Na kilku portalach informacyjnych można przeczytać, że w polskiej części Bałtyku pojawiła się mięsożerna bakteria. Miałoby chodzić o vibrio vulnificus, która znajduje się w ciepłych morzach, ale ocieplanie klimatu powoduje, że bakteria rozwija się na coraz większym obszarze. Także w morzach dotychczas uważanych za chłodniejsze.
Według czasopisma "Nature Climate Change" polska część Bałtyku jest najszybciej ocieplającym się ekosystemem morskim w Europie. Przyczyniło się to do pojawienia się w naszym morzu bakterii vibrio vulnificus. Z powodu zakażenia tą bakterią w 2010 roku zmarł Polak. U naszych zachodnich sąsiadów odnotowano do tej pory sześć zakażeń vibrio vulnificus. Dwa przypadki zarażenia skończyły się śmiercią pacjentów.
Zobacz także: To nie bakteria, tylko usterka. Lęborska pływalnia była nieczynna przez kilka tygodni
Vulnificus najczęściej dostaje się do organizmu osób z osłabionym układem odpornościowym oraz u chorych na cukrzycę i z niewydolnością wątroby. Osoby zdrowe są mniej wrażliwe na vibrio vulnificus (mimo to ryzyko zakażenia istnieje).
Jeśli dojdzie już do zakażenia bakterią, trzeba błyskawicznie reagować. Vibrio vulnificus szybko sieje spustoszenie w organizmie. Wywołuje martwicze zapalenie powięzi typu trzeciego. Jest to ostre zakażenie występującej pod skórą tkanki łącznej.
Atakuje mięśnie tułowia i kończyn. Kończy się martwicą tych tkanek. To dlatego bakteria nazywana jest mięsożerną. Przebieg choroby jest gwałtowny. W zaawansowanym stadium stan pacjenta jest ciężki i może wystąpić sepsa. Szybka reakcja podnosi szansę na wyleczenie się z choroby. Leczenie trzeba podjąć po zauważeniu pierwszych objawów. Tymczasem rozporządzenie ministra nie uwzględnia badania wody morskiej pod kątem występowania tej bakterii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?