Firma Rewizor z Gdyni była jedynym oferentem w przygotowanym przez Zarząd Infrastruktury Miejskiej przetargu na kontrolę biletów i windykację opłat dodatkowych w miejskich autobusach. Patrząc na historię, widać, że miasto na kontroli biletów wychodzi jak przysłowiowy Zabłocki na mydle i to na własne życzenie.
Gdyńska firma zaoferowała, że zajmie się kontrolą i windykacją w słupskich autobusach od stycznia przez dwa lata za 1.033.200 zł. Ma być miesięcznie tysiąc kontroli, a będzie się tym zajmować minimum 6 pracowników. Opłata jest więc ryczałtowa, w żaden sposób nie powiązana z wynikami windykacji.
Przez ostatnie dwa lata (2018-2019), gdy Rewizor otrzymywał 43.050 zł miesięcznie z tytułu windykacji od osób złapanych przez kontrolerów, miasto odzyskało - 254.218,37 zł.- Dopłacamy więc do kontroli biletów setki tysięcy złotych rocznie - zauważa Antoni Michał Górecki ze stowarzyszenia Słupska Inicjatywa Obywatelska SIO!. Działacze zaczęli o bilety MZK pytać w ramach dostępu do informacji publicznej, gdy okazało się, że swego czasu długi osób, które nie zapłaciły za przejazd autobusem, nabyła spółka Taurus Finanse. Przypomnijmy, związana z byłym właścicielem Kanału 6. Ta sama, która nabyła zabytkową kamienicę od miasta i przestała za nią płacić raty, a inne z nim związane spółki ułożyły pod oknem ZIM nielegalny kanał teletechniczny pod ringiem i go bez opłat użytkowały przez trzy lata!
Okazuje się, że wcześniej miasto rozliczało się z kontrolującym bilety na innych warunkach. Od 2011 roku umowy podpisuje w imieniu miasta ZIM. Do 2013 bilety kontrolowała firma WINDPOL, a od 2014 Rewizor. Tyle że do 2018 kontrolujący mieli dla siebie wpływy z windykacji, a za to organizowali kontrolę (zatrudniali pracowników, wynajmowali pomieszczenia itd). Od dwóch lat wpływy z windykacji należą do miasta, a w zamian miasto płaci firmie wyższy miesięczny ryczałt. Łatwo policzyć, że jest on kilka razy wyższy niż wpływy z windykacji. Firma WINDPOL z gminy Kobylnica miała dokonywać 2 tysiące kontroli miesięcznie. Ryczałt za to od miasta wtedy wynosił tylko 2,8 tys. zł. Dochodem firmy miały być należności z windykacji.
Jak się dowiedzieliśmy, wtedy w dwa lata (2012, 2013) złapanych na jeździe bez biletu było 3.347 osób. Jeden dłużnik to 125 zł. Firma WINDPOL jednak sprzedała jesienią 2014 roku prawa do windykacji tych, którzy nie zapłacili za przejazd słupskimi autobusami i zostali na tym złapani słupskiej spółce Taurus Finanse za 1.673 zł. Tyle zapłaciła spółka za prawo do ściągnięcia ponad 418 tys. zł!
Teraz w tej spółce zarejestrowanej w pustostanie na Gdyńskiej na próżno szukać nazwiska byłego właściciela Kanału 6. Jak w wielu innych jego podspółkach prezesem jest osoba o ukraińskim nazwisku. Windykacja za bilety to trzeci jego interes, na którym on zarabiał dzięki miastu. Do wszystkich doszło po zmianie miejskiej władzy w 2014 roku.
Zobacz także: Ponad 70 uwag dotyczących nowego rozkładu jazdy MZK zgłosili słupszczanie. Nie wszystkie zostaną uwzględnione.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?