Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łeba i Ustka ponad 100 lat temu - kurorty tylko dla bogaczy

Reprodukcja: Marcin Barnowski
Dawny ustecki Dom Zdrojowy, który stał w miejscu dzisiejszego Domu Rybaka” Sezonowy robotnik rolny, aby móc się tutaj przespać, musiałby pracować pięć dni.
Dawny ustecki Dom Zdrojowy, który stał w miejscu dzisiejszego Domu Rybaka” Sezonowy robotnik rolny, aby móc się tutaj przespać, musiałby pracować pięć dni. Reprodukcja: Marcin Barnowski
W 1846 roku w Łebie piwo było droższe niż w Słupsku, a wódka najdroższa była w Miastku. Ponad pół wieku później w Ustce robotnik za dniówkę mógł wypić około 10 kufli. Bez zagrychy, bo na nią już by mu nie starczyło.

Przed I wojną światową tylko bogaczy stać było na wczasy w nadmorskich kurortach. Ceny dla zwykłych ludzi były wysokie, choć środkowopomorskie letniska i tak nie należały do najdroższych. Najdrożej było w Kołobrzegu i w Sopocie, dokąd ściągała z całych wschodnich Niemiec elita towarzyska.

Rynek piwno-gorzelniany
W "Regierung Koeslin", urzędowym piśmie koszalińskiej rejencji, obejmującej zasięgiem w przybliżeniu dawne województwa koszalińskie i słupskie, co jakiś czas publikowano średnie ceny rynkowe rozmaitych produktów w różnych miastach. Na ich podstawie można jeszcze dziś określić, gdzie handlarze zdzierali z klientów skórę, a gdzie stosowali ceny umiarkowane.

I tak w 1846 roku, kiedy turystyka była jeszcze w powijakach, piwo w naszym regionie najdroższe było w Lęborku, w Łebie i w Miastku. Za litr "browaru" płaciło się tu 1,6 srebrnego grosza, podczas gdy w takim Kołobrzegu - tylko 1 sgr. Umiarkowane ceny piwka notowano wówczas w Bytowie i w Słupsku - 1,3 sgr za litr. Miastko pod względem piwa prawdopodobnie znajdowało się wówczas na orbicie Szczecinka, gdzie było ono najdroższe w rejencji i kosztowało aż 1,9 sgr za litr. Bardzo duże były różnice cen gorzałki.

Eldorado dla amatorów mocniejszych trunków był w tamtych czasach Bytów. Tu można było napić się dwa razy taniej niż w Miastku i w Słupsku, płacąc za litrową flachę tylko 3 srebrne grosze. W Łebie i Lęborku ceny były takie same: na "literka" trzeba było tu wydać 5 srebrnych groszy. Ustki w tych zestawieniach nie uwzględniano. Najpewniej tylko z tego powodu, że nie była miastem. Ceny zapewne kształtowały się tu wtedy na tym samym poziomie, co w Słupsku.

Rekomendacja przystępnych cen
Więcej informacji o cenach czerpiemy ze starych przewodników. I tak niemiecki przewodnik po nadbałtyckich kąpieliskach morskich z 1908 roku charakteryzuje Łebę jako miasteczko z 1400 mieszkańcami.

Każdego roku odwiedzało ją wówczas około 600 letników.Ciekawostka: dojazd koleją z Lęborka (32 km) trwał wówczas 1 - 1,5 godziny.

- Piękne parkowe promenady, dno morza bez kamieni, krystalicznie czysta woda, umiarkowane falowanie. Wspaniały widok w promieniu 30 kilometrów z wydmy widokowej. (...) Możliwość urządzania pięknych wycieczek do ruin starej Łeby, nad jezioro Łebsko, jak też do uprawiania wioślarstwa, żeglarstwa i wędkarstwa. Dwa zakłady kąpielowe, w obu także ciepłe kąpiele. Życie w kąpielisku proste i tanie - zachwalał przewodnik.

Rekomendował 40-pokojowy Hotel Zdrojowy nad samym morzem i trzy inne hotele. Ceny z wyżywieniem za jeden dzień kształtowały się tu na poziomie od 3 do 4,5 marki. Były też "dobre i tanie" kwatery w prywatnych mieszkaniach łebian. Prywatne pokoje kosztowały wówczas w Łebie i Ustce przeciętnie od 1,50 do 2,50 marki.

Najdroższy był ustecki Dom Zdrojowy, na którego miejscu dziś wznosi się Dom Rybaka. Tu doba kosztowała 5 marek. W sumie przewodnik wymienia w Ustce aż osiem gospód i hoteli.
Tanio tylko dla bogatych
Mimo to Ustkę i Łebę rekomendowano w przewodniku jako względnie tanie, bo na przykład w Sopocie i Kołobrzegu za nocleg w dobrym hotelu płaciło się wtedy 20 marek i więcej.

Ale było "tanio" było to tylko dla przedstawicieli klasy średniej. Polski robotnik, przyjeżdżający na Pomorze na saksy, zarabiał wówczas około marki za cały dzień pracy. Nawet ktoś na prestiżowej wówczas "posadzie" pocztowej, zatrudniony w charakterze listonosza, musiałby narzekać tu na drożyznę, bo z uposażeniem miesięcznym na poziomie 110 marek nie byłby w stanie wypocząć tutaj z całą rodziną.

Co innego na przykład nauczyciele. W tym czasie w niemieckim miasteczku Werdau młody nauczyciel zaczynał karierę od wynagrodzenia na poziomie 300 marek. Z biegiem lat mogło ono wzrosnąć aż do 600 marek miesięcznie. Do tego dochodziły dodatki, np. mieszkaniowy: w wysokości do 500 RM rocznie.

Robotnik przemysłu tekstylnego w tym rejonie Niemiec zarabiał w tym czasie miesięcznie tylko 83 marki.

Tymczasem w letniskach płaciło się nie tylko za zakwaterowanie. Aby napić się piwa w kurortowej knajpie w Łebie, albo w Ustce, najmniej zarabiający, niewykwalifikowani robotnicy rolni musieli tyrać przez godzinę.

Płaciło się nawet za kąpiel w morzu - na terenie kąpieliska, rzecz jasna. W Łebie w 1908 roku przyjemność taka kosztowała dorosłego aż 20 fenigów, czyli równowartość 2 piw. Za dziecko płaciło się 10 fenigów.

Był tłok
Mimo to ludzi średnio i dobrze sytuowanych było wówczas wystarczająco dużo, aby w lecie zaludnić także nasze nadmorskie kąpieliska.

W przypadku Ustki autor przewodnika stwierdzał, że w szczycie sezonu, czyli w lipcu i w sierpniu - bo trwał on tu wówczas formalnie od czerwca do września - trudno znaleźć wolną kwaterę. Dlatego lepiej wcześniej ją zarezerwować. Informacji udzielała nieodpłatnie pani Emilia Bunze. Adres: Ustka, ul. Główna 16 (obecnie ul. Marynarki Polskiej).

I dodatkowa, ważna informacja: W 1908 roku był już w Ustce telefon zapewniający łączność m.in. z Hamburgiem, Berlinem i Królewcem.

Więcej o cenach alkoholi w regionie w dawnych czasach na www.regiopedia.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza