Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piąty rok procesu słupskich lekarzy

Bogumiła Rzeczkowska
sxc.hu
Do Sądu Okręgowego w Słupsku wpłynęło odwołanie od wyroku uniewinniającego słupskich chirurgów w sprawie wynagrodzeń za dyżury lekarskie. Apelację wniósł szpital.

W ten sposób sprawa wkracza w piąty rok medycznego sporu. Według dyrektora szpitala Ryszarda Stusa, lekarze Witold Jaciów, Artur W., Christopher W. wzięli wynagrodzenie za pracę na oddziale, której nie wykonali, bo w tym czasie przyjmowali pacjentów w prywatnej przychodni.

Dyrektor obliczył, że w 2007 roku kontraktowi chirurdzy wyłudzili po ok. 16 tys. zł za fikcyjne dyżury. Jego zdaniem, stało się to za zgodą Zbigniewa Grzybowskiego, który jako ówczesny ordynator chirurgii ogólnej potwierdzał obecność lekarzy w pracy na oddziale. Sprawa trafiła do lęborskiej prokuratury rejonowej, która pod koniec 2008 roku umorzyła śledztwo, bo nie znalazła dowodów obciążających lekarzy.

Szpital zażalił się na umorzenie do sądu. Ten zalecił pozyskanie opinii biegłego księgowego. Jednak także ona nie dała prokuraturze podstaw do oskarżenia lekarzy i ordynatora.
We wrześniu 2009 roku śledztwo po raz drugi umorzono.

Czterej lekarze trafili jednak przed sąd za sprawą szpitala, który napisał własny akt oskarżenia.
Zbigniew Grzybowski odpowiadał za to, że jako ordynator, czyli funkcjonariusz publiczny, poświadczył nieprawdę w dokumentach, a chirurdzy - wyłudzili od szpitala pieniądze.
We wrześniu tego roku proces przed Sądem Rejonowym w Słupsku zakończył się wyrokiem uniewinniającym.

Wszyscy oskarżeni przez szpital lekarze zostali oczyszczeni z zarzutów.
Jednak dyrektor Stus odwołał się od wyroku. Tuż przed świętami apelacja trafiła do Sądu Okręgowego w Słupsku.

- Zdaniem szpitala, sąd rejonowy nienależycie ocenił materiał dowodowy w tej sprawie, czyli zeznania świadków i przedstawione przez szpital dokumenty - informuje adwokat Krzysztof Szymandera, pełnomocnik szpitala.

Tymczasem Zbigniew Grzybowski twierdzi, że przyczyna tkwi gdzie indziej.

- Chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby nam dokuczyć, a zwłaszcza mnie - twierdzi lekarz. - Okazuje się, że z jakichś przyczyn apelacja już nie dotyczy doktora Artura W. Jego kwestię dyrektor przyjął do wiadomości.

Zostałem ja i dwóch chirurgów, bo przecież któryś z nich musi być ukarany, żebym ja także został ukarany. Cała apelacja nie zawiera konkretnych argumentów, ale jest napisana w tonie "bo mi nie pasuje to, co ustalił sąd rejonowy".

Zbigniew Grzybowski i Witold Jaciów nie pracują już w szpitalu.

Przypomnijmy, że po wyroku uniewinniającym napisali skargę do Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku na to, że dyrektor Stus postąpił wbrew etyce lekarskiej, nękając lekarzy niesłusznymi oskarżeniami i wytaczając proces, który naraził ich na utratę godności i dobrego imienia.

Argumentowali, że dyrektora Stusa jako lekarza obowiązuje Kodeks Etyki Lekarskiej, który także reguluje kwestie stosunków wzajemnych między lekarzami. Zwrócili się do izby, by oceniła postępowanie Ryszarda Stusa jako lekarza oraz jego przydatność jako dyrektora szpitala, funkcji istotnej dla stosunków międzyludzkich.

Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej skierowało sprawę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej.

- Postępowanie jest w toku - mówi Zbigniew Grzybowski. - Wniesienie przez dyrektora apelacji potwierdza sens złożenia przez nas skargi do izby. Ile mogą trwać takie prześladowania? W nieskończoność? - pyta retorycznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza