uznał, że samo angażowanie się w szeroko rozumianą zmianę znaku, szkicowanie słoneczników i rysowanie motywów roślinnych, nawiązujących do ochrony środowiska, nie czyni Andrzeja G. twórcą logo. Autorem jest ten, kto miał ostateczny wpływ na wizerunek i wytworzył go w formie graficznej. Natomiast Andrzej G. zlecił rejestrację i wprowadził w błąd co do autorstwa.
Po rozprawie odwoławczej w lutym wyrok stał się prawomocny. Kara to tysiąc złotych grzywny.
ZOBACZ TAKŻE: Rzecznik patentowy twierdzi, że były prezes PGK Andrzej G. mu nie zapłacił
Przeczytaj także na GP24
- Wypadek w Ustce. Autobus wypadł z drogi
- Kultowa gastronomia polska w „Karczmie Słupskiej” [zdjęcia]
- Studniówka ZSSP w Słupsku [zdjęcia, wideo]
- Bieg Walentynkowy w Słupsku [zdjęcia, wideo]
- A gdybyś to Ty był kierowcą seicento? [TEST Z PRZEPISÓW]
- 25-lecie słupskiej fundacji Nadzieja [zdjęcia]
- Męska Szopa w Słupsku. To już drugie takie miejsce w Polsce [wideo, zdjęcia]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?