Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Pacjencie, lecz tarczycę sam

Natalia Kwapisz
Fot. internet/archiwum
W słupskiej poradni endokrynologicznej rejestrują pacjentów dopiero na marzec 2010 roku.Poradnia endokrynologiczna nadal nie ma lekarza specjalisty.

Pacjentów zapisuje się na marzec 2010 roku, ale według Ryszarda Stusa, dyrektora słupskiego szpitala, sytuacja jest opanowana.

Przypomnijmy, problemy poradni rozpoczęły się w styczniu 2009 roku. Wtedy dr Ewa Kołakowska, jedyny specjalista endokrynolog, odeszła z poradni, gdzie choroby m.in. związane z tarczycą można było leczyć za darmo. W placówce pozostała dr Marzena Walkiewicz, która jest w trakcie specjalizacji, a miejsce dr Kołakowskiej zajął lekarz internista. Ale na to nie zgodził się NFZ. - W poradni specjalistycznej może pracować tylko lekarz, który jest już specjalistą albo taki, który jest w trakcie specjalizacji. Rozpoczęliśmy więc starania u minister Ewy Kopacz, aby przyspieszyć otwarcie specjalizacji dla lekarza internisty, by mógł nadal przyjmować - mówi Ryszard Stus.

- Niestety, otrzymaliśmy odpowiedź negatywną - dodaje. - W tej chwili w poradni znowu mamy dwóch lekarzy. Oprócz dr Walkiewicz, zatrudniliśmy endokrynologa spoza Słupska, który przyjmuje raz w tygodniu, więc naprawdę nie ma co wyszukiwać problemów.

No to sprawdzam. Dzwonię do poradni przy ul. Jana Pawła II i podając się za pacjenta pytam, na kiedy można zapisać się do endokrynologa. - Mogę panią zapisać na marzec 2010 roku - mówi pani rejestratorka. Pytam więc, dlaczego muszę czekać aż siedem miesięcy.

- W tej chwili przyjmuje tylko jeden lekarz, którego nie będzie dwa miesiące: w październiku i grudniu, bo wyjeżdża na szkolenia. - A co z tym dodatkowo zatrudnionym konsultantem spoza Słupska, który przyjmuje raz w tygodniu? - pytam. - On jeszcze nie przyjmuje, bo jak na razie nie podpisaliśmy z nim żadnej umowy. A poza tym ma być raz w miesiącu, a nie raz w tygodniu, więc to i tak nie zmniejszy kolejek - odpowiada pani z rejestracji. To co mam teraz zrobić? - pytam. Może pani umówić się prywatnie albo dzwonić do Gdańska lub do Koszalina.

Zadzwoniłam w sumie do ponad 25 placówek w województwie pomorskim i zachodniopomorskim. Szanse na to, aby jeszcze w tym roku dostać się do endokrynologa są znikome. Wszystkie placówki zapisują już na przyszły rok. Prawdziwym rekordzistą jest Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, gdzie wolnych miejsc nie ma do 2011 roku.

Pacjentom pozostały więc tylko gabinety prywatne, ale to wydatek rzędu od 50 do 100zł, na który wielu raczej nie stać. Potwierdzają to zresztą nasi czytelnicy, którzy wciąż dzwonią do redakcji. Pani Krystyna jest przewlekle chora i potrzebuje stałych konsultacji u specjalisty. - Niedawno usunięto mi tarczycę, więc teraz czekają mnie regularne kontrole. A w przychodni powiedzieli, że na wizytę do endokrynologa muszę czekać kilka miesięcy, a jeśli nie, to mogę pójść prywatnie albo pojechać do Gdańska. Tylko skąd mam wziąć na prywatną wizytę? - pyta rozgoryczona.

Niestety, problemy przychodni endokrynologicznej to zaledwie wierzchołek góry lodowej, bo w podobnej sytuacji są niemal wszystkie poradnie specjalistyczne. Co gorsza, na razie nic nie wskazuje na to, aby szybko udało się je rozwiązać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza