Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk chce sprzedać miejski las

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Dawne prewentorium w Lasku Północnym
Dawne prewentorium w Lasku Północnym Marcin Kamiński
Prezydent Słupska wystawił na przetarg ponad hektar lasu naprzeciwko dawnego prewentorium w Lasku Północnym.

Oferta sprzedaży lasu naprzeciwko dawnego prewentorium pojawiła się na stronach internetowych miasta. To działka nr 41 o powierzchni 12.445 metrów kwadratowych. Jej cena wywoławcza to 850 tys. złotych. Do wylicytowanej kwoty zostanie doliczony VAT. Ten teren nie jest objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, ale przetarg przewiduje prowadzenie działalności usługowej.

Wszystko wskazuje na to, że miasto nieprzypadkowo wystawia właśnie tę część Lasku Północnego na przetarg. Od dawna zainteresowani są nią właściciele sąsiedniej działki, a przynajmniej jeden z nich - Grzegorz Rataj, na której mieści się Centrum Edukacji, Rekreacji i Promocji Miasta Słupska Leśny Kot.

W budynku po dawnym prewentorium wiosną zostało otwarte muzeum, obok funkcjonuje park linowy, a właściciele zapowiadają kolejne atrakcje. Część wystawionego na sprzedaż lasu już dzierżawią od miasta. Prawie czterysta metrów kwadratowych za 132 złote miesięcznie. I w zasadzie przetarg jest napisany pod nich, bo w warunkach mówi się o służebności drogi dzielącej obecnie teren prywatny od miejskiego.

Dlaczego jednak sprzedawać przestrzeń publiczną, ogólnodostępny las, dobro i własność mieszkańców Słupska, poprzednich i przyszłych pokoleń?

- Działką byli zainteresowani biznesmeni z prewentorium - tak określa przedsiębiorców Krzysztof Sikorski, wiceprezydent Słupska, który podpisał się pod ogłoszeniem o przetargu. - Część lasu na tej działce dzierżawią do końca roku. Wpłynął od nich wniosek, miasto nie ma pieniędzy, więc rozważyliśmy sprzedaż. Myślę, że lasek dalej będzie dostępny i nie straci swoich walorów, choć nie ma pewności, że go właściciel nie ogrodzi.

Podkreśla, że biznesmeni chcieli nabyć tę działkę na poprawę warunków swojej nieruchomości, ale nie ma takiej możliwości.

- Jeśli już, to las pójdzie w otwartym przetargu, nawet jeśli nie będzie chętnych do jego nabycia - dodaje wiceprezydent Sikorski. - Decyzję o sprzedaży podjął prezydent. Ja, nie zgadzając się na poprawę warunków sąsiedniej działki zaproponowałem mniejsze zło, czyli otwarty przetarg.

Dawid Zielkowski, rzecznik prezydenta miasta, odpowiedział nam, że "nieruchomość została przeznaczona do sprzedaży zgodnie z jej aktualnym wykorzystaniem w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą".

- Określenie funkcji jako usługowej pozwala również na wysoką wycenę nieruchomości - dodaj rzecznik.

Na pytanie, dlaczego las w ogóle ma przejść w ręce prywatne, odpowiedział, że działka jest objęta Planem Urządzania Lasów, który nie dopuszcza pogorszenia jej stanu. Przetarg odbędzie się ostatniego dnia sierpnia.

Czy staną do niego biznesmeni z prewentorium?

- Nie wiem - mówi Grzegorz Rataj i dziwi się: - Działka leśna za takie pieniądze!? Trochę za drogo. Chciałem ją na poprawę swoich warunków. Jeśli ktoś ją kupi, to pogorszy moją inwestycję. Ale trudno. A gdybym ja kupił, to nic bym wielkiego z nią nie zrobił. Może ścieżkę przyrodniczą, żeby było fajne miejsce. Ludzie mogliby wchodzić. Nie ogrodziłbym lasu.

Czy to jest naprawdę wspólny las?

Właściciele Leśnego Kota mają szczęście do przychylności urzędników: darmowa wycinka drzew, kawałek lasu na poprawę warunków za małe pieniądze, legalizacja wtargnięcia z inwestycją na teren miejski.

Kilka lat temu Grzegorz Rataj, Janusz Gaczyński i Jerzy Olszewski (właściciele sporych nieruchomości w Słupsku i okolicach) kupili od Akademii Pomorskiej działkę z dawnym prewentorium. Dochód ze sprzedaży swojej Katedry Filozofii przy ul. Bauera w Lasku Północnym w wysokości 1,7 miliona złotych senat AP przeznaczył na zakup innych nieruchomości.

Tyle wiadomo o pieniądzach. Teraz na stronie pośrednika handlu nieruchomościami w Warszawie (a ten aktywnie reklamuje ofertę w internecie) pojawia się informacja, że prewentorium znowu jest na sprzedaż. Tym razem za cenę 5,7 miliona złotych.

- To tylko sondaż - zapewnia Grzegorz Rataj. - Oferta nie oznacza sprzedaży. Moi koledzy też wystawili kilka ofert z innymi nieruchomościami. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, żeby to sprzedać. Jestem związany ze Słupskiem. Kończymy remont ostatniej sali w muzeum, na ukończeniu jest ptaszarnia, budujemy taras i infrastrukturę dla dzieci. Chcę, żeby odbywały się tu cykliczne imprezy w stylu lat 50-, 60-tych. Poza tym teraz jest zły czas na sprzedaż nieruchomości.

Drugi współwłaściciel prewentorium właściwie dziwi się, że w Internecie jest ogłoszenie o sprzedaży.

- To pytanie do pana Rataja - stwierdza Janusz Gaczyński. - Nie jestem przygotowany na odpowiedź.

Na kupionych od akademii nieruchomościach inwestycja, którą głównie zajmuje się Grzegorz Rataj, nabrała tempa w ubiegłym roku. W lipcu wycięto 158 drzew - klony, świerki, robinie, topole, brzozy, sosny. Opłata za wycięcie nie została pobrana, w zamian właściciele mają zrobić dwieście nasadzeń do końca listopada tego roku.

Prezydent Słupska Maciej Kobyliński zwolnił z opłaty (to nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych za jedno drzewo), bo uznał, że była "potrzeba uporządkowania działki, wzbogacenia szaty roślinnej i podniesienia walorów całej nieruchomości oraz konieczność wyeliminowania zagrożenia dla budynku w związku z pochyleniem niektórych egzemplarzy".

Tak tłumaczy decyzję prezydenta jego rzecznik Dawid Zielkowski.

- Z wnioskiem wystąpiła osoba fizyczna, wykazując, że planowana wycinka nie jest związana z prowadzeniem działalności gospodarczej - mówi Zielkowski.

Nie pobierając opłaty, prezydent kierował się przepisami ustawy o ochronie przyrody, dotyczącymi zezwolenia na wycinkę dla osoby fizycznej na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej. W tym miejscu urządzono parking. Między innymi dla gości muzeum, klientów parku linowego (ten jest na innej działce niż muzeum) czy osób, które korzystają z innych usług Leśnego Kota.

- Muzeum to działalność niedochodowa, jest nieobjęta działalnością gospodarczą - tłumaczy Grzegorz Rataj.

- Ale parkują też klienci sali bankietowej - dopytuję.

- Bo przyjeżdżają na wystawy. W muzeum odbywają się różne spotkania - zapewnia przedsiębiorca.

W grudniu ubiegłego roku wiceprezydent Słupska Krzysztof Sikorski podpisał zarządzenie w sprawie sprzedaży działki leśnej o powierzchni 1120 metrów kwadratowych na poprawę warunków działki z dawnym prewentorium.

- To taki mały klin. Pracownicy stwierdzili, że są podstawy do sprzedaży na poprawę - wyjaśnia wiceprezydent.

Przedsiębiorcy kupili działkę za 26 tys. zł plus 23 procent VAT. Koszty przygotowania nieruchomości do zbycia wyniosły ich 256 zł. Tego samego dnia wiceprezydent podpisał zarządzenie dotyczące sprzedaży na poprawę właścicielom nieruchomości przy Wiśniowej. 181 mkw. na ogródek bez prawa do zabudowy kosztował właścicieli 10 tys. zł plus VAT, a koszty zbycia aż tysiąc złotych.

Jesienią właściciele prewentorium na jednej ze swoich już trzech działek, zaczęli urządzać park linowy. Weszli jednak na teren miejski - przez drogę do lasu, który teraz prezydent chce sprzedać. Zawiesili na drzewach konstrukcje parku linowego. Powiadomili o tym ratusz, ale już po rozpoczęciu inwestycji.

Dopiero później sporządzono opinię dendrologiczną i ratusz pozytywnie zaopiniował inwestycję, bo "takie inicjatywy powinno się popierać". Tak nas przekonywał Marcin Grzybiński, wicedyrektor Zarządu Infrastruktury Miejskiej. Jednak dopiero gdy zainteresowaliśmy się tym tematem, ratusz nakazał uregulować kwestie prawne.

Biznesmeni zgłosili wówczas chęć nabycia działki. Do tego jednak potrzebny jest przetarg. Wtedy skończyło się na dzierżawie prawie 400 metrów kwadratowych za 132,02 zł miesięcznie.

- Byliśmy już po słowie z urzędnikami. Nie złożyłem papierów. To moja wina. Mój błąd - mówi dzisiaj Grzegorz Rataj. - Realizowaliśmy pomysł. Zagalopowałem się. To nie jest chyba czyn karalny, że nie dopiąłem formalności.

Teraz jest ku temu świetna okazja, bo prezydent Maciej Kobyliński zdecydował, że sprzeda las naprzeciwko prewentorium. Jednak nie wiadomo, czy biznesmeni z sąsiedztwa zechcą go kupić. Grzegorz Rataj twierdzi, że to za drogo. Chciał nabyć działkę w ten sposób, jak tę dziesięć razy mniejszą, także na poprawę warunków głównej nieruchomości, a nie w drodze przetargu. Grzegorz Rataj zapewnia, że chce, żeby tam był las, nawet jeśli kupi. Kwestia czyj?

- Nasz - odpowiada Rataj. - Słupszczan.

Co będzie, jeśli jednak pośrednik znajdzie dobrego kupca na prewentorium?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza