Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupscy radni nie wygasili mandatów swoich dwóch kolegów

Zbigniew Marecki
Zbigniew Wojciechowicz podczas odbierania mandatu radnego.
Zbigniew Wojciechowicz podczas odbierania mandatu radnego. Archiwum
Słupscy radni głosowali nad projektami uchwał dotyczącymi uchylenia mandatów dwóch radnych: Zbigniewa Wojciechowicza i Roberta Danielkiewicza. W obu wypadkach uchwała nie zyskała wymaganego poparcia.

W przypadku radnego Wojciechowicza wątpliwości pojawiły się, gdy wójt gminy Kobylnica poinformował, że radny ma mieszkanie w Kwakowie i tam ma swoje centrum życiowe. Z kolei radny Danielkiewicz otrzymał dotację z PFRON-u na prowadzenie działalności gospodarczej z zatrudnieniem niepełnosprawnych. Zgodnie z niektórymi interpretacjami te pieniądze przechodziły przez budżet miasta, a radny miał naruszać przepisy antykorupcyjne. Z tych powodów Beata Chrzanowska, przewodnicząca Rady Miejskiej w Słupsku przygotowała projekty uchwał w sprawie uchylenia mandatów obu radnych i wczoraj przedstawiła je całej radzie pod głosowanie.

Zanim do niego doszło, głos zabrali zainteresowani. Zbigniew Wojciechowicz nie ukrywał, że czuje się osobiście zaatakowany przez przewodniczącą i oskarżony przez nią o falandyzację prawa. Wyjaśnił, że nie ma podstaw do uchylenia mu mandatu, bo nieporozumienie powstało wskutek skrótu myślowego jego prawnika, a on dostał kartę do głosowania w ostatnich wyborach w Słupsku, a więc nie ma wątpliwości, że jest mieszkańcem Słupska.

Z kolei radny Danielkiewicz wygłosił długi wykład, z którego m.in. wynikało, że pieniądze z PFRON-u nie wchodzą do budżetu miasta, a ratusz jest jedynie listonoszem, który dostarcza je do beneficjenta. Jednocześnie dziwił się, że skoro prawnicy uznali, że nie ma podstaw do uchylenia jego mandatu , to dlaczego poddano pod głosowanie projekt uchwały w jego sprawie.

Większość radnych odrzuciła obydwie uchwały, bo zwyciężyło przekonanie, że radni nie powinni podejmować decyzji w sprawie ich kolegów. To jednak nie zamyka sprawy, bo teraz kolejny ruch należy do wojewody, który może wezwać radnych do ponownego głosowania w sprawie obu radnych. Jeśli tego nie zrobią, to może podjąć za nich decyzję zastępczą, od której zainteresowanym będzie przysługiwało prawo do odwołania. W wielu przypadkach innych sprawę kończył dopiero wyrok sądowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza