Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzkie słowa na blogu Anny Świętochowskiej

Alek Radomski [email protected]
Gorzkie słowa pod adresem polityki prezydenta Słupska i samego urzędu wylała na swoim blogu odchodząca z ratusza szefowa wydziału kultury Anna Świętochowska.

- Chciałam się rozstać z miastem Słupsk po angielsku - po cichu, bez awantur. Niemniej w ostatnich dniach w dość bezczelny sposób zostałam wyrwana do odpowiedzi, więc pozwolę sobie do tego faktu ustosunkować - zaczyna obszerny wpis na swoim blogu Anna Świętochowska, była szefowa kultury słupskiego ratusza. I przechodzi do konkretów.

Pisze, że plany, pomimo 4 tys. zł, za które miała prowadzić politykę kulturalną, miała szerokie. Niektóre bezkoszto-we: sięgające od zjednoczenia środowiska, przez neutralizowanie wpływów politycznych, po zaangażowanie mieszkańców. - Tyle że są to działania, na których efekty trzeba poczekać. Tymczasem władza, jak absolutnie każda władza lokalna w Polsce, potrzebowała spektakularnych wydarzeń i to najlepiej takich, które by dobrze wyglądały w TVN-ie. Bez kasy naprawdę ciężko - zaznacza.

Byłym już przełożonym pani Świętochowskiej dostaje się na blogu za traktowanie wydziału kultury jak agencji artystycznej. Również za insynuacje, że artystom, z którymi prowadzono rozmowy, „powinno zależeć na promowaniu się w Słupsku, więc powinni to robić za darmo, w najgorszym wypadku po kosztach”. Jednak to, co uderza, to opis poli-tyczno-towarzyskich zależności. Za przykład podaje Sinfonię Baltica, która dzieli salę z Nowym Teatrem. Jak zauważa, w jednym budynku jest ok. 40 etatów artystów i tyle samo pracowników administracyjnych. Do tego pięć osób pobiera wynagrodzenie dyrektorskie. - Chciałam połączyć administracyjnie te dwie instytucje przy zachowaniu ich odrębności artystycznej - tłumaczy. - Nie dało się, bo zaburzyłoby to status quo władz Sinfonii Baltica. Interes towarzysko-polityczny wygrał ze zdrowym rozsądkiem, racjonalnym gospodarowaniem środkami i rzeczywistym dobrem kultury - stwierdza, by za chwilę zwrócić uwagę na obecny budżet teatru (1,8 mln zł) i jego nowego dyrektora, który zamierza robić teatr offowy.

- Przy takim budżecie, jakim dysponuje, i takich warunkach organizacyjnych rzeczywiście innego teatru tam się zrobić nie da... Jestem przekonana, że dyrektor SOK, jakby dostała dodatkowe 300 tys. (a nie 1,8 mln), byłaby w stanie z tej instytucji zrobić jeden z najważniejszych teatrów offowych w kraju. Takich przykładów jak powyższe było bez liku. Ale w sumie najgorszy był dla mnie odczuwany na każdym kroku brak szacunku. Jak nie ma szacunku - to nie może być dialogu - pisze Świętochowska i dzieli się wrażeniem dotyczącym władz miasta, dla których najważniejsze są sprawy wizerunkowe: wszystko ma przede wszystkim dobrze wyglądać.

- Jadąc do Słupska, miałam nadzieję, że jest to miejsce, gdzie możliwa jest inna polityka publiczna, że będzie to swoiste laboratorium, które wskaże, że można racjonalnie zarządzać miastem w oparciu o szacunek, dialog, rozwój miasta poprzez rozwój jego mieszkańców - konkluduje była szefowa wydziału kultury. - Niestety, Słupsk nie odbiega od ogólnopolskich standardów. Najsmutniejsze jest odczucie, że skoro się tam nie udało, to na pewno nie uda się nigdzie indziej.

Urząd nie chciał odnieść się do treści listu pani dyrektor i nie będzie komentować spraw pracowniczych. Rano na antenie Radia Gdańsk ustosunkował się do niego prezydent Robert Biedroń. - Myślę, że pani doktor Świętochowska, która pracowała bardzo krótki czas w naszym ratuszu, nie odnalazła się w tej strukturze. Nie bardzo była urzędniczką, bardziej polityczką. Ja nie potrzebowałem polityka, tylko osoby, która będzie się angażowała w rozwiązywanie problemów i promocję naszej kultury, a nie krytykę tej kultury publicznie. Po prostu się rozstaliśmy. Ma oczywiście prawo do prowadzenia dywagacji publicznych, no, ale daje się chyba wciągnąć w poziom magla, w którym nie powinna uczestniczyć. Szczególnie jako urzędniczka, bo zamyka za sobą pewne drzwi, których nie warto zamykać.

Zobacz także:

 

gp24

- Na jednym ze spotkań w ścisłym gronie władz usłyszałam, że „polityka i etyka to są dwie różne sprawy” - wtedy już wiedziałam, że w takim razie to nie dla mnie - pisze Anna Świętochowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza