Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie odszkodowania dla zmarłej pracownicy Biedronki

Bogumiła Rzeczkowska
Nie będzie odszkodowania dla zmarłej pracownicy usteckiej Biedronki.
Nie będzie odszkodowania dla zmarłej pracownicy usteckiej Biedronki. Archiwum
Rodzina zmarłej Anety Glińskiej, pracownicy usteckiej Biedronki nie dostanie ani odszkodowania, ani renty od właściciela sieci sklepów. Wczoraj Sąd Apelacyjny w Gdańsku prawomocnie oddalił powództwo Stowarzyszenia Poszkodowanych przez JMD Biedronka.

21-letnia Aneta Glińska, młoda mama 10-miesięcznego syna, w Biedronce była zatrudniona jako kasjerka, ale rozładowywała także towar. Często skarżyła się w domu, że jest jej ciężko, że towar waży tony, że trzeba rozładowywać całe TIR-y. Nie chodziła na zwolnienia lekarskie. Bała się o pracę, nawet wtedy, gdy bardzo rozbolała ją głowa. Była u lekarza, zażyła leki, ale ściągnęli ją do pracy na zastępstwo. Poszła na zaplecze się przebrać. Znaleziono ją tam nieprzytomną.

Przyjechało pogotowie. Aneta dostała zastrzyk, ale karetka odwiozła ją do domu. Później, lekarze szpitalu w Słupsku i w Gdańsku byli bezradni. Nie pomogły dwie operacje. Po kilku dniach, 13 sierpnia 2003 roku Aneta zmarła od pęknięcia tętniaka mózgu.

Zobacz także: Poszkodowani oskarżają Biedronkę

W sprawie nieumyślnego spowodowania jej śmierci prokuratorskie śledztwo zostało umorzone. Choć biegli stwierdzili, że taki rodzaj pracy mógł mieć wpływ na pęknięcie tętniaka, nie doszukano się ścisłego związku między pracą a chorobą. Tylko kierownik sklepu w został skazany na pół roku w zawieszeniu za naruszenie praw pracowników i narażanie ich na utratę zdrowia i życia, także Anety.

Stowarzyszenie Poszkodowanych przez JMD Biedronka uważało, że śmierci jest winien system pracy w Biedronce. Pozwało Jeronimo Martins Dystrybucja SA, właściciela sieci. W procesie cywilnym żądało od zarządu firmy dla syna zmarłej 100 tys. zł odszkodowania i 400 zł miesięcznej renty, dla matki - 40 tys. zł. Proces odszkodowawczy przed słupskim sądem trwał półtora roku. Niekorzystny dla rodziny wyrok zapadł w lutym 2011 roku.

Wczoraj ten wyrok został utrzymany przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku.

- Strona powodowa wykazała, że zachowanie pozwanego naruszało przepisy prawa, jednak do śmierci pani Anety Glińskiej doszło wskutek jej samoistnej choroby, a nie zachowania pozwanego - uzasadniał sędzia Artur Lesiak, wskazując że kobieta straciła przytomność przed rozpoczęciem pracy, więc nie ma ona związku z jej śmiercią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza