Pacjenci słupskiej wytrzeźwiałki to głównie mężczyźni. Wśród 45 osób, które trafiły tu w święta, pięć stanowiły kobiety. Najstarszy zatrzymany miał 77 lat, a najmłodszy tylko 14.
- Tego gimnazjalistę przywiozła policja z soboty na niedzielę, bo stwarzał zagrożenie dla innych i dla siebie. Pod wpływem alkoholu był agresywny i zaczął zaczepiać przechodniów na ulicy - powiedział nam Daniel Złotkowski, kierownik zmiany w słupskiej izbie wytrzeźwień. Zgodnie z prawem, nieletniego pijanego rodzice lub opiekunowie mogą od razu zabrać do domu. Po tego jednak nikt wczoraj się nie zgłosił. 14-latek miał prawie dwa promile alkoholu. Natomiast wigilijny rekordzista wydmuchał 3,5 promila.
Pracownicy słupskiej izby wytrzeźwień mówią, że trafiająca tu młodzież zwykle sięga po alkohol, bo chce się dobrze bawić, a dorośli - bo próbują zapomnieć o problemach albo po prostu muszą, ponieważ są uzależnieni.
- Często powtarzamy, że raz w życiu można do nas trafić. Każdemu może się przecież zdarzyć. Dla takich osób pobyt w izbie jest zwykle bardzo wstydliwym wspomnieniem, a kaca moralnego leczą znacznie dłużej od tego po alkoholu- stwierdza D. Złotkowski.
Zdarzają się jednak osoby, które już wielokrotnie odwiedzały słupską placówkę. To głównie bezdomni albo osoby uzależnione od alkoholu. Jednak kto by sądził, że trafiają tu tylko ludzie z marginesu społecznego, byłby w błędzie.
- Dużo naszych pacjentów to tzw. normalni ludzie, mający domy, rodziny, pracujący albo uczący się. Zdarza się, że wypiją o ten jeden kieliszek za dużo i zaczynają się awanturować w domach albo miejscach publicznych. A wtedy policjanci przywożą ich do nas - opowiada szef zmiany w izbie. Tzw. leżaki, czyli osoby, które spały na ulicach lub klatkach schodowych, odwozi się do domu. Do izby trafiają dopiero wtedy, gdy nie można ustalić ich miejsca zamieszkania.
W czasie naszej wczorajszej wizyty w izbie wypisywano kobietę dotkliwie pobitą przez męża. - Widać po niej, że to porządna kobieta. Na stałe wraz z mężem mieszka i pracuje za granicą. Żaliła się, że mąż znęca się nad nią od dłuższego czasu - mówią pracownicy izby. Ale była pijana. Czy zgłosi się na policję?
- Wątpię. Za bardzo się boi. Najprawdopodobniej dalej będzie piła, żeby zapomnieć o tym, co ją spotyka - przewiduje Daniel Złotkowski.
Pobyt w izbie trwa maksymalnie 24 godziny. Można wyjść wcześniej, ale pod warunkiem, że się wytrzeźwiało. Według danych medycznych dorosły mężczyzna potrzebuje około 10-13 godzin, aby spalić 2 promile alkoholu.
W tym roku słupska izba wytrzeźwień przyjęła prawie 4,5 tys. osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?