MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Damnica. Mieszkańcy domagają się przeniesienia złomowiska. Nie mają spokoju we własnym domu

Fot. Eda Sycha, czytelniczka "Głosu Pomorza&
Pani Eda Sycha mieszka tuż przy skupie surowców wtórnych w Damnicy. Kobieta nie może wypocząć we własnym domu, bo ze złomowiska wciąż dobiega hałas. Ma dowody na to, że właściciel skupu nie ma wszystkich zezwoleń, by prowadzić dzialalność.

Pani Eda Sycha oraz inni mieszkańcy od czterech lat muszą znosić hałas dobiegający z pobliskiego złomowiska. Nasza czytelniczka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i od kilku miesięcy stara się doprowadzić do zamknięcia skupu surowców wtórnych.

- Nie mam już siły, żeby każdego dnia słuchać tego łomotu i innych zgrzytów - mówi Eda Sycha. - Musiałam to znosić przez wiele lat i nie mam zamiaru robić tego więcej. Ten człowiek prowadzi rozbiórkę pojazdów oraz lodówek. Poza tym spala on w swoim piecu kable, co strasznie śmierdzi. Przez hałas oraz nieprzyjemny zapach nie mogą nawet jak normalny człowiek wywietrzyć swojego mieszkania.

Czytelniczka zebrała także podpisy innych mieszkańców, którym przeszkadza złomowisko. Także sołtys Damnicy potwierdza, że nie tylko pani Eda ma problem ze skupem.

- Również inni mieszkańcy podpisali się pod skargą pani Edy - mówi Zbigniew Zagórowski, sołtys Damnicy. - Staram się zrozumieć mieszkańców, bo każdy chce odpocząć w swoim domu. W Słupsku tego typu działalności prowadzone są na obrzeżach miasta. W tym przypadku też powinno tak być.

W lutym nasza czytelniczka napisała skargę na właściciela skupu do Inspekcji Ochrony Środowiska. IOŚ odpowiedziała, że nie udało jej się stwierdzić hałasów, o których informowała pani Eda. Wtedy też na placu nie znaleziono starych samochodów oraz lodówek.

Nasza czytelniczka zwróciła się więc z prośbą o pomoc do wójta Damnicy. Udało jej się także ustalić, że właściciel skupu nie ma wszystkich zezwoleń na prowadzenie działalności.
- Pani wójt Maria Janusz odpisała mi na skargę, ale właściwie nic nie zrobiła w tej sprawie - dodaje czytelniczka. - Stwierdziła tylko, że w zalecono, by mężczyzna uzupełnił niezbędną dokumentację oraz że zwrócono uwagę na konieczność przestrzegania wymogów ochrony środowiska. To tej pory właściciel nie ma wszystkich zezwoleń.

Także w starostwie powiatowym potwierdzono informacje, że właściciel nie posiada zezwolenia starosty na wytwarzanie odpadów oraz na ich zbiórkę.

- Moje przypuszczenia się potwierdziły, a on cały czas utrudnia nasze życie - dodaje czytelniczka. - Zwróciłam się do wielu instytucji, ale nigdzie nie chcą mi pomóc. Najbardziej zawiodłam się na pani wójt. Człowiek wszystko składuje pod moimi oknami, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Nie zależy mi na tym, żeby go zniszczyć. Chcę tylko, żeby przeniósł swoją działalność z dala od naszych mieszkań.

Nie udało nam się porozmawiać z Marią Janusz, wójt gminy. Od jej pracownicy otrzymaliśmy informację, że sprawa jest monitorowana. Kazano nam także przesłać swoje uwagi e-mailem.

Skontaktowaliśmy się natomiast z właścicielem złomowiska. Zapewnił nas, że posiada zezwolenia na prowadzoną działalność.

- Mam wszystkie pozwolenia na skup i sprzedaż złomu - mówi właściciel skupu. - Teraz staram się o zezwolenie na jego składowanie. Moja działalność jest legalna.

Wczoraj rzecznik prasowy starostwa powiatowego poinformował nas, że właściciel miał czas na złożenie wniosku o pozwolenie na składowanie złomu do 15 marca.

- Nie zrobił tego w terminie wyznaczonym przez wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska - mówi Leszek Kreft, rzecznik prasowy starostwa. - Teraz grozi mu za to kara grzywny lub nawet ograniczenia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza