Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrekcja Biblioteki Publicznej w Słupsku zapowiada zwolnienia

Aleksander Radomski [email protected]
Biblioteka szuka oszczędności, gdzie się da. Ograniczyła już zakup nowych książek i czasopism.
Biblioteka szuka oszczędności, gdzie się da. Ograniczyła już zakup nowych książek i czasopism. Łukasz Capar
Zmniejszenie dotacji przez urząd miejski, przeznaczonych na działalność instytucji kultury w mieście dało swoje pierwsze negatywne efekty. Dyrekcja Miejskiej Biblioteki Publicznej w Słupsku zapowiada zwolnienia.

Budżety wszystkich miejskich instytucji kultury zostały zmniejszone o 10 procent na ten rok. W przypadku biblioteki to około 330 tys. zł. W trakcie konsultacji społecznych w tej sprawie placówce udało się z miejskiej kasy pozyskać dodatkowe 125 tys. zł.

Jak mówi dyrekcja biblioteki, to i tak za mało. W porównaniu do ubiegłego roku, biblioteczna kasa świeci pustkami, co zagraża prowadzeniu jej statutowej działalności.

- Ograniczyliśmy zakupy nowych książek. W tamtym roku na czasopisma wydaliśmy 40 tys. zł. W tym na ten cel mamy tylko 9 tys. zł. Oznacza to, że do filii bibliotek nie trafi tyle czasopism, jak przed rokiem. Dzienniki będzie można poczytać jedynie w naszej siedzibie głównej przy ul. Grodzkiej. I to zaledwie jedną kopię - mówi Teresa Gawlik, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Słupsku.

- Musimy liczyć się z każdym wydatkiem. Już 20 zł to dla nas spore koszta. Przestaliśmy kupować bilety MZK naszym pracownikom, kiedy muszą jechać do czytelników lub filii. Autobusami jeżdżą za swoje lub po prostu idą na piechotę - dodaje.

Dyrekcja tnie koszta nie tylko w zakresie swojej statutowej działalności. Zapowiada również zwolnienia. - Od pierwszego kwietnia likwidujemy portiernię i dozór nocny. Panie, które do tej pory stróżowały, stracą pracę. Trochę strach, ale mamy alarm - podkreśla Gawlik.

Biblioteka, jak każda instytucja kultury, jest z założenia deficytowa, ale w przeciwieństwie np. do muzeów nie sprzedaje biletów, które mogłyby zasilić jej budżet. Nie oznacza to, że nie zarabia wcale.

Dochód przynosi kiermasz starej książki czy pracownia introligatorni. Ale, jak zaznacza Teresa Gawlik, to niewielki zarobek przy wciąż rosnących kosztach utrzymania. Książki stają się coraz droższe, a w górę idą też koszta wynajmu pomieszczeń filii od słupskich spółdzielni mieszkaniowych.

- Sytuacja biblioteki miejskiej nie jest odosobnionym przypadkiem - podkreśla Jerzy Barbarowicz, dyrektor wydziału kultury i sportu słupskiego ratusza.

- Wszystkie słupskie instytucje kultury - tak samo jak wszystkie jednostki miejskie - otrzymały mniej pieniędzy na ten rok i wszystkie wprowadzają jakieś cięcia. Trzeba umieć dostosować się do trudnej sytuacji budżetowej i szukać oszczędności - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza