Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędzia: taksówkarz stanął w obliczu śmierci (wideo)

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Marcin B. płakał na ogłoszeniu wyroku. Sąd jednak nie miał wątpliwości: to nie tylko rozbój z nożem, lecz próba zbrodni.
Marcin B. płakał na ogłoszeniu wyroku. Sąd jednak nie miał wątpliwości: to nie tylko rozbój z nożem, lecz próba zbrodni. Archiwum
Wczoraj słupski sąd okręgowy skazał 24-letniego Marcina B. za próbę zabójstwa i rozbój popełniony na słupskim taksówkarzu.

12 lat więzienia za próbę zabójstwa Tadeusza K. w związku z rozbojem, dwa razy po pół roku za ukrywanie dokumentów innych osób. Kara łączna - 12 lat. 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia i ponad 4,5 tysiąca złotych odszkodowania dla ofiary.

Sąd nie miał wątpliwości, że 24-letni Marcin B. dokonał nie tylko rozboju (jak chciała obrona), lecz usiłował zabić taksówkarza, raniąc go co najmniej siedmiokrotnie w głowę i szyję, okradając z pieniędzy i rzeczy na kwotę prawie 2,3 tysiąca złotych oraz dokumentów. Wyrok był zgodny z wnioskiem prokuratora. Sprawca już na początku procesu żałował i przepraszał taksówkarza, ale przyznał się tylko do rozboju, a nie do usiłowania zabójstwa.

Marcin B. tłumaczył, że był skłócony z żoną, nie miał pracy, a na jego utrzymaniu było dwuletnie dziecko. - Nic od tygodnia nie było w lodówce. Chciałem coś ukraść. Na chleb - ale tym nie przekonał sądu, który uznał, że napad był zaplanowany, bo sprawca wyszedł z nożem na ulicę i szukał okazji, zmienił kartę SIM w telefonie, by wezwać taksówkę, a później przesiadł się w niej na miejsce za kierowcą.

Zobacz także: Brutalny napad nożownika na taksówkarza w Słupsku

4 września o godzinie pierwszej w nocy pokrzywdzony Tadeusz K. stał na postoju przy dworcu. Dostał z centrali zlecenie na Grunwaldzką 8. Klient stał na chodniku. Wsiadł. Chciał jechać w stronę kościoła. Mówił, że nie jest ze Słupska. Jednak kazał zawracać, jechać to w prawo, to na parking. Taksówkarz kluczył ulicami.

Marcin B. nagle zaczął dusić Tadeusza K., później uderzał w głowę pięścią, nożem. Wyrwał kluczyki ze stacyjki, gdy taksówkarz chciał odjechać. Pokrzywdzonemu udało się uciec z auta, ale napastnik przewrócił go jeszcze na ziemię, naskoczył na niego i wyrwał portfel z kieszeni. Zakrwawionemu Tadeuszowi K. pomogła kobieta, do której okna zapukał.

Skutki były fatalne - operacja oczu, złamanie podstawy czaszki, pocięta głowa, ucho i szyja.
- Wszystkie ciosy były skoncentrowane na istotnych dla życia częściach ciała. Mogło dojść do wykrwawienia. Należy zadać pytanie, co stałoby się, gdyby pokrzywdzony nie uciekł z taksówki? Oskarżony godził się na to, że swoim działaniem mógł spowodować śmiertelny skutek - uzasadniał wyrok sędzia Krzysztof Obst, który podkreślił też, że nie jest usprawiedliwieniem to, że oskarżony miał trudną sytuację osobistą, nie mógł sprostać oczekiwaniom finansowym żony i zdecydował się na drastyczny i desperacki krok.

W październiku 2008 roku Tadeusza K. dwaj młodzi klienci zaatakowali nożem i pistoletem gazowym. Zostali skazani za rozbój. Jednak wczoraj sąd nie wziął tego pod uwagę przy zasądzeniu wysokości zadośćuczynienia, bo Marcin B. nie mógł przecież wiedzieć, że napada na taksówkarza, który już był ofiarą rozboju. Taksówkarz nie chciał komentować wyroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza