Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inspekcje w Urzędzie Morskim w Słupsku

Fot. Kamil Nagórek
Korytarz słupskiego Urzędu Morskiego. Tu wczoraj wkroczyli kontrolerzy.
Korytarz słupskiego Urzędu Morskiego. Tu wczoraj wkroczyli kontrolerzy. Fot. Kamil Nagórek
Po naszych publikacjach Urząd Morski w Słupsku przeżywa nalot inspektorów. Prawidłowość podejmowania decyzji przez dyrekcję sprawdzają Ministerstwo Infrastruktury oraz słupska Państwowa Inspekcja Pracy.

Kontrole zlecono po tekstach w "Głosie Pomorza", w których ujawniliśmy, że grupa pracowników Urzędu Morskiego wynajęła detektywów, by śledzili i nagrywali każdy krok Mariusza Szuberta, obecnego dyrektora Urzędu Morskiego z nadania Platformy Obywatelskiej.

Podczas rejestrowania pracy dyrektora Szuberta detektywi stwierdzili, m.in. że "Mariusz Piotr Szubert mimo pełnienia funkcji w administracji rządowej nadal w sposób czynny bierze udział w prowadzeniu działalności gospodarczej, choć mu nie wolno. Organizuje wycieczki z kutrami morskimi połączone z wędkowaniem, a działalność zarejestrowana jest na żonę".

Na naszych łamach Mariusz Szubert podkreślał, że jest uczciwy i działał zgodnie z prawem. Teraz badają to inspektorzy, którzy wczoraj weszli do Urzędu Morskiego.

Kontrola z Ministerstwa Infrastruktury sprawdza m.in. zasadność zwolnienia Bogusława Janiczaka, kapitana portu Darłowo. Według byłego już kapitana dyrektor Szubert zwolnił go bezprawnie za to, że ten ukarał jednego z armatorów w, ponieważ jego jednostki utrudniały manewrowanie innym statkom w porcie.
Kontrolerzy mają też sprawdzić, dlaczego zastępcą dyrektora jest Mirosław Krajewski, który nie posiada odpowiedniego do zajmowanego stanowiska wykształcenia (średnie zamiast wyższego).

- Mnie mianował minister Cezary Grabarczyk. Proszę zapytać jego dlaczego - stwierdził w rozmowie z nami Krajewski (został mianowany za czasów dyrektora Szuberta, wcześniej kierował Działem Bezpieczeństwa Żeglugi).

Jak długo kontrolerzy będą przeglądać dokumenty w Urzędzie Morskim i kiedy można spodziewać się wyników tej inspekcji, tego wczoraj nie można było się jeszcze dowiedzieć.

Zdaniem pracowników, którzy wynajęli prywatnego detektywa, by śledził ich dyrektora i przekazali nam materiały z prywatnego śledztwa, kontrola powinna objąć żonę Mirosława Krajewskiego, która jest naczelnikiem wydziału spraw pracowniczych. Ich zdaniem pełni ważne stanowisko, a nie powinna, bo posiada licencjat z filozofii. - Pytanie o takie rzeczy jest niestosowne - uważa Mirosław Krajewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza