Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poślizgnął się na oblodzonej ulicy, złamał rękę i chce odszkodowania

Alek Radomski
Na Jana Tyszki jest lodowisko. O wypadek nie trudno.
Na Jana Tyszki jest lodowisko. O wypadek nie trudno. Kamil Nagórek
Słupszczanin w niedzielne popołudnie poślizgnął się na nieodśnieżonej ulicy. Złamał rękę. A ta ulica wciąż jest lodowiskiem.

- Na ulicy Jana Tyszki nie ma chodnika, a droga nie jest niczym posypana. Jest ślisko - mówi Jacek Kozłowski, który w niedzielę poślizgnął się na lodzie i złamał rękę. - Pojechałem z kolegą na pogotowie przy ul. Tuwima. Czytałem, że jeśli myśli się o odszkodowaniu, to w takim przypadku, najlepiej zadzwonić na straż miejską, ale ta w niedzielę nie pracuje.

Będąc już w przychodni pan Jacek powiadomił o swoim wypadku policję. Jak mówi, myślał że to pomoże mu w wyegzekwowaniu odszkodowania od zarządcy drogi, ale po drugiej stronie słuchawki usłyszał, że funkcjonariusze na ulicę Jana Tyszki nie przyjadą, bo przypadek naszego czytelnika nie jest w ich kompetencji.

- Jeśli w grę wchodzi udzielenie pomocy medycznej to oczywiście na miejsce jedziemy i jednocześnie informujemy pogotowie. Zjawiamy się też jeśli stan drogi zagraża życiu lub zdrowiu jej użytkownikom - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. - W tym wypadku poszkodowany telefonował do nas już z przychodni.

- Nasza obecność nie jest wymagana przez ubezpieczycieli. W takich sytuacjach, osoba dochodzi roszczeń na własny rachunek w powództwie cywilnym, a policyjna notatka nie jest konieczna. Firmy ubezpieczeniowe rozstrzygają sprawę we własnym zakresie - podkreśla.

Jeśli staramy się o odszkodowanie to wpierw musimy ustalić kto jest właścicielem nieruchomości, na której doszło do wypadku. Ulica Jana Tyszki należy do miasta, a administruje ją Zarząd Infrastruktury Miejskiej. Z wnioskiem o rekompensatę czytelnik powinien zwrócić się do ZIM na ul. Przemysłową 73 w Słupsku.

- Należy przesłać całą dokumentację o zdarzeniu, zaświadczenia lekarskie i po­dać świadków zdarzenia. Pomocne są też zdjęcia. ZIM sprawę kieruje bezpośrednio do ubezpieczyciela lub do firmy odpowiedzialnej za utrzymanie danego terenu - mówi Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej. - Jeśli strony nie potrafią się porozumieć między sobą lub ma­my uzasadnione wątpliwoś­ci, co do roszczeń, to sprawy z reguły kończą się w sądzie.

Zgodnie z Kodeksem cywilnym to poszkodowany musi udowodnić winę zarządcy nieruchomości.

- Na pewno będę żądał odszkodowania. Muszę tylko poczekać na zakończenie leczenia - zapowiada pan Jacek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza