Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerpią z życia pełnymi garściami

Leokadia Lubiniecka [email protected]
Słuchacze usteckiego UTW są bardzo aktywni. Nie wymigują się od zajęć fizycznych. Odwrotnie. Chętnie przychodzą na zajęcia gimnastyczne, a zwłaszcza na pływalnię.
Słuchacze usteckiego UTW są bardzo aktywni. Nie wymigują się od zajęć fizycznych. Odwrotnie. Chętnie przychodzą na zajęcia gimnastyczne, a zwłaszcza na pływalnię.
Dzieci dorosły, założyły własne gniazda. Wnuki odchowane, nie potrzebują niańczenia. Babcie i dziadkowie mają czas dla siebie.

Wykorzystują go tak intensywnie, jakby czas biegł dla nich dwa razy szybciej. Odkrywają w sobie dawno zarzucone talenty i pasje. Wracają do nieprzeczytanych lektur. Chłoną sztukę. Słowem - cieszą się życiem!

Po pięćdziesiątce życie nie musi ograniczać się do ciepłych kapci, wygodnego fotela, naparu z ziółek i telewizora. - Jest jeszcze tyle gór do zdobycia, tyle pięknych miejsc do odkrycia - jedna przez drugą udowadniają słuchaczki Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Ustce.

Zadbane, wystrojone, z dyskretnym makijażem. Zżyte, serdeczne, koleżeńskie. Pomagają sobie nawzajem. Danusia, Irenka, Lila, Mirka. Mówią sobie po imieniu. Jak to studentki. Kobiety stanowią trzon uniwersytetu, choć i panów z każdym rokiem przybywa. Na razie na imprezach tańczą solo.

- Lepiej samemu, niż z facetem, który sapie i depcze po nogach - bezceremonialnie oznajmia Danuta Pender, od trzech lat emerytka, przedtem pracownica laboratorium kontroli jakości w słupskiej spółce Łosoś.

Elitarne towarzystwo

UTW robią karierę

W Polsce działa już 110 UTW. Najstarsze mają ponad 20 lat! Cztery lata temu dzięki staraniom dr Marianny Borawskiej, dyrektorki biblioteki Akademii Pomorskiej, UTW powstał też w Słupsku. Skupia 130 słuchaczy. Zajęcia odbywają się w Miejskim Ośrodku Kultury. Słupski uniwersytet współpracuje z podobnymi organizacjami w Wilnie na Litwie, Flensburgu w Niemczech i Bari we Włoszech.
UTW robią w Polsce zawrotną karierę. Coraz więcej ludzi z małych miejscowości stara się o ich zorganizowanie. Ostatnio z taką inicjatywą wystąpili seniorzy z Bytowa.

Ustecki UTW działa trzeci rok. Liczy 138 słuchaczy. Chętnych jest więcej, ale sala wykładowa ich nie pomieści. Jednak założycielka i szefowa UTW, Barbara Paszkiewicz, liczy po cichu, że pewnego dnia będą mogli zacząć korzystać z wielkiej sali konferencyjnej nowego usteckiego ratusza. Wtedy dla wszystkich wystarczy miejsc. Na razie korzystają z życzliwości Spółdzielni Mieszkaniowej Korab.

UTW to elitarne towarzystwo. Sporo w nim emerytowanych nauczycieli, urzędników, byłych dyrektorów. Wielu ma wyższe wykształcenie i wrodzony pęd do wiedzy. Oni nie mogą przestać się uczyć. Zajęcia w UTW to nie tylko bierne słuchanie wykładów z różnych dziedzin. To również wiedza praktyczna.

- Nauczyliśmy się obsługi komputera. Przedtem mało kto w ogóle do niego podchodził. Baliśmy się go nawet włączyć, żeby nie zepsuć - opowiada ze śmiechem Irena Gałązka, która kiedyś prowadziła magiel, a od ośmiu lat jest na emeryturze. - Umiemy korzystać z internetu, pisać maile, wysyłać i odbierać zdjęcia - wylicza.

Kurs komputerowy robi prawdziwa furorę. Chętnych jest bardzo dużo. Teraz podstaw obsługi komputera uczy się kolejna grupa. Nie mniej chętnych jest do nauki angielskiego. Chcą w czasie zagranicznych wojaży dogadywać się bez tłumacza. 25 osób skończyło specjalne warsztaty dla opiekunów osób starszych, które nie mogą już funkcjonować samodzielnie. Takich samotnych ludzi wciąż przybywa. Młodzież ucieka do wielkich miast, rodzice zostają sami, często bez podstawowej opieki.

- Ustka się starzeje - nie ma złudzeń Barbara Paszkiewicz, która już myśli o kolejnym wielkim projekcie. Chce stworzyć dzienny dom pobytu dla osób starszych. Taki, do którego można przyjść rano i spędzić w nim ciekawie, pod fachową opieką, cały dzień. A na noc wrócić do siebie. Widziała taki w Holandii, w Lelystadt, 15 kilometrów od zaprzyjaźnionego z Ustką miasta Enkhuizen.

Babcie na kajakach

Pomysł usteckiego UTW zrodził się właśnie w Holandii. - Byłam tam u koleżanki. Siedziałam w kuchni, a naprzeciw okna pływały na kajakach starsze panie. Ileż ich było! - wspomina "rektor" Paszkiewicz. - Wtedy pierwszy raz usłyszałam o UTW. Wcześniej się tym nie interesowałam. Pomyślałam, dlaczego w Ustce nie zorganizować czegoś takiego? Po powrocie zaczęłam zbierać informacje. Dowiedziałam się, że i w Polsce są takie uniwersytety, ale tylko w dużych miastach. Nasz był pierwszym, który powstał w tak małym miasteczku - mówi.

Paszkiewicz od razu zaraziła pomysłem Joannę Musialik, byłą dyrektorkę Domu Kultury, i Alicję Roguszczak, szefową ośrodka pomocy społecznej, zarazem prezesa stowarzyszenia Bene Vita. Uniwersytet wystartował jako organizacja pozarządowa z projektem "Żyj kolorowo" właśnie przy tym stowarzyszeniu. Dziś funkcjonuje jako odrębna, samodzielna organizacja.

Strzał w dziesiątkę

Nikt nawet nie przypuszczał, jak wielkie jest zapotrzebowanie na działalność UTW. - Najbardziej obawiałam się, czy znajdą się chętni. Dlatego na początku planowałam, że będą to spotkania dla 30 osób w bibliotece. Ale już na pierwszy semestr zapisało się 76, a skończyło go 120 słuchaczy! - podkreśla z dumą Paszkiewicz. - Chętnych jest co najmniej 200 osób.

Na co dzień spotykają się w suterenie bloku SM Korab. Dostali 50 metrów kwadratowych ruiny po zlikwidowanym sklepie mięsnym. Remont kosztował 10 tysięcy. Zaczęli zbierać pieniądze, organizując między innymi imprezy integracyjne na promenadzie nadmorskiej i żebrząc po sponsorach.

- Danusia Pender najlepiej ze wszystkich dziaduje do puszki - szefowa UTW charakteryzuje swoje studentki. - Lila Olf tak dobrze wróży, że wszyscy są zadowoleni - mówi o byłej pracownicy inspektoratu oświaty, od siedmiu lat emerytce. - Irenka Gałązka prowadzi sekcję turystyczną. Co sobotę wyciąga ludzi na wycieczki po okolicy, w niedziele na basen. Do tego jest "nadwornym" fotografem UTW. - A Irenka Kaim to spec od pisania programów - mówi o byłej dyrektorce przedszkola w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej.

Studenci z UTW czują się młodo, są pełni energii i chęci do działania. Mają tysiące pomysłów. Potrafią świetnie się bawić. Są znakomitymi organizatorami. Wszystko robią sami. Mówią, że ich towarem eksportowym jest kabaret Cicho-Sza, w którym nabijają się sami z siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza