Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz próbował zabić, ale sprawę umorzono

Bogumiła Rzeczkowska
2006 rok. Zatrzymanie księdza T.
2006 rok. Zatrzymanie księdza T. Fot. archiwum
Skazany za pedofilię ksiądz Piotr T. spod Człuchowa powinien jeszcze odpowiadać za próbę zabójstwa ministranta. Ze zbrodni rozgrzeszyła go jednak zawiłość przepisów karnych.

Słupski Sąd Okręgowy umorzył sprawę 41-letniego Piotra T., byłego wikariusza w Starogardzie Gdańskim i proboszcza w Dębnicy w gminie Człuchów. Okazało się, że duchowny, który nakłonił do samobójstwa 15-letniego Dawida, został oskarżony nie z tych przepisów, co trzeba.

Ponura historia w aktach sprawy zaczyna się w czerwcu 2005 roku, gdy Piotr T. został proboszczem w Dębnicy. W nowej parafii odwiedzali go dawni ministranci ze Starogardu - ci już dorośli i gimnazjaliści. Dwóch Tomaszów i Dawid nie mieli jeszcze 15 lat. Przyjeżdżali do księdza pomagać na plebani i służyć do mszy. Spotkania jednak wieńczyły imprezy z alkoholem, narkotykami i seksem. Skandal wybuchł w maju 2006 roku, gdy ksiądz nie pojawił się na mszy. Zniknął też Dawid i pieniądze z konta parafii. Rozpoczęły się poszukiwania chłopca.

Po jedenastu dniach od wyjazdu Piotr T. zostawił ministranta w Kościerzynie w pociągu do Starogardu. Wtedy ksiądz był już ścigany listem gończym. W lipcu 2006 roku zatrzymano go w Bruskowie pod Kościerzyną. Śledztwo ujawniło dramat chłopca.
Ustalono, że duchowny zabrał ministranta do pensjonatu w Mielnie. Tam ksiądz namówił Dawida, żeby targnął się na życie. Chłopak posłuchał i zaczął się wieszać. W ostatniej chwili kapłan uwolnił go z pętli.

W listopadzie 2007 roku człuchowski Sąd Rejonowy skazał księdza, ale tylko za molestowanie Dawida, rozpijanie chłopców i częstowanie ich narkotykami. Oskarżony dostał cztery lata więzienia i tyle samo zakazu kontaktów z Dawidem. Jednak sąd uniewinnił go od wykorzystywania seksualnego innych chłopców, zgwałceń i przywłaszczenia 27 tys. zł z konta parafii. W marcu 2008 roku wyrok się uprawomocnił. Sąd uznał wtedy Piotra T. za człowieka o dwóch obliczach - charyzmatycznego księdza i osobę, która nie panowała nad swoim popędem. Kara orzeczona za pedofilię skończyła się w lipcu tego roku.

Tymczasem odrębnie rozpatrywana sprawa nakłaniania Dawida do samobójstwa trafiła - według właściwości - do Sądu Okręgowego w Słupsku. W maju 2009 roku ksiądz został skazany na trzy i pół roku więzienia. Prokurator żądał czterech lat i zgodził się z wyrokiem. Odwołał się tylko obrońca. Gdański Sąd Apelacyjny nakazał ponownie rozpoznać sprawę w Słupsku. Między innymi zauważył, że małoletni Dawid ani w czasie śledztwa, ani w czasie pierwszego procesu nie został przebadany przez psychiatrów i psychologa. Badanie przeprowadzono dopiero teraz. Jego wynik był zaskakujący.

Biegli stwierdzili, że pokrzywdzony był niepoczytalny, gdy wieszając się, spełniał polecenie księdza. Nie rozumiał tego, co robi i nie potrafił oprzeć się naciskom i manipulacji ze strony bliskiej mu osoby, jaką był dla niego charyzmatyczny kapłan.

- Pokrzywdzony był niepoczytalny i nie umiał ocenić, co znaczy targnąć się na własne życie, więc ksiądz nie powinien odpowiadać za nakłanianie do samobójstwa, lecz za usiłowanie zabójstwa. Za to grozi surowsza kara - wyjaśnia sędzia Jacek Żółć, przewodniczący wydziału karnego Sądu Okręgowego w Słupsku.

- Jednak obecnie sprawę trzeba było umorzyć. Apelacja została złożona tylko przez obrońcę, czyli działała na korzyść oskarżonego. Sąd ma zamkniętą drogę, bo przy ponownym rozpoznaniu sprawy przepisy zabraniają wydawania orzeczenia na niekorzyść oskarżonego.

Wyszło na to, że ksiądz popełnił znacznie gorszy czyn, ale wszystko uszło mu na sucho z powodu błędnej kwalifikacji czynu.

- Nie zgadzamy się z umorzeniem sprawy - mówi Tomasz Klukowski, szef oskarżającej księdza człuchowskiej Prokuratury Rejonowej. - Naszym zdaniem, wyrok, jaki zapadł po pierwszym procesie, był słuszny. Postanowienie nie jest prawomocne i zaskarżymy je do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza