Przed Sądem Rejonowym w Słupsku na ławie oskarżonych zasiadają były wójt gminy Słupsk Mariusz Ch., obecnie prezes słupskiego PGK i komendant Straży Gminnej Marek F., emerytowany oficer policji.
Oskarża ich Prokuratura Okręgowa w Łomży, która zarzuca im jako funkcjonariuszom publicznym przekroczenie uprawnień. Chodzi o Stanisława M., złapanego na fotoradar w Lubuczewie burmistrza Sokółki, który został jedynie pouczony i nie musiał płacić mandatu. W lipcu 2010 roku Stanisław M. był podsłuchiwany przez służby.
Z rozmów burmistrza wyszły przy okazji dwie sprawy mandatowe: z Sokółki i Lubuczewa. Burmistrz M. przekroczył tu prędkość o 19 kilometrów na godzinę. Dostał mandat w wysokości stu złotych i dwa punkty karne. Przyjął mandat, ale zadzwonił do wójta Mariusza Ch. Ten po rozmowie przekazał jego dane komendantowi straży Markowi F. Sam zadzwonił do burmistrza, poprosił o wypełnienie i przesłanie oświadczenia i powiedział, żeby się nie martwił. Według prokuratury Mariusz Ch. przekroczył swoje uprawnienia, bo wpłynął na komendanta, by ten odstąpił od ukarania burmistrza za wykroczenie drogowe mandatem i zastosował pouczenie. Natomiast Marek F. jako komendant straży wykonał bezprawne polecenie.
Obaj oskarżeni nie przyznają się do przekroczenia uprawnień.
Wszystko wskazywało na to, że wczoraj zapadnie wyrok. Sąd miał przesłuchać jednego świadka - Mariana S., kierownika do spraw prewencji ruchu drogowego w straży gminnej. Tymczasem świadek na wstępie oznajmił: - 14 listopada oskarżony rozwiązał ze mną umowę o pracę bez wypowiedzenia - świadek wskazał na komendanta F. Wyjaśnił, że stało się to po tym, gdy powiadomił wójt gminy Słupsk Barbarę Dykier o nakłanianiu go do składania fałszywych zeznań w tej sprawie, a wójt zawiadomiła prokuraturę.
Sąd polecił skserować i dokumenty, które przedstawił Marian S. W tej sytuacji prokurator Wiesław Szloński z Prokuratury Okręgowej w Łomży wniósł, aby sąd przesłuchał świadka dopiero po zapoznaniu się z aktami z prokuratury. Także obrońcy byli za odroczeniem rozprawy. Natomiast Marek F. wniósł o przesłuchanie informatyka ze straży gminnej.
- Świadek kontaktował się z nim, mówiąc, że mnie dzisiaj w sądzie załatwi, bo ma na mnie takie haki - uzasadnił wniosek Marek F.
Sąd wyznaczył następną rozprawę na 20 stycznia.
Marian S. powiedział nam, że komendant zwolnił go za to, że udostępnił pani wójt ewidencję z listopada 2012 roku, gdy zastępował zawieszonego Marka F.
- Za to zostałem zwolniony dyscyplinarnie - dodał.
O sprawę zapytaliśmy w gminie Słupsk.
- Pan S. był u mnie ze skargą na komendanta - opowiada nam wójt gminy Słupsk Barbara Dykier. - Pojawiła się kwestia nakłaniania go do składania fałszywych zeznań. Zrobiłam notatkę, którą pan S. podpisał i z urzędu, bo jako funkcjonariusz publiczny mam taki obowiązek, powiadomiłam prokuraturę.
- W sytuacji, gdy jest postawiony komendantowi zarzut, wójt go zawiesza na miesiąc - wyjaśnia Barbara Dykier. - Ten wydruk miał dowodzić, że w czasie zawieszenia komendant przebywał w pracy. Z kolei komendant F. wyjaśnił na piśmie, że przychodził do pracy, żeby pomóc, ale nie podejmował żadnych decyzji. Jak się w stosunkach międzyludzkich w pracy coś popsuje, to wychodzą wszystkie żale. Nie chcę tego oceniać. Niech te wszystkie sprawy wyjaśnią prokuratura i sąd pracy. Komendant F. pracuje, straż funkcjonuje, przyglądam się jej jednak.
Renata Krzaczek-Śniegocka, zastępca słupskiego prokuratora rejonowego, informuje, że śledztwo zostało wszczęte tydzień temu.
- Jest prowadzone w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, polegające na nakłanianiu podległego mu strażnika do składania fałszywych zeznań. To dopiero początek śledztwa. Nikomu nie przedstawiono zarzutów - mówi pani prokurator.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?