Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Proces oskarżonego o przemyt 300 tabletek ecstasy. Diler twierdzi, że pobił go policjant

Bogumiła Rzeczkowska
24-letni Marcin B. w słupskim Sądzie Okręgowym twierdzi, że po zatrzymaniu został pobity przez policjanta.
24-letni Marcin B. w słupskim Sądzie Okręgowym twierdzi, że po zatrzymaniu został pobity przez policjanta. Fot. Łukasz Capar
Przed słupskim Sądem Okręgowym toczy się proces dilera, oskarżonego o przemyt z Pragi 300 tabletek ecstasy. Już wiadomo, że narkotyki pochodzą... nie wiadomo skąd. Teraz sąd docieka, czy dilera mógł pobić policjant.

W styczniową noc w Siemianicach wspólny patrol policji i straży granicznej zatrzymał do kontroli forda oriona. Trzech młodych mężczyzn wracało z dyskoteki. W samochodzie było wesoło. Pasażerowie pili piwo. To wersja policjantów z patrolu, którzy wczoraj zeznawali przed sądem. Według nich, śmiechy nie ustały nawet wtedy, gdy okazało się, że 24-letni kierowca - Marcin B. ze Słupska, nie ma prawa jazdy i zachowuje się w dziwny sposób. Alkomat pokazał 0,0 promila.

- Śmiał się, że tylko jedzie bez prawa jazdy, ale jest trzeźwy i nic mu nie możemy zrobić - zeznał wczoraj Artur R. ze słupskiej drogówki.

Policjanci twierdzą, że pod swetrem na tylnym siedzeniu był woreczek z 301 tabletkami ecstasy.

Pasażerowie
- Dawid Sz. i Łukasz Sz. bez wahania jako właściciela narkotyków wskazali Marcina B. Ten przyznał się równie szybko. -...że miał ich więcej. Wielokrotnie je dostarczał, częstował znajomych. Mówił, że tabletki przywiózł z Pragi dla ludzi na dyskotekach. A w jego komórce były SMS-y z zamówieniami - relacjonował policjant. - Później badania wykazały, że wszyscy z forda zażywali amfetaminę i ecstasy.

Podejrzanego Marcina B. przesłuchano w obecności kamery, co nie jest powszechne. Policjant z kryminalnej twierdzi, że tak kazał naczelnik.

Tymczasem Marcin B. opowiada co innego - po zatrzymaniu policjant Artur R. pobił go w pomieszczeniu w komendzie, a przyznanie się do winy wymuszono. Później, tuż przed nagrywanym przesłuchaniem, Paweł K. z kryminalnej kazał mu te wyjaśnienia podtrzymać w prokuraturze i sądzie, a o podbitym oku wymyślić jakąś historię.

Policjant temu zaprzecza.
- Nie skarżył się na pobicie przez policjanta. Mówił, że zrobili to koledzy w Kłodzku - stwierdził Paweł K.

Siniak pod lewym okiem Marcina B. istniał jednak naprawdę. Potwierdził go podczas badań lekarz w areszcie. Stąd Prokuratura Rejonowa w Miastku zajęła się sprawą, kwalifikując ją jako pobicie po zatrzymaniu.

Proces jeszcze bardziej komplikuje fakt, że Centralne Laboratorium Kryminalistyczne w Warszawie nie potrafi określić kraju pochodzenia tabletek, bo tego rodzaju ecstasy nigdy nie badało, a na analizę zawartości substancji dodatkowych trzeba czekać pół roku.

Na razie sędzia Aldona Chruściel-Struska postanowiła zapytać biegłych z Gdańska, czy w czasie przesłuchania Marcin B. mógł jeszcze być pod wpływem narkotyków, a szefów słupskiej policji kryminalnej - co było tak niezwykłego w tej sprawie, żeby przesłuchanie nagrywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza