Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciąg dalszy procesu o logo PGK

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Andrzejowi G. grozi grzywna, ograniczenie lub 2 lata pozbawienia  wolności
Andrzejowi G. grozi grzywna, ograniczenie lub 2 lata pozbawienia wolności Krzysztof Piotrkowski
Wczoraj obrońcy Andrzeja G. chcieli umorzenia sprawy. Znali już decyzję Urzędu Patentowego o unieważnieniu prawa z rejestracji. Przekazali ją sądowi i prokuraturze. Do PGK decyzja nie dotarła.

Andrzej G., były prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku, a w przeszłości wiceprezydent Słupska, odpowiada z ustawy Prawo Własności Przemysłowej. Prokuratura Rejonowa w Słupsku oskarżyła go o czyny popełnione od 14 listopada 2012 roku do 30 sierpnia 2013 roku w Słupsku, Gdyni i Warszawie. Według aktu oskarżenia, Andrzej G., choć nie był do tego uprawniony, złożył w Urzędzie Patentowym RP wniosek o udzielenie prawa z rejestracji wzoru przemysłowego w postaci logo PGK. Andrzej G. wskazał jednak, że jest twórcą i uprawnionym do rejestracji tego wzoru. W ten sposób wprowadził w błąd Urząd Patentowy co do autorstwa tego znaku, a tym działał na szkodę właściciela - PGK oraz Urzędu Patentowego.

W czasie postępowania ustalono, że PGK w 2008 roku, kiedy jego prezesem był Andrzej G., zleciło opracowanie logo wydawnictwu w Słupsku. Faktura, wystawiona przez wykonawcę zlecenia, a zatwierdzona przez Andrzeja G., została zapłacona 28 listopada 2008 roku.

14 listopada 2012 roku Andrzej G. nie był już prezesem PGK, ale nadal tam pracował. Wtedy właśnie złożył bez wiedzy spółki do Urzędu Patentowego wniosek o rejestrację logo, przypisując sobie autorstwo cudzego projektu.

- Nie przyznaję się. Jestem autorem logo PGK. Zaprojektowałem je osobiście - wyjaśniał oskarżony, tłumacząc, że w sprawie rejestracji zwrócił się do rzecznika patentowego z odpowiednimi dokumentami, a ten nie miał zastrzeżeń i podjął się prowadzenia sprawy przed Urzędem Patentowym. - Samym trybem sprawy nie interesowałem się, mając pełne zaufanie do rzecznika. Wniosek został uwzględniony i rejestracji dokonano. Nikt nie kwestionował autorstwa znaku aż do momentu, kiedy wystąpiłem o zaniechanie używania go przez PGK. Reakcją było skierowanie sprawy do prokuratury. Jest mi ogromnie przykro, że w takiej deprecjonującej moją osobę atmosferze firma próbuje rozstrzygnąć sprawę.

Andrzej G. dodał, że w rozwój PGK włożył wiele pracy, serca, zmienił oblicze firmy na rynku, uzyskał rezultaty ekonomiczne, a także wyróżnienia i nagrody, jak na przykład Gazelę Biznesu.

- Traktuję to postępowanie jako wynik tego, że u steru PGK znaleźli się określeni ludzie - zakończył wyjaśnienia Andrzej G. Po tym odpowiadał wyłącznie na pytania swoich dwóch obrońców, Kazimierza Pawelca i Wojciecha Cieślaka. A ci pytali o nagrody, jakich dorobił się prezes i PGK za jego rządów i jako dowód - ku zdziwieniu prokuratora Dominika Pietrzaka i Ewy Feder, pełnomocnik PGK - przedstawili je sądowi.

- Dowód określa sylwetkę oskarżonego - argumentował Wojciech Cieślak.

Z kolei Kazimierz Pawelec pytał: - Czy rzecznikowi patentowemu przedstawił pan wszystkie informacje?

- Wszystkie, których oczekiwał - odpowiedział Andrzej G.

Jednak nie odpowiedział na pytania: sędziego Mariusza Kozińskiego - dlaczego wcześniej nie zgłosił znaku w Urzędzie Patentowym, prokuratora - w jakich okolicznościach stworzył ten wzór, oraz pełnomocnik PGK - czy zgłosił rzecznikowi patentowemu, że wzór był używany i dlaczego w 2013 roku, gdy otrzymał prawa ochronne, nie poinformował o tym PGK.

Czytaj także:

Szukasz więcej informacji ze Słupska? Kliknij i przeczytaj inne artykuły.

 

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza