Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupska ulica Lipowa: jest coraz bezpieczniej, bo ubywa młodych meneli

Fot: Kamil Nagórek
Fot: Kamil Nagórek
O ulicy Lipowej krążą legendy. Większość słupszczan woli nie chodzić tam na wieczorne spacery. Mieszkańcy twierdzą jednak, że w ostatnim czasie zrobiło się bezpieczniej.

Tym razem postanowiliśmy dowiedzieć się, jakie były początki słupskiego hospicjum oraz porozmawialiśmy z mieszkańcami słupskiej ulicy Lipowej.

Lokatorzy nie bardzo chcieli z nami rozmawiać i zdradzić tajemnicę, dlaczego to miejsce uważane jest przez słupszczan za jedno z najbardziej niebezpiecznych w mieście. Niektórzy rozmawiali z nami, ale nie godzili się na podanie nazwiska oraz zrobienie sobie zdjęcia. Udało nam się jednak znaleźć kilka osób, które odważyły się opowiedzieć o ulicy Lipowej.

- Możliwe, że nikt nie chce mówić, bo różnie tu kiedyś bywało - mówi Teresa Karczewska, mieszkanka.
- Było tu mnóstwo chuliganów, których każdy unikał. Spotykali się oni w grupach pomiędzy blokami.
Zdaniem mieszkańców problemem tym w porę zainteresowała się policja, która poradziła sobie ze zdemoralizowaną młodzieżą.

- Dzięki Bogu ci, którzy byli najbardziej agresywni, są już w więzieniu - twierdzi pani Zofia, mieszkanka.
- Strach tu było chodzić. Niby nie zaczepiali mieszkańców, ale przecież po naćpanych wyrostkach można było spodziewać się wszystkiego. Najczęściej spotykali się oni przy tutejszych garażach. Dobrze, że naszaulica jest regularnie patrolowana przez policję. Dzięki temu zrobiło się tu spokojniej. O czym z pewnością świadczy to, że jest tu coraz więcej domków jednorodzinnych.

Wreszcie mamy boisko

Młodzież w ostatnim czasie nie może tu narzekać na nudę. W połowie lipca u zbiegu ulic Lipowej i Druyffa Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie otworzył boisko. Większość dzieci z całego osiedla wolny czas spędza więc teraz goniąc za piłką po zielonej murawie.

- Boisko bardzo nam się podoba - mówi Partycja Mizerska, mieszkanka ul. Lipowej. - Prawie wszyscy siedzimy tu całymi dniami. Boisko przede wszystkim ucieszyło chłopaków, bo wreszcie mogą oni pograć w piłkę nożną. Przychodzą tu grać nie tylko osoby z naszej ulicy, ale także na przykład z Lelewela i rozgrywają między sobą mecze.

Nieco więcej powodów do narzekań mają najmłodsi mieszkańcy, którzy do swojej dyspozycji mają ogrodzoną piaskownicę oraz huśtawkę.

- Przydałaby się nam jakaś karuzela oraz więcej huśtawek, bo dzieci jest tu naprawdę dużo. Co jakiś czas wprowadza się jakiś sąsiad z małym dzieckiem - mówi 11-letni Sylwia. - Dobrze, że jest boisko, ale małe dzieci przecież nie będą tam grać. Wolelibyśmy, żeby powstał tu jeszcze duży plac zabaw.

Latem obie ulice zmieniają swoje oblicze. Zdaniem mieszkańców okolica staje się ładniejsza, kiedy kwitną kwiaty w ogródkach.
- Ogródki w większości należą do mieszkańców okolicy - mówi Jan Bodendorf, mieszkaniec. - Wszyscy staramy się więc, żeby były jak najładniejsze. Mamy jednak czasem problemy ze złodziejami, którzy kradną nasze kwiaty. Kiedy tylko pojawią się pierwsze piwonie, zaraz znikają z naszych ogrodów i są sprzedawane pod cmentarzem.

Wielu mieszkańców ulicy Lipowej narzeka też na stan nawierzchni biegnącej pomiędzy domkami jednorodzinnymi a blokami. - Na części leży asfalt, a gdzie indziej jakiś żwir - mówi pan Mateusz, mieszkaniec ul. Lipowej. - Gorzej jest tylko pomiędzy domkami jednorodzinnymi. Tam znajduje się utwardzony piach, więc po deszczu mają błoto.

Ulica Druyffa większość słupszczan kojarzy tylko z mieszczącego się tu hospicjum Miłosierdzia Bożego, do powstania którego przyczynił się Holender, na cześć którego nazwano ulicę Jan Druyff.

- Hospicjum istnieje tu od 1996 roku, a koszt jego budowy wyniósł 600 tysięcy złotych - mówi Teresa Jerzyk, dyrektorka placówki. - Holender pokrył większą część budowy z własnych pieniędzy, a resztę uzbierał podczas zorganizowanej przez siebie akcji. Słupszczanie powinni mu być wdzięczni, bo takiego miejsca u nas brakowało. W chwili obecnej przebywa u nas 17 osób.

Ulica Lipowa od 1933 roku nosiła imię Ferdynanda Schilla (1776-1809, major huzarów, był dowódcą partyzanckich oddziałów pruskich walczących z wojskami Napoleona). 18 marca 1807 roku jego kawalerzyści zaatakowali stojący w Mianowicach oddział polsko-saskiej jazdy. Jedna z brygad legionowych pod dowództwem gen. Michała Sokolnickiego działała m.in. w okolicy Słupska i to jeden z jej oddziałów zaatakowali Prusacy. Zwycięska dla Schilla bitwa miała miejsce pod Zagórzycą. To właśnie ulicą Lipową biegłą stara droga w kierunku Lęborka, zanim wytyczono obecną ulicę Gdańską. Ulicę wyróżnia aleja wiekowych drzew rosnących w części bliżej ul. Klonowej.

Ulica Jana Druyffa (1949-2000, holenderski filantrop, fundator słupskiego Hospicjum Miłosierdzia Bożego) także była już na przedwojennych mapach. Nazywano ją Drogą do Zbiornika. Zbiornikiem tym była położona przy ulicy Klonowej wodociągowa wieża ciśnień. Powstała ona około 1886 roku, dawniej na swym szczycie miała migające światło. Zbiornik wyrównawczy miał tysiąc metrów sześciennych pojemności. Swoją obecną nazwę ulica uzyskała w 2001 roku.
(sten)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza