Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia Kolejarz nie pomoże lokatorce

Krzysztof Piotrkowski
Agnieszka Błach w swoim śmierdzącym mieszkaniu.
Agnieszka Błach w swoim śmierdzącym mieszkaniu. Krzysztof Tomasik
Słupska spółdzielnia Kolejarz nie pokryje kosztów usunięcia gryzącego fetoru z mieszkania naszej czytelniczki. Z powodu smrodu, w połowie września była zmuszona wyprowadzić się z własnego domu.

Wciąż nie wiadomo, co tak śmierdzi.

O kłopotach pani Agnieszki Błach pisaliśmy już dwukrotnie. Pewnego dnia w jej mieszkaniu przy ul. Witosa w Słupsku zaczął uwalniać się gryzący smród, który nawet przy otwartym oknie nie pozwala na dłuższe przebywanie w domu. Fetor jest tak nieznośny, że już po kilku minutach powoduje bóle głowy. Pani Agnieszka musiała się wyprowadzić i wynająć mieszkanie.

Zaczęła szukać źródła smrodu i skuła część podłogi pod balkonem. Okazało się, że nieprzyjemny zapach wydobywa się spod posadzki. Trzy razy spółdzielnia mieszkaniowa Kolejarz wysyłała komisję, która miała ustalić skąd i dlaczego wydobywa się fetor. Zdecydowano nawet, że należy skuć podłogę również w kuchni.

Chodziło o to, aby stwierdzić, czy zapach wydostaje się z części wspólnej bloku - wtedy za jego usunięcie odpowiada spółdzielnia - czy z mieszkania lokatorki.
Spółdzielnia nie godziła się na wynajęcie specjalistycznego sprzętu, który mógłby ustalić, czy zapach jest szkodliwy dla zdrowia i co może go powodować. Koszt badania to około trzy tysiące złotych. Ostatecznie skuto podłogi w dwóch pomieszczeniach, a źródło smrodu wciąż pozostaje tajemnicą.

- Mimo tego, że sprawa nie pozostaje wyjaśniona, otrzymałam od spółdzielni pismo, że muszę na własny koszt wyremontować mieszkanie i usunąć źródło smrodu - mówi pani Agnieszka. - To niesprawiedliwe, nie mogę płacić za coś, czego nie zrobiłam. Sprawę skierowałam do prokuratury.

Pani Agnieszka zamierza również iść do sądu przeciwko Kolejarzowi. Chce, aby spółdzielnia sfinansowała remont mieszkania i usunęła smród. Na dowód ma opinię inspektora nadzoru budowlanego, który jednoznacznie stwierdził, że tak długotrwały i uciążliwy fetor w żaden sposób nie mógł powstać z winy lokatorki. Poza tym wydobywa się ze szpary w żelbetowej konstrukcji bloku.

Według prezesa kolejarza, Tomasza Pląski, smród na pewno nie wydostaje się z części wspólnej bloku, za którą odpowiada spółdzielnia.

- Tam są tylko elementy żelbetowe, które w żaden sposób nie mogą wydzielać takiego zapachu - uważa. - Budynek został ocieplony dziesięć lat temu, więc z zewnątrz też nic się nie dostaje. Musiał powstać w mieszkaniu.

Spółdzielnia nie zgodziła się również na zawieszenie opłat za mieszkanie do czasu wyjaśnienia sprawy. Tłumaczy, że musiałaby wtedy obciążyć nimi pozostałych lokatorów bloku. Sprawę ostatecznie rozstrzygnie sąd, może to jednak potrwać bardzo długo. Do tego czasu pani Agnieszka nie może korzystać ze swojego mieszkania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza