Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje doktor Henryk Klimczuk, wieloletni Naczelny Lekarz "Uzdrowiska Ustka"

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Doktor Henryk Klimczuk, wieloletni dyrektor "Uzdrowiska Ustka"
Doktor Henryk Klimczuk, wieloletni dyrektor "Uzdrowiska Ustka" Archiwum "Głosu"
Ta smutna wiadomość dotarła do nas z usteckiego ratusza. Dr Henryk Klimczuk zmarł w sobotę nad ranem w wieku 82 lat. W Ustce mieszkał od roku 1979. Na długie lata związał się z "Uzdrowiskiem Ustka" i pełnił funkcję Naczelnego Lekarza do czasu prywatyzacji w 2010 roku.

Doktor Henryk Klimczuk był laryngologiem, balneologiem II stopnia, doktorem nauk medycznych, autorem prac w dziedzinie lecznictwa uzdrowiskowego.

Do Przedsiębiorstwa Państwowego "Uzdrowisko Ustka" trafił w 1981 roku i zajął stanowisko zastępcy dyrektora do spraw lecznictwa (dyrektorem był wówczas nieżyjący już Władysław Rosiak) oraz Naczelnego Lekarza Uzdrowiska. Obie te funkcje doktor Henryk Klimczuk objął po odchodzącym doktorze Edwardzie Pokornym.

- Wcześniej doktor Henryk Klimczuk pracował jako lekarz zakładowy w "Korabiu". Ustka była już wtedy samodzielnym uzdrowiskiem. Prawa te uzyskała w 1978 roku po czteroletnim funkcjonowaniu jako oddział "Uzdrowiska Połczyn-Zdrój" – wspomina doktor Edward Pokorny. - Wówczas zarządzaliśmy trzema obiektami sanatoryjnymi: "Pomorzem", "Azotami" i "Radością". Za kadencji doktora Henryka Klimczuka Ustka uzyskała status uzdrowiska, a w nadanym statucie zostały określone jego granice i strefy.

Doktor Edward Pokorny dodaje, że w tamtych czasach Naczelny Lekarz Uzdrowiska miał ogromny wpływ na wszystkie przedsięwzięcia w mieście. To od niego zależały wszelkie posunięcia związane z ingerencją w środowisko i klimat. Z czasem baza sanatoriów powiększyła się o "Perłę" i "Promyk". Nadmorski klimat i oferta zakładu przyrodoleczniczego przyciągały do kurortu tysiące gości. Po przejściu "Uzdrowiska Ustka" w ręce prywatne doktor Henryk Klimczuk nie rozstał się z kuracjuszami. Jeszcze w ubiegłym roku pracował w "Perle".
- Był dobrym, spokojnym, miłym kolegą – mówi doktor Edward Pokorny. - A przede wszystkim człowiekiem życzliwym innym ludziom.

- Zapamiętałam doktora jako dobrego i ciepłego człowieka - wspomina Elżbieta Lisiak, dyrektor, a po komercjalizacji prezes zarządu spółki "Uzdrowisko Ustka". - Nigdy nikomu nie odmówił pomocy. W ciężkich czasach, gdy brakowało lekarzy, na piechotę biegał między odległymi sanatoriami, żeby wszystko ogarnąć i pozałatwiać. Kiedy trzeba było gasić "pożar" medyczny, zawsze był na miejscu. Był też ordynatorem w "Perle" i "Radości". Zawsze dbał o siebie. Chociaż miał samochód, wolał chodzić. Nawet nie chciał, by go podwozić. To smutna wiadomość, że doktora nie ma już wśród nas.

Wraz z odejściem doktora Henryka Klimczuka zamyka się kolejny rozdział w księdze Ustki.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza